Uczelnia jako przedsiębiorstwo
W odróżnieniu od ubezwłasnowolnienia z lat realnego socjalizmu, uczelnie czy instytuty z prawno-ekonomicznego punktu widzenia stały się przedsiębiorstwami, które zaciągają zobowiązania finansowe, mogą zbankrutować lub przeciwnie, rozwijać się. W dużej mierze ich los będzie zależał od jakości kadry zarządzającej. Właśnie dlatego w USA i Europie Zachodniej na kierowniczych stanowiskach w uniwersytetach i instytutach naukowych zatrudnia się menedżerów doświadczonych w kierowaniu dużymi organizacjami i zespołami ludzkimi.
Trudno liczyć na szybkie zwiększenie nakładów na badania, więc chyba łatwiej zaoszczędzić pieniądze lepiej gospodarując tym, co się otrzymało. Wprowadzony w latach 90. system grantów przyznawanych badaczom przez Ministerstwo Nauki i Informatyzacji (dawniej Komitet Badań Naukowych) na realizację konkretnych zamierzeń badawczych, ocenianych przez ludzi nauki, to niewątpliwie sukces środowiska naukowego. Szkoda, że efektywność wykorzystania przyznawanych środków sukcesem już nie jest. Najłatwiej będzie można to poprawić przez umiędzynarodowienie systemu przyznawania grantów, a więc wyznaczanie także zagranicznych recenzentów wniosków o finansowanie badań. Przyznawanie i rozliczanie grantów należy poddać większej kontroli społecznej tworząc system, dzięki któremu sprawozdania merytoryczne zrealizowanych projektów wraz z listą przygotowanych publikacji, rozliczeniem finansowym projektu badawczego oraz uzyskaną oceną będą dostępne w internecie.
Przyznawanie grantów badawczych musi opierać się na zasadzie konkurencyjności składanych wniosków, zmniejszając tym samym sumę pieniędzy podatnika przeznaczanych na badania z pominięciem procedury konkursowej. Ze środków publicznych nie należy finansować np. tak zwanych badań stosowanych o wątpliwym znaczeniu naukowym i jeszcze bardziej wątpliwej społecznej czy ekonomicznej przydatności. Do przypadków oczywistego wyrzucania w błoto publicznych pieniędzy można zaliczyć wydatki na pseudo-badania przedstawiane jako obronne, teleinformatyczne lub dotyczące procesów technologicznych w konkretnych zakładach przemysłowych. Jeśli są przydatne, powinny być finansowane przez przemysł. Ten jednak, przynajmniej w Polsce, w niewielkim stopniu jest obciążony takimi wydatkami. Wynika to zarówno z zacofania tej gałęzi gospodarki, jak zniechęcających przepisów podatkowych. Nie bez winy jest też środowisko naukowe. Z jednej strony większość naukowców nie potrafi przekonywać potencjalnych inwestorów do swoich wizji badawczych, z drugiej środowiska uniwersyteckie dość pogardliwie traktują badania stosowane, wykonywane na zlecenie firm zainteresowanych ich wynikami.
Kluczowym problemem organizacji nauki w Polsce jest jednak polityka kadrowa, czyli konieczność odmłodzenia szeregów naukowców i otwarcia rynku pracy dla najlepszych kandydatów z zagranicy.
strony: [1] [2] [3] [4]
|