Strona główna    Kontakt z Redakcją NFA    Logowanie  
Szukaj:

Menu główne
Aktualności:
Gorący temat
NFA w mediach
NFA w opiniach
Jak wspierać NFA
Informacje

Linki

Rekomenduj nas
Redakcja
Artykuły
Nowości
Europejska Karta     Naukowca
Patologie środowiska     akademickiego
Oszustwa naukowców
Mobbing w środowisku     akademickim
Etyka w nauce i edukacji
Debata nad Ustawą o     Szkolnictwie Wyższym
Perspektywy nauki i     szkolnictwa wyższego
Czarna Księga     Komunizmu w Nauce i     Edukacji

Wszystkie kategorie
Inne
Reforma Kudryckiej
Postulaty NFA
Reformy systemu nauki
WHISTLEBLOWING
NFA jako WATCHDOG
NFA jako Think tank
Granty European Research Council
Programy,projekty
Kij w mrowisko
Kariera naukowa
Finanse a nauka
Sprawy studentów
Jakość kształcenia
Społeczeństwo wiedzy
Tytułologia stosowana
Cytaty, humor
Listy
Varia
Czytelnia
Lustracja w nauce i edukacji
Bibliografia NFA - chronologicznie
Subskrypcja
Informacje o nowościach na twój e-mail!
Wpisz swój e-mail i naciśnij ENTER.

Najczęściej czytane
Stanowisko NIEZAL...
Tajne teczki UJ, ...
Mobbing uczelniany
Amerykańska konku...
O nauce instytucj...
Inna prawda o ucz...
Powracająca fala ...
Urodzaj na Akadem...
Darmowy program a...
Jasełka akademick...
Menu użytkownika
Nie masz jeszcze konta? Możesz sobie założyć!
Strefa NFA
Statystyki

użytkowników: 0
gości na stronie: 122


Polecamy

NFA na Facebook'u

Ranking Światowych Uczelni 2009







Artykuły > Debata nad Ustawą o Szkolnictwie Wyższym > Polska nauka potrzebuje prawdziwych reform

Tytuły profesorskie i habilitacje

Trzeba ustawowo zrezygnować z nadawania dożywotnich „belwederskich” tytułów profesorskich oraz habilitacji. Wtedy Centralna Komisja do spraw Stopni i Tytułów naukowych także straci rację bytu. Są to przestarzałe i absolutnie zbędne procedury, nie stosowane ani w innych krajach UE ani w USA. Co prawda habilitacja istnieje jeszcze w niektórych krajach europejskich, ale jej praktyczne znaczenie jest marginalne. Pracownicy naukowi powinni być powoływani na stanowiska profesorskie w drodze otwartego konkursu i wyłącznie przez uczelnie wyższe.
Należy przywrócić właściwy sens słowu „profesor”, które oznacza nauczyciela. Warkoczyki tytułów („prof.zw.dr hab.inż.”) są zbędne i są już odbierane jako śmieszne i pompatyczne. Wystarczy albo profesor (który rzecz prosta musi mieć doktorat) albo doktor. W Polsce wielu profesorów ma niewiele wspólnego z nauczaniem, co stanowi zjawisko dziwaczne. Bycie profesorem powinno oznaczać tylko pewien etap kariery zawodowej. Należy - wzorem amerykańskim - wprowadzić trzy rodzaje stanowisk profesorskich, dostępnych dla osób ze stopniem doktora.
Aby uniknąć masowego powoływania profesorów, wystarczy wprowadzić stosowne kryteria w postaci rozporządzenia do ustawy. Profesorowie (zwłaszcza o najwyższej randze) powinni mieć wyraźny dorobek naukowy i uznanie w skali międzynarodowej. Na przykład, w konkursie na stanowisko profesora zwyczajnego, kandydat powinien się wykazać nie tylko znaczącym dorobkiem naukowym, lecz także uzyskać pozytywne rekomendacje od co najmniej dwóch profesorów z uczelni zagranicznych (szczególnie w dziedzinach międzynarodowych, jak nauki ścisłe).
Habilitacje stanowią historyczny przeżytek i niepotrzebnie wydłużają dojście do samodzielności naukowej. Czasami rozprawa habilitacyjna jest „monografią” wydaną przez oficynę uczelnianą i w znacznej mierze skompilowaną z obcych źródeł, w której trudno jest dopatrzyć się „znacznego wkładu autora w rozwój określonej dyscypliny naukowej”, wymaganego ustawą. Nierzadko osiągnięcia opisywane w rozprawach habilitacyjnych nie nadają się do publikacji w prestiżowych czasopismach naukowych, dorobek naukowy jest naciągany, a recenzje od zaprzyjaźnionych recenzentów są rytualnie pochwalne. Jak pokazuje praktyka, habilitacja nie stanowi przeszkody dla krzewienia się naukowego pozoranctwa.
Zwolennicy utrzymania habilitacji twierdzą, że konieczne jest „sito” do wyselekcjonowania „prawdziwie wartościowych” naukowców. A przecież powszechnie wiadomo, że oka tego „sita” są w praktyce niezwykle rozciągliwe. Sam dorobek powinien być wystarczający jako podstawa do zatrudnienia na wyższym stanowisku, jeśli kandydat spełnia stosowne kryteria awansowe. Jawność i wartość dorobku naukowego oraz przejrzystość procedur zatrudniania (konkursy) i awansów to najbardziej efektywne i merytoryczne sito kwalifikacyjne.
Trzeba również rozważyć wprowadzenie ustawowego warunku, aby uzyskanie stopnia doktorskiego było uzależnione od posiadania pewnego minimum dorobku publikacyjnego w renomowanych czasopismach naukowych.

Polityka płacowa

Kolejnym hamulcem w możliwości kształtowania zespołów badawczych na najwyższym światowym poziomie jest istniejące w Polsce słabe zróżnicowanie płac. Pensje profesorów są bardzo zbliżone, w ramach ustawowych widełek, niezależnie od rynkowej wartości danej osoby. Światowa sława w bardzo poszukiwanej dziedzinie zarabia tyle samo co przeciętniak pracujący w dyscyplinie, w której jest nadmiar specjalistów. Utrudnia to, na uczelniach z ambicjami, tworzenie zespołów podejmujących na przykład nowe kierunki badań, przez ściągnięcie sław, zarówno z innych uczelni krajowych, jak i z zagranicy, co jest normalną praktyką w krajach, które osiągają największe sukcesy w nauce. Nawet w ramach tej samej dyscypliny, naukowcy o najlepszych osiągnięciach powinni mieć zdecydowanie wyższy poziom uposażenia niż pozostali. Pracownicy naukowi bez wyraźnego dorobku powinni być wynagradzani według niskich stawek bazowych. Osoby bez postępów w swojej pozycji rankingowej nie powinny uzyskiwać awansów i podwyżek, co w skrajnym przypadku musi prowadzić do zwolnienia z pracy, czyli do naturalnej i koniecznej selekcji kadr naukowych. Polityka płac powinna być realizowana całkowicie autonomicznie wewnątrz uczelni. Ministerialne „widełki płacowe” są zbędne.
Uposażenie musi być na takim poziomie finansowym, aby pracownicy naukowi byli zatrudnieni tylko w jednej uczelni. Również minima kadrowe, obowiązujące dla uzyskania pożądanego statusu uczelni, powinny obowiązywać w odniesieniu do nauczycieli akademickich, pracujących wyłącznie w jednej uczelni. Zlikwiduje to kuriozalną sytuację pracowania na kilku etatach w różnych jednostkach naukowych. W Stanach Zjednoczonych dominuje zasada, że kadra naukowo-dydaktyczna jest opłacana z budżetu uniwersytetu tylko przez dziewięć miesięcy w roku, pozwalając w okresie letnim na uzyskanie ok. 30% dochodu dziewięciomiesięcznego z dodatkowych wykładów lub projektów naukowych prowadzonych w ramach uniwersytetu. Tym sposobem każdy jest zainteresowany w pozyskaniu środków finansowych, które są wydawane nie tylko na doktorantów i eksperymenty naukowe, ale również na płace dla prowadzących badania naukowców. Wprowadzenie takich mechanizmów samoregulujących przyczyni się istotnie do zainteresowania młodych ludzi o najlepszych predyspozycjach karierą nauczyciela akademickiego i naukowca.



strony: [1] [2] [3]
nfa.pl

© 2007 NFA. Wszelkie prawa zastrzeżone.
0.083 | powered by jPORTAL 2