Jawność ma wręcz fundamentalne znaczenie dla procesu naprawy finansów nauki. Gdzie można znaleźć rozliczenie grantów, czasami opiewających na milionowe kwoty? Nie jest zaś żadną tajemnicą, że te pieniądze nie zawsze idą bezpośrednio na prowadzenie badań. Konferencja naukowa w Peru, skórzane fotele i marmurowe podłogi w gabinetach profesorskich, różnego rodzaju płatne „konsultacje” nie byłyby problemem, gdyby widać było efekty. Niewiele nowych patentów, technologii czy brak publikacji w znaczących periodykach pokazuje, że te środki finansowe, które obecne są w systemie, nie są wykorzystywane efektywnie. Wystarczy przytoczyć fakt, że w naszym kraju za te same pieniądze przeznaczone na badania powstaje dziesięć razy mniej patentów niż w USA! Diagnozę o patologicznym sposobie finansowania potwierdza badanie klasyfikujące najlepsze polskie uczelnie dopiero czwartej setce w międzynarodowych rankingach. Na dodatek, to wszystko ma charakter sprzężenia zwrotnego – kiepski stan tej branży nie skłania polityków do inwestycji w nią.
Nie ma niestety możliwości ani nadziei na wymuszenie reformy systemu w oparciu o dzisiejszych jego beneficjentów. Rektorzy są wybierani przez władze uczelni, które ustawowo są zdominowane przez osoby zawdzięczające obecnym rozwiązaniom swoje nienaruszalne pozycje kierownicze. Praktycznie niemożliwe jest uzyskanie zgody na ustawowe wprowadzenie kadencyjności stanowisk kierowniczych na publicznych uczelniach i placówkach naukowych. Zresztą rodzi się pytanie, kto miałby rozstrzygać takie konkursy? Przecież Polska to mały kraj, gdzie w niektórych dziedzinach liczbę specjalistów można by zliczyć na palcach jednej ręki. Włączenie ekspertów z zagranicy w ocenę dorobku polskich naukowców wydaje się być konieczne.
Znaczącą rolę odegrać jednak mogą studenci i doktoranci. Nowoczesna nauka charakteryzuje się tym, że najwięcej mogą zrobić właśnie ludzie przed 35 rokiem życia. Dla wielu czytelników może być to zaskoczeniem, ale tak właśnie wyglądają zagraniczne instytuty badawcze – mnóstwo młodych zapaleńców, którzy poświęcają się idei, jaką jest prowadzenie badań naukowych. W Polsce się ich nie wspiera, ogranicza możliwości, a awans umożliwia w coraz większym stopniu tylko tym adeptom, którzy niosą ze sobą „odpowiedni materiał genetyczny”. Efekt jest widoczny – brak nowoczesnych i konkurencyjnych firm dających zatrudnienie. Coraz częściej jedyną alternatywą dla młodego człowieka pozostaje praca w supermarkecie, restauracji typu fast-food lub emigracja i łącząca się z tym degradacja społeczna.
lek. med. Adrian Tkacz
Przewodniczący SDPL w Katowicach
strony: [1] [2] [3]
|