Pisze Pan: "Rektor jest wybierany przez delegatów społeczności akademickiej (tzw. kolegium elektorów) i minister, a nawet premier nie są władni go usunąć ani podejmować za niego jakichkolwiek decyzji kadrowych." .-No właśnie! są zakładnikami wybierających ich gremiów z wszelkimi tego patologicznymi konsekwencjami i nikt nie jest władny, aby patologicznego rektora przenieść na właściwe mu miejsce. Może 'robić' np. za Heroda i ma na to glejt !
Rektorzy mogą też np. podejmować decyzje kadrowe po przeprowadzeniu fikcyjnych, ustawianych konkursów i nikomu nic do tego. W przypadku ustawianych przetargów, czy meczów piłkarskich, może wkroczyć prokuratura - ale uczelnie są autonomiczne i mogą tą fikcję często genetyczno- towarzyską uprawiać na koszt obywatela, bez obaw prokuratorskich.
Musiałbym napisać całą książkę, aby polemika z Pana tekstem była jako tako wyczerpana. To by było jednak dla mnie zbyt wyczerpujące.
Ograniczę się do wskazania kilku chociaż tekstów uzasadniających moje rozumienie tych spraw.