Strona główna    Kontakt z Redakcją NFA    Logowanie  
Szukaj:

Menu główne
Aktualności:
Gorący temat
NFA w mediach
NFA w opiniach
Jak wspierać NFA
Informacje

Linki

Rekomenduj nas
Redakcja
Artykuły
Nowości
Europejska Karta     Naukowca
Patologie środowiska     akademickiego
Oszustwa naukowców
Mobbing w środowisku     akademickim
Etyka w nauce i edukacji
Debata nad Ustawą o     Szkolnictwie Wyższym
Perspektywy nauki i     szkolnictwa wyższego
Czarna Księga     Komunizmu w Nauce i     Edukacji

Wszystkie kategorie
Inne
Reforma Kudryckiej
Postulaty NFA
Reformy systemu nauki
WHISTLEBLOWING
NFA jako WATCHDOG
NFA jako Think tank
Granty European Research Council
Programy,projekty
Kij w mrowisko
Kariera naukowa
Finanse a nauka
Sprawy studentów
Jakość kształcenia
Społeczeństwo wiedzy
Tytułologia stosowana
Cytaty, humor
Listy
Varia
Czytelnia
Lustracja w nauce i edukacji
Bibliografia NFA - chronologicznie
Subskrypcja
Informacje o nowościach na twój e-mail!
Wpisz swój e-mail i naciśnij ENTER.

Najczęściej czytane
Stanowisko NIEZAL...
Tajne teczki UJ, ...
Mobbing uczelniany
Amerykańska konku...
O nauce instytucj...
Inna prawda o ucz...
Powracająca fala ...
Urodzaj na Akadem...
Darmowy program a...
Jasełka akademick...
Menu użytkownika
Nie masz jeszcze konta? Możesz sobie założyć!
Strefa NFA
Statystyki

użytkowników: 0
gości na stronie: 136


Polecamy

NFA na Facebook'u

Ranking Światowych Uczelni 2009







Artykuły > Pomysły na poprawę jakości kształcenia > O nauce instytucjonalnej z pozycji studenta


ZŁOŚLIWE POPISY

W czasach starożytnych żył sobie człowiek o imieniu Dzoilos. W tamtych czasach znany był jako zajadły krytyk dzieł Homera. To w pewnym sensie pocieszające, że nawet wielki Homer miał swoją wesz. Ważne również, że dzieła homeryckie żyją do dziś, a o Dzoilosie mało kto teraz pamięta. Jedyną trwałą pamiątką po nim jest rzadkie słowo "zoil" oznaczające ogólnie zjadliwego i niesprawiedliwego krytyka, szukającego pretekstu do oplucia.
Homer miał szczęście, bo przetrwał mimo niewybrednych ataków. Sądzę jednak, że nie każdy ma to szczęście. Nawet mając talent na miarę Homera. Niesprawiedliwa, zajadła krytyka jest odpowiedzialna za niejedną złamaną karierę dobrze zapowiadającego się młodego człowieka, czy to z branży sztuki, muzyki czy nauki. Jest to fakt powszechnie znany.
Ilekroć czytam przesadnie negatywną recenzję do głowy przychodzą mi 2 pytania:
Co jest przyczyną ewidentnej złej woli recenzenta?
Jak można ten stan rzeczy zmienić, to znaczy utemperować negatywne emocje oceniającego?

Odpowiedź na pytanie pierwsze tkwi zapewne w psychologii i socjologii. Z jednej strony recenzent z jakichś powodów chce się wyżyć i popisać (swoją wiedzą i inteligencją) kosztem kogoś innego, a z drugiej strony ma szanse wykorzystać swoją pozycję do zniszczenia konkurencji.
Bo przynajmniej w nauce jest tak, że recenzent musi się znać na tym, co ocenia, i tym samym musi zajmować się dziedziną, której dotyczą oceniane prace. Więc ofiary jego popisów to potencjalna konkurencja. I czy coś jest go w stanie powstrzymać przez jej utrąceniem? W dzisiejszych czasach, w których każdy dba o swoje i ma na oku konkurencję? Chyba tylko to, że potencjalna ofiara jest znajomym albo pupilem znajomego profesora. I nie wypada, albo jest układ.
A więc widać tutaj, że mechanizmy: psychologiczny i socjologiczny nie są w konflikcie, tylko prowadzą w tym samym kierunku wzmacniając się wzajemnie.
Moim zdaniem recenzja powinna zawierać tylko i wyłącznie beznamiętną dyskusję merytoryczną, a nie dygresje typu: to się recenzentowi podoba, a to nie, recenzent zrobiłby to tak, a także uwagi poniżające autora. Jeśli liczba poprawek jest niewielka w stosunku do objętości pracy, to powinien mieć na uwadze, że praca (po poprawkach) będzie dla czytających ją naukowców cenna. Jednak w przypadku takiego współczesnego Dzoilosa mamy do czynienia z egoizmem i ograniczeniem. Tylko i wyłącznie dla własnej, szeroko pojętej korzyści, utrąca on cenną pracę odbierając społeczności naukowej możliwość dowiedzenia się czegoś więcej.
Jest to niewątpliwie ktoś, kogo warto utemperować. A nie jest to łatwe. Przynajmniej w przypadku nauki jest taki zwyczaj, że recenzent nie podpisuje się pod swoimi wypocinami, i są one głosem ostatecznym – głosem wyroczni, czyli nie ma możliwości polemiki.
Tego typu zwyczaj jeszcze pogarsza sprawę patrząc od strony ofiary, bo wszyscy doskonale wiemy co potrafi "wyjść" z człowieka gdy jest anonimowy i bezkarny. Widać to choćby na przykładzie internetowych forów, czatów czy ksiąg gości. Po prostu zgroza.
Uważam więc, że sprawiedliwym wyjściem z sytuacji byłoby wprowadzenie w nauce dobrego obyczaju podpisywania się pod swoimi recenzjami i umożliwianie polemiki ofiarom (np. pisania recenzji od recenzji). Przecież nie jest powiedziane, że recenzent jest Bogiem i nigdy się nie myli. Poza tym byłaby też szansa ostrej riposty na ewentualne uwagi nie na miejscu i nie na temat.
Uważam, że taki system przywróciłby równowagę pomiędzy egoizmem oceniającego a interesem ocenianych i całej społeczności naukowej.

PODSUMOWANIE

Głęboko wierzę, że uniwersytety powoływane są i istnieją nie po to, aby ci, którzy tam pracują mogli mieć pieniądze, ale po to, by przynosić korzyść społeczeństwu, w którym są one osadzone.
Myślę, że jest to prawda niezależna od poglądów polityczno-ekonomicznych, bo wszelkie inne sprzeczne są z istotą uniwersytetu.
Poniżej podsumowuję pomysły, które mi się nasuwają odnośnie ulepszenia systemu funkcjonowania polskiej nauki i które zadają kłam wszystkim tym, którzy tak kochają pieniądze, że uważają, iż jeśli będą pieniądze, to wszystko będzie działało idealnie.
Moim zdaniem efekt byłby tylko taki, że beznadzieja i marazm zamieniłyby się w bogatą beznadzieję i bogaty marazm. I nic więcej.



strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6]
nfa.pl

© 2007 NFA. Wszelkie prawa zastrzeżone.
0.037 | powered by jPORTAL 2