Tymczasem, konkurs na kierownicze stanowisko np. na uczelni niemieckiej wygląda tak, że ukazują się stosowne ogłoszenia w prasie krajowej i zagranicznej, włączając w to ogłoszenia w języku niemieckim i angielskim w czasopismach takich jak „Nature” lub „Science”, które przeglądają nawet najbardziej zapracowani uczeni na świecie. Komisja konkursowa otrzymuje kilkanaście-kilkadziesiąt zgłoszeń. Po wstępnej eliminacji kandydaci zapraszani są na rozmowy, wygłaszają wykład o swoich badaniach, przedstawiają swoje plany, wizję badań w ramach nowej placówki, wizję dydaktyki, sposób zarządzania personelem, wreszcie formułują swoje potrzeby i oczekiwania. Spośród tych kandydatów uczelnia wyłania najlepszego oferując mu stanowisko. Najczęściej nie jest to osoba wywodząca się z tego samego zakładu lub tej samej uczelni, tylko przybysz z zewnątrz, który przynosi ze sobą nowe idee, nowych ludzi i nowy zapał do pracy. W Ameryce poszukiwanie ludzi na stanowiska kierownicze w nauce jest wręcz niekiedy zlecane wyspecjalizowanym firmom „łowców głów”, którzy wyszukują wybitnych uczonych w innych placówkach i ich wykupują przebijając oferty macierzystej uczelni. Władze administracyjne doskonale wiedzą, iż największym kapitałem są ludzie. Inwestycja w takiego człowieka szybko się zwraca, gdyż odpowiednio dobrana osoba na stanowisku kierownika zakładu gwarantuje sukces naukowy i dydaktyczny, przyciągając najzdolniejszych naukowców, pieniądze z grantów badawczych i studentów pragnących uczyć się w świetnym ośrodku. Niestety, władze Akademii Medycznej w Warszawie podobnie jak władze większości polskich uczelni i innych instytucji naukowych nie są zainteresowane aktywną rekrutacją wybitnych uczonych spoza własnego grona dobranego według kryteriów genetyczno-towarzyskich. Do wyjątków należy Międzynarodowy Instytut Biologii Molekularnej UNESCO w Warszawie, prowadzący rekrutację w sposób odpowiadający standardom międzynarodowym.
Jeżeli nauka w Polsce ma przystawać do nauki światowej, konieczne jest wprowadzenie standardów odpowiadających temu co jest przyjęte w krajach gdzie nauka stoi na wysokim poziomie. Nie tylko konkursy na wakujące stanowiska powinny być otwarte i przejrzyste, lecz pracownicy naukowi piastujący obecnie dożywotnie posady powinni zostać poddani weryfikacji, mającej na celu „odsianie ziarna od plew”. Namaszczenie prezydenta RP nie powinno stanowić gwarancji dożywotniego zatrudnienia. Wygrywać powinni najlepsi na podstawie swoich osiągnięć naukowych a nie na podstawie długich tytułów przed nazwiskami.
Kierownicy Zakładów w Akademii Medycznej w Warszawie fundują sobie na koszt podatników mosiężne, grawerowane tabliczki przy wejściach do swoich gabinetów, bo wiedzą, że będą tam one wisiały latami. W USA nawet nobliści nie mają za życia mosiężnych tabliczek, tylko napisy papierowe lub plastikowe, które w razie potrzeby można z dnia na dzień zmienić. W Polsce będzie dobrze, kiedy zastąpi się mosiądz papierem.
strony: [1] [2]
|