Strona główna    Kontakt z Redakcją NFA    Logowanie  
Szukaj:

Menu główne
Aktualności:
Gorący temat
NFA w mediach
NFA w opiniach
Jak wspierać NFA
Informacje

Linki

Rekomenduj nas
Redakcja
Artykuły
Nowości
Europejska Karta     Naukowca
Patologie środowiska     akademickiego
Oszustwa naukowców
Mobbing w środowisku     akademickim
Etyka w nauce i edukacji
Debata nad Ustawą o     Szkolnictwie Wyższym
Perspektywy nauki i     szkolnictwa wyższego
Czarna Księga     Komunizmu w Nauce i     Edukacji

Wszystkie kategorie
Inne
Reforma Kudryckiej
Postulaty NFA
Reformy systemu nauki
WHISTLEBLOWING
NFA jako WATCHDOG
NFA jako Think tank
Granty European Research Council
Programy,projekty
Kij w mrowisko
Kariera naukowa
Finanse a nauka
Sprawy studentów
Jakość kształcenia
Społeczeństwo wiedzy
Tytułologia stosowana
Cytaty, humor
Listy
Varia
Czytelnia
Lustracja w nauce i edukacji
Bibliografia NFA - chronologicznie
Subskrypcja
Informacje o nowościach na twój e-mail!
Wpisz swój e-mail i naciśnij ENTER.

Najczęściej czytane
Stanowisko NIEZAL...
Tajne teczki UJ, ...
Mobbing uczelniany
Amerykańska konku...
O nauce instytucj...
Inna prawda o ucz...
Powracająca fala ...
Urodzaj na Akadem...
Darmowy program a...
Jasełka akademick...
Menu użytkownika
Nie masz jeszcze konta? Możesz sobie założyć!
Strefa NFA
Statystyki

użytkowników: 0
gości na stronie: 121


Polecamy

NFA na Facebook'u

Ranking Światowych Uczelni 2009







Artykuły > Varia > Komu mam ufać?
 

Waldemar Korczyński

Komu mam ufać?


Tzw. naukowe środowisko ma w Polsce opinię bardzo dobrą (u przeciętnego obywatela) albo bardzo złą (np. u Czytelników NFA). Pośrednie są raczej rzadkie. Są jednak sprawy, których nawet Czytelnicy NFA z tym środowiskiem nie kojarzą. O takiej właśnie jest ten tekst.

Co wolno wojewodzie czyli demokracja w realu.

 Od dziewięciu lat mam wątpliwą przyjemność być uwikłanym w konflikt z Akademią Świętokrzyską (obecnie Uniwersytetem J. Kochanowskiego) w Kielcach. Praktycznie nie mam żadnych innych konfliktów. Wokół związanych z tym konfliktem spraw działy się wielokrotnie bardzo dziwne rzeczy. Ja mam tego serdecznie dość i chętnie bym o sprawie zapomniał, ale ciągle, ni stad ni zowąd, zdarza się coś (na ogół jakieś groźby), co wymusza na mnie kolejne działania i sprawa powraca jak kiepski bumerang.

Ostatnio zaczynam obawiać się czy niektóre z tych wydarzeń nie zagrażają memu życiu lub zdrowiu. Zacznę od końca. Od ok. 5 – 6 tygodni każdy telefon komórkowy, do którego wkładam moją oryginalną, kupioną w autoryzowanym punkcie Ery, kartę SIM (abonament) zachowuje się dziwnie. Bywa, że mam „głuchy” telefon, po którym nie wyświetla się żaden numer ani informacja, że numer jest zastrzeżony. Telefon samodzielnie uruchamia kamerę, robi zdjęcia (niektóre wtedy, gdy otwieram telefon, ale wiele robi też w stanie absolutnego spoczynku, np. leżąc na stole), wysyła je pod nieznany mi adres, przerywa – niekiedy wręcz demonstracyjnie – rozmowy, a ostatnio dowiedziałem się, że nieznany mi numer telefonu lokalizuje moje położenie w ramach usługi "Gdzie_jest_dziecko”.

Numeru tego nie potrafił ustalić ani kierownik punktu sprzedaży sieci Era, gdzie telefon kupiono, ani pracownik biura obsługi centrali Ery, z którym ten kierownik sprawę konsultował. Nie pomogła też wymiana oprogramowania w firmowym sklepie Nokii.

Sprawa niepokoi mnie głównie dlatego, że przez wiele lat grożono mi pobiciem, spaleniem samochodu, a nawet śmiercią, a prokuraturze nie udało się ustalić sprawców. Pokazano mi wówczas listę numerów, z których telefonowano do mnie przez kilka miesięcy. Było na niej kilkanaście (chyba 16) pozycji. Był m.in., jak powiedział prowadzący przesłuchanie policjant, numer jakiegoś nieznanego mi menela, z którym miałem rozmawiać i była rozmowa, którą prowadziło z kimś moje puste mieszkanie podczas mej nieobecności. Nie było za to np. numerów z których ja wielokrotnie dzwoniłem ani wielu innych, które odbierałem.

Potem, w podobny sposób i też bez rezultatu, prokuratura (nie)ustaliła, kto mnie w internecie pomawiał i szkalował. Nie wiem kto i po co mnie śledzi. Konflikt przebiegał bardzo różnie, ale do głowy by mi nie przyszło, że może mieć taką oprawę. A żadnych innych zdarzeń, które mógłbym łączyć z inwigilowaniem mnie nie kojarzę.

Nikomu niczym nie zagrażam. Nic, co się wydarzyło, nie wydaje mi się dostatecznym powodem, dla którego ktokolwiek miałby ochotę wkładać mnóstwo pracy aby mnie śledzić. A jest to chyba osoba (instytucja?) o dużych kwalifikacjach, bo nie każdy potrafi takie jak opisałem numery z kartą SIM wywinąć.

Jak ja mogę widzieć Państwo?

Nie wiem czy jest to zastraszanie mnie czy tylko zbieg okoliczności. Nie rozumiem komu i po co zależy na podsycaniu tego konfliktu. Na zdrowy rozum powinno być dokładnie odwrotnie. Mnie to od dawna nie bawi, a wręcz mi przeszkadza.

Bawi mnie dziś nie tyle dziennikarstwo (jeśli w ogóle przyjąć, że jestem dziennikarzem) śledcze, co raczej pokazywanie problemów, bez rozwiązania których niczego zrobić się nie da. I chętnie znów podłubałbym w matematyce.

Niektórzy moi znajomi twierdzą jednak, iż nie mam na to szans, bo takie zachowania ludzi „urażonych” są właśnie normalne. Uświadomiono mnie i o tym, że mogę np. mieć wypadek, a lokalizacja potrzebna jest do wybrania stosownego miejsca i czasu. Na wszelki wypadek informuję, że jestem w dobrej kondycji psychicznej i fizycznej i samobójstwa popełniać nie zamierzam. Jeżdżę bardzo ostrożnie i równie ostrożnie przechodzę przez jezdnię.

Ja nie kojarzę śledzenia mnie z organami ścigania, bo nie popełniłem żadnych czynów zabronionych. Byłem wielokrotnie wzywany (również jako podejrzany o kradzież komputera – szczegóły w moim tekście „Jak zostać złodziejem” w www.nfa.pl) przez policję i prokuraturę i na każde wezwanie stawiałem się bez problemów. Tak samo stawię się teraz. Nie ma żadnej potrzeby śledzenia mnie, a już na pewno przerywania prowadzonych rozmów. Jeśli czyni to policja to jest to szykanowanie. Problem pojawia się wtedy, gdy czyni to ktoś inny.

Komu ufać?

Chodzi o to, do kogo mam się zwrócić i skąd wziąć do tej osoby zaufanie. Ja – jak chyba każdy z nas – mam do wielu ludzi wiele różnych rodzajów zaufania. Jednym ufam, że mnie świadomie nie oszukają, ale nie wierzę w ich kwalifikacje, więc nie ufam im, że nie oszukają mnie nieświadomie. W finansową fachowość innych wierzę, ale forsy im nie powierzę, bo nie ufam ich uczciwości.

Państwu powinienem ufać w każdym znaczeniu. Powinienem wierzyć, że jest uczciwe i że jest profesjonalne. Po moich doświadczeniach z instytucjami tego państwa nie ufam mu w żadnym z wymienionych znaczeń. Nie jestem w żadnym sensie człowiekiem wyjątkowym; ot taka chodząca przeciętność. Miałem po prostu pecha znaleźć się w niewłaściwym czasie w niewłaściwym miejscu.

I tyle. Może się to przydarzyć każdemu.

Może ktoś z Państwa wie co powinienem zrobić? Będę wdzięczny za radę. A jeśli Państwo nie wiedzą, to może warto zapytać dlaczego.

nfa.pl

© 2007 NFA. Wszelkie prawa zastrzeżone.
0.046 | powered by jPORTAL 2