Strona główna    Kontakt z Redakcją NFA    Logowanie  
Szukaj:

Menu główne
Aktualności:
Gorący temat
NFA w mediach
NFA w opiniach
Jak wspierać NFA
Informacje

Linki

Rekomenduj nas
Redakcja
Artykuły
Nowości
Europejska Karta     Naukowca
Patologie środowiska     akademickiego
Oszustwa naukowców
Mobbing w środowisku     akademickim
Etyka w nauce i edukacji
Debata nad Ustawą o     Szkolnictwie Wyższym
Perspektywy nauki i     szkolnictwa wyższego
Czarna Księga     Komunizmu w Nauce i     Edukacji

Wszystkie kategorie
Inne
Reforma Kudryckiej
Postulaty NFA
Reformy systemu nauki
WHISTLEBLOWING
NFA jako WATCHDOG
NFA jako Think tank
Granty European Research Council
Programy,projekty
Kij w mrowisko
Kariera naukowa
Finanse a nauka
Sprawy studentów
Jakość kształcenia
Społeczeństwo wiedzy
Tytułologia stosowana
Cytaty, humor
Listy
Varia
Czytelnia
Lustracja w nauce i edukacji
Bibliografia NFA - chronologicznie
Subskrypcja
Informacje o nowościach na twój e-mail!
Wpisz swój e-mail i naciśnij ENTER.

Najczęściej czytane
Stanowisko NIEZAL...
Tajne teczki UJ, ...
Mobbing uczelniany
Amerykańska konku...
O nauce instytucj...
Inna prawda o ucz...
Powracająca fala ...
Urodzaj na Akadem...
Darmowy program a...
Jasełka akademick...
Menu użytkownika
Nie masz jeszcze konta? Możesz sobie założyć!
Strefa NFA
Statystyki

użytkowników: 0
gości na stronie: 126


Polecamy

NFA na Facebook'u

Ranking Światowych Uczelni 2009







Artykuły > Reforma Kudryckiej > Siedem grzechów głównych szkolnictwa wyższego w Polsce


Andrzej Jajszczyk


Siedem grzechów głównych szkolnictwa wyższego w Polsce



Polskie wyższe uczelnie odbiegają jakością od czołówki światowej i europejskiej.

Przyjęcie wzorców od najlepszych umożliwi zmianę tego stanu rzeczy.




Mimo ogromnego skoku ilościowego, wyrażanego liczbą kształconych studentów,

polskie uczelnie wyższe systematycznie oddalają się od światowej czołówki. Ilustrują

to m.in. dalekie pozycje w światowych rankingach uniwersytetów. We

wspomnianych rankingach wyprzedza nas wiele krajów rozwijających się.


Na przykład, wśród uczelni klasyfikowanych przez The Times1, przed naszymi znajduje

się osiem uczelni z Chin, po trzy uczelnie z Indii i Malezji, po dwie z Brazylii,

Południowej Afryki, Chile i Tajlandii, a także uniwersytety z Argentyny i

Meksyku. Najlepsza polska uczelnia — Uniwersytet Jagielloński — znajduje się w

czwartej setce. Podobne miejsce zajmuje ten uniwersytet w najbardziej znanym

rankingu, przygotowywanym od lat na Uniwersytecie Jiao Tong w Szanghaju. Przy

czym ranking szanghajski bierze pod uwagę inne kryteria, a mianowicie: liczbę

noblistów (zarówno absolwentów jak i pracowników), liczbę cytowań, liczbę

tzw. najbardziej cytowanych naukowców, liczbę publikacji w czasopismach

Nature i Science, a także uzyskane wyniki w stosunku do wielkości uczelni2.


Stajemy przed alternatywą: albo dokonamy głębokich reform naszego

szkolnictwa wyższego, albo wypadniemy z globalnego rynku edukacyjnego,

a najzdolniejsi Polacy wyjadą studiować za granicą.


Co więcej, nie przyciągniemy najbardziej atrakcyjnych inwestycji

związanych z zaawansowanymi technologiami, ponieważ potencjalni inwestorzy nie

znajdą u nas pracowników z odpowiednimi kwalifikacjami.


Opisana wyżej sytuacja wynika z wielu słabości polskich uczelni, które można

podsumować w siedmiu, przedstawionych poniżej, punktach. Zaproponowano w nich

także możliwe drogi naprawy.



Kryteria oceny szkół wyższych w roku 2007

według The Times Higher Education Supplement1


Kryteria

Wskaźnik

Opis

Waga

Jakość badań naukowych

Ocena naukowców

Syntetyczna ocena na podstawie opinii 3703 naukowców

40%

Liczba cytowań

Liczba cytowań przypadających na jednego pracownika

20%

Szanse zatrudnienia

Ocena firm rekrutacyjnych

Ocena na podstawie 738 ankiet wypełnionych przez firmy rekrutacyjne

10%

Umiędzynarodowienie

Pracownicy z zagranicy

Proporcja pracowników z zagranicy w stosunku do całkowitej liczby pracowników

5%

Studenci z zagranicy

Proporcja studentów z zagranicy
w stosunku do całkowitej liczby studentów

5%

Jakość kształcenia

Studenci/pracownicy

Stosunek liczby studentów do liczby pracowników

20%





  1. Złe finansowanie uczelni



Jednym z ważnych powodów słabości polskich wyższych uczelni jest niski poziom

ich finansowania z budżetu państwa i przez gospodarkę. Jakkolwiek procent

produktu krajowego, który przeznaczamy na szkolnictwo wyższe nie odbiega od

średniej OECD3, to nakłady na nakłady na działalność badawczą i rozwojową

(które w znacznym stopniu powinny wspierać działalność badawczą uczelni)

stanowią zaledwie 0,56% PKB4,5, przy średniej OECD wynoszącej 2,25%.


     Rekordzistami są tu Szwedzi i Finowie, którzy przeznaczają odpowiednio5 3,82% i

     3,45%. Bez znacznego zwiększenia środków nie mamy co marzyć o polepszeniu sytuacji.

     Ale same nakłady to nie wszystko — zasadnicze znaczenie będzie miał sposób ich podziału.


W Polsce tylko ok. 16% środków budżetowych jest rozdzielanych na

zasadach konkursów, w postaci grantów. Ponad 65% nakładów jest

przekazywanych bezpośrednio do uczelni i innych placówek naukowych6.

W krajach przodujących w nauce jest odwrotnie. Musimy dążyć do tego samego.


Ostra konkurencja w walce o środki zmusi uczelnie, przynajmniej te z ambicjami,

do zatrudniania najlepszych ludzi, zdolnych do pozyskiwania grantów, a pozbywania się

tych, którzy nie chcą lub nie potrafią pracować.


Innym, ważnym źródłem finansowania uczelni powinny być środki idące za

studentami. Studenci powinni „głosować nogami” zmuszając uczelnie do dopasowywania

się do oczekiwań ich klientów.


Wiąże się z tym problem odpłatności za studia. Najważniejszym argumentem za

powszechną odpłatnością za usługi edukacyjne w wyższych uczelniach jest

stworzenie konkurencyjnego rynku uczelni. A konkurencja oznacza jakość usług.

Należy zauważyć, że nigdzie nie ma studiów „za darmo” — ktoś musi opłacić kadrę,

czy zapłacić za eksploatację budynków. Pytanie tylko, czy mają to być wszyscy

podatnicy, również tacy, których studiowanie nie interesuje, czy też wyłącznie

osoby korzystające z usług edukacyjnych.


Nie bez znaczenia jest też fakt, że obecnie prawie 60% studentów w Polsce płaci czesne

za studia7. W dodatku są to w większości studenci z biedniejszych rodzin, często ze wsi

czy małych miasteczek. Ich rodzice nie dość, że płacą czesne własnych dzieci,

to także finansują z płaconych przez siebie podatków studia ich bogatszych

koleżanek i kolegów w uczelniach państwowych.


Ważnym argumentem za wprowadzeniem odpłatności jest też patologiczna sytuacja,

w której niezamożni polscy podatnicy finansują kształcenie lekarzy czy

inżynierów pracujących następnie w bogatych Niemczech lub Szwecji.


Oczywiście żadne nowoczesne państwo nie może przerzucić całych kosztów studiowania

na studentów. Należy więc zbudować odpowiedni system bonów edukacyjnych,

stypendiów i pożyczek.


Jednym z warunków powstania autentycznego rynku jest swoboda w ustalaniu

wysokości czesnego przez szkoły wyższe. Nie należy obawiać się, że uczelnie

wprowadzą od razu zbyt wysokie opłaty — to odstraszyłoby ich klientów. Zapewne w

perspektywie wielu lat wykształcą się uczelnie o najwyższym poziomie kształcenia i

badań naukowych. Będą one stosunkowo niewielkie, a ich czesne będzie wysokie.

Nie oznacza to, że kształcone przez nie elity będą wyłącznie elitami finansowymi.

Podobnie jak to się dzieje na najlepszych uczelniach amerykańskich, kształcić się tam

będą najzdolniejsi, niezależnie od grubości ich portfeli (uczelnie znajdą sposoby by

mniej zasobnym studentom pokryć czesne i zafundować stypendia). Znaczna część

uczelni wybierze inny model biznesowy — masowe kształcenie na niezłym poziomie,

przy niskich opłatach.



  1. Nieefektywny system zarządzania



Publiczne uczelnie wyższe w Polsce są zarządzane bardzo nieefektywnie. Wyobraźmy

sobie przedsiębiorstwo, w którym dyrektora, jego zastępców, a także kierowników

głównych działów i ich zastępców wybierają w tajnym głosowaniu wszyscy

pracownicy, a do tego 20% głosujących to przedstawiciele klientów. W dodatku tak

wybrani dyrektorzy i kierownicy nie mogą podjąć żadnej istotnej decyzji bez zgody,

także wyrażonej w tajnym głosowaniu, całej rady pracowniczej.

Taka firma nie miałaby prawa funkcjonować, a jej bankructwo byłoby nieuchronne.

A tak przecież działają nasze uczelnie! Z wybieranymi przez pracowników i

studentów rektorami i dziekanami, kontrolowanymi później przez senaty i rady

wydziałów2.


Nie jest przypadkiem, że wzorem uczelni amerykańskich, również uczelnie

europejskie odchodzą od opisanego wyżej archaicznego modelu zarządzania.

Zamiast tego uczelniami kierują profesjonalni menedżerowie wyłonieni w drodze

konkursu. I nie wystarczy, jak to zrobiono w obowiązującej u nas ustawie o

szkolnictwie wyższym, nazwanie dyrektora administracyjnego kanclerzem.

Istota tkwi w zakresie jego kompetencji.


W modelu stosowanym w najlepszych uczelniach świata jest także miejsce dla

organów obieralnych, które koncentrują się na działalności typowo akademickiej,

związanej z nadawaniem doktoratów, a także reprezentowaniem uczelni na

zewnątrz. Długofalowe kierunki rozwoju uczelni, w tym decyzje o powstawaniu

czy likwidacji kierunków badań i kształcenia, podejmują natomiast rady patronackie

złożone z osób nie zatrudnionych bezpośrednio w uczelni, czyli nie związanych z

nią własnymi krótkoterminowymi interesami, ale osoby które kierują się jej

długofalowym dobrem (osoby te to np. znani liderzy lokalnego przemysłu,

znaczący darczyńcy na rzecz uczelni, wybitni emerytowani naukowcy, czy też

zasłużeni i uznani politycy).



  1. Przestarzały model kariery



Polskie uczelnie są oparte na wzorcach wprowadzonych ok. 200 lat temu, w zupełnie

innych niż obecnie warunkach gospodarczych i społecznych, a także w czasach gdy

naukę i kształcenie na poziomie wyższym uprawiała bardzo wąska grupa ludzi.

Istotą tych wzorców jest wielostopniowa hierarchia i statyczność. Uznanie zależy

od zdobycia habilitacji i profesury, nie zaś od rzeczywiście uzyskiwanych w ostatnim

okresie wyników naukowych. Ewenementem na skalę światową jest u nas nadawanie

tytułu profesora przez prezydenta państwa.


Zbyt hierarchiczna struktura, a także kolegialność podejmowania zbyt wielu decyzji,

są z natury antyinnowacyjne. Należy więc zlikwidować zarówno habilitacje jak i

tytuł profesora.

Oczywiście uczelnie powinny mieć nadal prawo zatrudniania pracowników na

stanowisku profesora (ale bez potrzeby posiadania takiego tytułu). Ocena

pracowników, a także zatrudnianie ich na określone stanowiska powinny być

oparte wyłącznie na ocenie ich dorobku i przydatności dla uczelni.


Zniesienie habilitacji umożliwi wprowadzenie bardzo użytecznego modelu

kariery akademickiej, znanego z krajów anglosaskich. Po ukończonych

studiach doktoranckich młody człowiek robi karierę w gospodarce, na przykład

pracując w banku, kancelarii prawnej, przedsiębiorstwie produkcyjnym, czy

pozauczelnianej jednostce badawczej. Po kilkunastu latach ma szansę wystartowania

w konkursie na stanowisko profesorskie i kontynuowania kariery naukowej.

Nie trzeba tłumaczyć jak nieocenione usługi uczelni i jej studentom może oddać

taki doświadczony praktyk. Dziś tego modelu nie da się zrealizować — po prostu

wymagana jest habilitacja, którą można zrobić tylko na uczelni. Podobne

ograniczenie występuje w przypadku zatrudniania nawet znakomitych profesorów,

którzy chcieliby przyjechać do Polski zza granicy.



4. Brak mobilności

Typowy pracownik polskiej uczelni wyższej zdobywa stopnie, począwszy od magistra,

przez doktora, doktora habilitowanego, aż do profesora, a potem pracuje do

emerytury, w tych samych murach. Dotyczy to szczególnie uczelni o długiej

tradycji akademickiej i najwyższej renomie. Tylko uczelnie stosunkowo nowe bądź o

słabym stanie kadrowym, są zmuszone do pozyskiwania osób z zewnątrz.


Brak ruchliwości kadr powoduje przywiązanie do zastanych rozwiązań, uwiąd

dyskusji i ułatwia tworzenie się trwałych, nie zawsze pozytywnych, układów

personalnych. Mobilność kadr jest warunkiem koniecznym kreatywności i

tworzenia zespołów mogących konkurować z najlepszymi w świecie. Jednym z

warunków mobilności jest łatwość zatrudniania i zwalniania pracowników.

Dlatego też podstawową formą zatrudnienia w uczelniach wyższych i innych

placówkach naukowych powinny być kontrakty terminowe z możliwością ich

odnawiania. Mianowania (ale też z możliwością odwołania) powinny dotyczyć

tylko kluczowych pracowników. Podobnie jak w niektórych krajach

europejskich, należałoby, w celu administracyjnego wymuszenia mobilności,

wprowadzić ustawowy zakaz zatrudniania własnych doktorantów.


Ważna jest też mobilność studentów. Należy wprowadzić odpowiednie zachęty

skłaniające młodych ludzi do zmiany uczelni, np. po uzyskaniu stopnia licencjata,

czy inżyniera, tak jak to się dzieje w wielu innych krajach (w szczególności

dotyczy to Stanów Zjednoczonych i Kanady).



  1. Niedostateczna konkurencja



Podobnie jak w gospodarce, czynnikiem wymuszającym jakość kształcenia i

badań naukowych, a także ograniczającym koszty, jest konkurencja. Obecnie jest

ona w znacznym stopniu ograniczona.

Jak już wspomniano wcześniej, środki budżetowe są rozdzielane między uczelnie

publiczne zbyt równomiernie. Skutkiem tego nie mogą wyłonić się uczelnie o

wyraźnie wyższym od średniej poziomie, niezbędne do kształcenia elit

intelektualnych i prowadzenia badań światowej klasy. Na przykład w

Stanach Zjednoczonych, na około 4000 działających tam uczelni wyższych, tylko

około pięćdziesięciu to uczelnie najwyższej marki, tzw. Research Universities.

Czyli w warunkach polskich jednoczesne finansowanie na stosunkowo dużym

poziomie kilkudziesięciu uczelni (spośród około 450) nie jest możliwe.


Trzeba więc opracować i wprowadzić system finansowania jednostek najlepszych.

Ważne jest to by ich wyłanianie odbywało się na gruncie uczciwej konkurencji

prowadzącej do powstania autentycznych liderów, a nie dekretowania przez

urzędników, polityków bądź uniwersyteckie grupy nacisku, które uczelnie mają należeć

do czołówki.


Innym ograniczeniem konkurencji jest nierówne traktowanie uczelni

państwowych i prywatnych. Te pierwsze oferują bezpłatne studia dzienne, na co

uczelnie niepubliczne nie mogą sobie pozwolić. Powoduje to, poza nielicznymi

wyjątkami, że najlepsi absolwenci szkół średnich wybierają studia w

uczelniach państwowych. Obniża to automatycznie poziom studiowania szkół

prywatnych, niezależnie od wysiłków ich kadry. Rozwiązaniem mogłoby być

wprowadzenie powszechnej odpłatności za studia, na zasadach rynkowych.

Ustawowe wymaganie zatrudniania przez uczelnie pracowników z habilitacjami i

tytułami profesorskimi, przy ich względnym braku, powoduje, że uczelnie

niepaństwowe wydają nadmierne środki na zatrudnianie „drugoetatowców”, którzy

siłą rzeczy nie są w stanie dynamicznie uczestniczyć w ich rozwoju. Stąd postulowane

wyżej spłaszczenie hierarchii i możliwość zatrudniania na stanowisku profesora osób

jedynie ze stopniem doktora (jak to jest w najlepszych uczelniach świata)

ułatwiłoby konkurencję między uczelniami.



  1. Słabość formalnych elit akademickich



Niezależnie od uwarunkowań ustawowych, w polskim szkolnictwie wyższym, podobnie

jak i w niektórych innych obszarach, daje się zauważyć preferowanie interesów

grupowych i partykularnych ponad dobro wspólne. Nie jest tajemnicą, że duże

uczelnie często umawiają się, by w tajnych wyborach do ciał reprezentujących

świat akademicki, na przykład Rady Nauki czy Centralnej Komisji do spraw

Stopni i Tytułów, wybrać swoich przedstawicieli. Podobne sytuacje zdarzają się na

szczeblu uczelni, na przykład przy wyborach rektorów. Zmówienie się np. dwóch

dużych wydziałów w połączeniu ze względną nadreprezentacją grup

pracowniczych zainteresowanych utrzymaniem status quo, a także stosunkowo

łatwych do manipulowania studentów, pozwala ustawić wynik głosowania.


Słyszy się często, że w niektórych dyscyplinach podobnie ustawia się konkursy o

granty na projekty badawcze. Niestety trudno temu przeciwdziałać. Walkę z

takimi praktykami ułatwić może otwartość konkursów, z upublicznianiem w

Internecie podstawowych danych o wszystkich zgłoszonych wnioskach, o

wynikach konkursów, a także treści wszystkich recenzji.


Należy również powrócić do zarzuconej praktyki obowiązku zgłaszania

wniosków, związanych z dużymi projektami, w języku angielskim i recenzowania

ich również przez ekspertów spoza Polski.


Innym niebezpiecznym zjawiskiem, coraz częściej widocznym w niektórych uczelniach,

jest zatrudnianie na uczelniach własnych dzieci pracujących tam profesorów, często

kosztem innych. lepszych kandydatów. Dlatego też należałoby administracyjnie

ograniczyć takie praktyki.



  1. Niedostateczne powiązania z gospodarką



Polskie wyższe uczelnie są słabo powiązane z gospodarką narodową i niedostatecznie

przez nią finansowane. Wynika to ze oderwania badań od potrzeb praktycznych,

a także niewielkiego zapotrzebowania gospodarki na ich wyniki. Zmiana tego stanu

rzeczy wymaga działań długofalowych, daleko wykraczających poza samo

szkolnictwo wyższe.

Raport OECD nt. szkolnictwa wyższego w Polsce8 wskazuje również na zbyt

wielkie ujednolicenie modelu kształcenia. Uczelnie, z powodu istniejącego

ustawodawstwa, powielają ten sam typ uczelni akademickiej, a nie mogą

elastycznie dostosowywać się do lokalnych potrzeb gospodarki i rynku pracy.

Zbyt małą wagę przywiązują również do kształcenia ustawicznego, tak ważnego w

szybko zamieniającym się świecie.

Powiązanie uczelni i gospodarki wymaga mobilności pracowników pomiędzy tym

działami. Służyłoby temu zniesienie habilitacji i tytularnej profesury, tak jak już

wspomniano wcześniej.


Jeżeli nie dokonamy głębokiej, całościowej i przemyślanej reformy szkolnictwa

wyższego, będzie nam grozić zapaść cywilizacyjna na wielką skalę. Na szczęście nie

musimy wszystkiego wymyślać od nowa — wystarczy skorzystać z dobrych wzorów

ze świata.

Krokiem we właściwym kierunku są propozycje reform zawarte w raporcie

powołanego przez Minister Barbarę Kudrycką Zespołu do Spraw Opracowania

Założeń Reformy Systemu Nauki oraz Założeń Reformy Systemu Szkolnictwa

Wyższego9.


Propozycje te obejmują m.in. zastąpienie habilitacji przez „uprawnienie

promotorskie”, zwiększenie roli grantów w finansowaniu uczelni, czy tworzenie

uczelni flagowych.

Niestety proponowane zmiany utrzymują, a nawet wzmacniają rolę korporacji

profesorskiej, a także wstrzymują się przed trudnym politycznie wprowadzeniem

odpłatności za studia. Nie proponują też menedżerskiego systemu zarządzania uczelniami.

A bez wymienionych reform, zdaniem autora tekstu, nadal będziemy posuwać się

trzecią drogą, bez szans dołączenia do czołówki światowej. Nie jest przecież

przypadkiem, że wyprzedzające nas w rankingach uczelnie z krajów rozwijających

się, wspomniane na początku tego artykułu, funkcjonują według postulowanego

tu modelu.



1THES — QS World University Rankings 2007”, http://www.topuniversities.com/home, 17.03.2008

2 „Academic Ranking of World Universities 2007”, http://ed.sjtu.edu.cn/rank/2007/ranking2007.htm, 21.03.2008

3 OECD, Education at a Glance 2007, http://www.oecd.org/document/30/0,3343,en_2649_37455_39251550_1_1_1_37455,00.html, 21.04.2008

4 Główny Urząd Statystyczny, Nauka i Technika w 2006 r., Warszawa 2007

5 OECD Factbook 2008: Economic, Environmental and Social Statistics, http://masetto.sourceoecd.org/vl=1361116/cl=50/nw=1/rpsv/factbook/, 21.04.2008

6 Maciej Żylicz, Włodzimierz Bolecki. Reforma Sektora Nauki, 12.02.2008

7 Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Informator. Szkolnictwo wyższe 2006, stan na 31 grudnia2006, styczeń 2008

8 O. Fulton et al., „Poland,” OECD Reviews of Tertiary Education, OECD 2007

9 Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Projekt założeń reformy systemu nauki i reformy systemu szkolnictwa wyższego, 16.04.2008, http://www.nauka.gov.pl/mn/_gAllery/36/57/36574/20080416_projekt_zalozen_reformy.pdf, 20.04.2008

====================================


Prof. Andrzej Jajszczyk pracuje w Katedrze Telekomunikacji

Akademii Górniczo-Hutniczej  w Krakowie oraz działa w Polskim Forum Obywatelskim

Wersja oryginalna tekstu przekazana przez autora.

Z drobnymi  zmianami tekst został  opublikowany 

w  INFOS nr 9(33) • 8 maja 2008 Biuro Analiz Sejmowych

i jest dostepny pod adresem

http://parl.sejm.gov.pl/WydBAS.nsf/0/92DEA667
62A976E8C1257435002D8DD5/$file/infos_033.pdf
 

nfa.pl

© 2007 NFA. Wszelkie prawa zastrzeżone.
0.036 | powered by jPORTAL 2