Strona główna    Kontakt z Redakcją NFA    Logowanie  
Szukaj:

Menu główne
Aktualności:
Gorący temat
NFA w mediach
NFA w opiniach
Jak wspierać NFA
Informacje

Linki

Rekomenduj nas
Redakcja
Artykuły
Nowości
Europejska Karta     Naukowca
Patologie środowiska     akademickiego
Oszustwa naukowców
Mobbing w środowisku     akademickim
Etyka w nauce i edukacji
Debata nad Ustawą o     Szkolnictwie Wyższym
Perspektywy nauki i     szkolnictwa wyższego
Czarna Księga     Komunizmu w Nauce i     Edukacji

Wszystkie kategorie
Inne
Reforma Kudryckiej
Postulaty NFA
Reformy systemu nauki
WHISTLEBLOWING
NFA jako WATCHDOG
NFA jako Think tank
Granty European Research Council
Programy,projekty
Kij w mrowisko
Kariera naukowa
Finanse a nauka
Sprawy studentów
Jakość kształcenia
Społeczeństwo wiedzy
Tytułologia stosowana
Cytaty, humor
Listy
Varia
Czytelnia
Lustracja w nauce i edukacji
Bibliografia NFA - chronologicznie
Subskrypcja
Informacje o nowościach na twój e-mail!
Wpisz swój e-mail i naciśnij ENTER.

Najczęściej czytane
Stanowisko NIEZAL...
Tajne teczki UJ, ...
Mobbing uczelniany
Amerykańska konku...
O nauce instytucj...
Inna prawda o ucz...
Powracająca fala ...
Urodzaj na Akadem...
Darmowy program a...
Jasełka akademick...
Menu użytkownika
Nie masz jeszcze konta? Możesz sobie założyć!
Strefa NFA
Statystyki

użytkowników: 0
gości na stronie: 126


Polecamy

NFA na Facebook'u

Ranking Światowych Uczelni 2009







Artykuły > Kij w mrowisko > Nauczyć zgadywania!!!

Tomasz Barbaszewski

Nauczyć zgadywania!!!

Studia rozpocząłem... w połowie lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku!!! Ale pamięć mam bardzo dobrą. Wspominam budynek C4 Akademii Górniczo-Hutniczej (Wydział Geodezji) i jego długie korytarze oraz trójki studentów przy stolikach pod specjalnie zamontowanymi lampkami, szczęk mechanicznych arytmometrów zwanych kręciołkami (z dumnym napisem „Triumphator”), a także szelest 7 i 9 cyfrowych tablic logarytmów i funkcji trygonometrycznych.

W ten sposób wykonywaliśmy tak zwane „prace kameralne”. Ćwiczenia (jak najbardziej praktyczne) z obliczeń geodezyjnych zajmowały w siatce godzin sporo miejsca, nauczono nas rachunku krakowianowego, a nawet pierwiastkowania na „kręciołku”.

I wszyscy byli zadowoleni z siebie:

Dydaktycy przekazywali studentom z całym przekonaniem umiejętności praktyczne przyszłym inżynierom – bo przecież sami pracowali w taki sam sposób z tymi samymi narzędziami (no, niektórzy mieli kręciołki z silniczkiem elektrycznym).

Studenci byli przekonani, że rzeczywiście otrzymują cenną umiejętność sprawnego wykonywania obliczeń istotną niewątpliwie w przyszłej pracy zawodowej. (Moja mama pracowała w biurze projektów i używała takiego samego „kręciołka” - byłem więc przekonany niejako podwójnie).

I byłoby tak pięknie – ale jeszcze nim moi koledzy zdążyli skończyć studia (ja przeniosłem się na Fizykę) jakiś nieodpowiedzialny idiota wymyślił kalkulator elektroniczny i cały proces dydaktyczny wziął w łeb!!! I tyle czasu w najwspanialszych latach życia zmarnowane... Nikt z moich byłych kolegów (a pytałem) nie użył nigdy tych wykształconych umiejętności.

Doświadczyłem tego na własnej skórze – a takie doświadczenia się pamięta. O tego czasu zawsze, gdy usłyszę lub przeczytam o „konieczności przekazywania wiedzy i czynności, które będą wykorzystywane w przyszłej pracy zawodowej” dostaję „gęsiej skórki”. Oczywiście tak jest łatwo – nauczyciel ma nauczyć, jak korzystać z „Windows” (lub innego współczesnego „kręciołka”) i co się stanie, jak naciśniemy {Alt}F4. Taką wiedzę łatwo sprawdzić oraz oczywiście wykorzystać „w praktyce zawodowej” - podobnie, jak za moich czasów umiejętność liczenia na „kręciołku”. Przecież wszyscy korzystają z „kręciołków” !!! Ale znowu może znaleźć się jakiś nieodpowiedzialny wynalazca...

A jak nauczyć korzystania z MS Windows, jeśli Bill Gates się jeszcze nie urodził? Oto wyzwanie dla dydaktyków! I o dziwo – wielu z nich to się udaje!

Wielu moich Nauczycieli (mam na myśli tych przez duże „N”) zdołało mnie nauczyć jednego – że uczenie się jest procesem ciągłym. To dzięki nim nie muszę „dać się aktywizować w ramach programu +50”! Chwała Wam za to moi Profesorowie. To dzięki Wam wykształciłem cechę, którą M.Thacher nazwała „zatrudnialnością”. I potrafię się efektywnie uczyć do dziś – a to oznacza otwarcie na Świat.

Tyle autoreklamy – a teraz stawiam problem:

Pewnie każdy się ze mną zgodzi, że rozwój oraz wymiana wiedzy przyspieszyły „co nieco” od 1965 roku. A czy my dbamy o „zatrudnialność” naszych absolwentów? Czy też w ramach „studiów” przekazujemy im zupełnie inne umiejętności – w szczególności zapamiętywania powtarzalnych procedur i schematów? Obawiam się niestety, że coraz mniej uczymy myślenia – a coraz bardziej obsługi „kręciołków”. Tak jest prościej i łatwiej – np. zamiast korzystać z odpowiednio dobranych fragmentów „Wykładów z Fizyki” noblisty Feynmana, które otwierają przez studentem wręcz ocean możliwości – bierzemy skrypt typu „Wykłady z Fizyki dla studentów (tu wpisać właściwą uczelnię)” sprokurowany przez osoby nie mające wiele wspólnego z prawdziwą Fizyką ale „łatwy w obsłudze” - bo wystarczy odpytać „ze wzorów”.

Na niejednej uczelni wśród studentów krążą gotowce do „laborek” oraz innych ćwiczeń. I to niezmienione od 10 lat! i co najgorsze – pasują! Ktoś powie – „no przecież pewne fakty się nie zmieniły” - to prawda, ale jak chcemy zainteresować studenta przedmiotem dając mu do rozwiązania zadania typu „dwa ciała powiązane sznurkiem...”. A kogo to obchodzi w XXI w.?! Można gadać przy tablicy o wulkanach (ukłon w stronę Gospodarza Forum) eksplozywnych i efuzywnych, ale może warto wykład zilustrować filmami ze Świętej Heleny i Hawajów? Są w Internecie! Studenci politechnik powinni się uczyć na problemach inżynierskich (przemiana adiabatyczna – zapłon samoczynny w silniku Diesla, rozwiązać problem powieszenia na wieży dzwonu Zygmunta itp.) - a uniwersytetów na problemach poznawczych (np. oblicz całkowitą energię grawitacyjną kuli ziemskiej lub powiąż style w architekturze ze statyką budowli – od grobu Agamemnona do łuku Tudorów...).

Obecnie jako pracodawca stwierdzam ze smutkiem, że wśród młodych ludzi zanika umiejętność kojarzenia pozornie odległych faktów. Co więcej, usiłują za wszelką cenę stosować wyuczone algorytmy postępowania – nawet nie zwracając uwagi na to, że „gołym okiem” widać, że się nie sprawdzają. W pewnym sensie zaczynają działać jak klasyczne komputery – „nie ma programu, to nie ma działania” czyli „myśmy tego nie przerabiali”. I już uważają się za rozgrzeszonych.

A tymczasem postęp w nauce i technice to zgadywanie rozwiązań i udowodnienie, że są prawdziwe. A uczelnie w Polsce bardzo rzadko kształcą intuicję i uczą zgadywać...

Tomasz Barbaszewski

nfa.pl

© 2007 NFA. Wszelkie prawa zastrzeżone.
0.026 | powered by jPORTAL 2