Warning: unlink(online_g/44.206.227.65) [function.unlink]: No such file or directory in /home/nfadddij/www/main.php on line 802
Niezależne Forum Akademickie

www.nfa.pl/

:: List do Rektora UJ ( na nowy 2005/2006 rok akademicki)
Artykuł dodany przez: nfa (2005-10-01 02:12:33)

1 września 2005 r.

Józef WIECZOREK
ul. Mariana Smoluchowskiego 4/1
30-069 Kraków

Rektor prof. dr hab. Karol Musioł

UNIWERSYTET JAGIELLOŃSKI

Motto:
Który skrzywdziłeś człowieka prostego
Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
Gromadę błaznów koło siebie mając
Na pomieszanie dobrego i złego....

Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta
Możesz go zabić - narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.
Czesław Miłosz



W związku ze zbliżającym się początkiem nowego roku akademickiego informuję, że chciałbym wznowić moje wykłady i seminaria na UJ, które zostały brutalnie przerwane na mocy ‘prawa’ stanu wojennego w 1987 r. z pogwałceniem elementarnych praw człowieka (brak możliwości zaskarżenia do sądu w 1987 o czym byłem informowany przez władze UJ !!!) i z ewidentną szkodą dla nauki i edukacji.
Zostałem wówczas oskarżony przez anonimową do dnia dzisiejszego komisję o negatywne oddziaływanie na młodzież akademicką a dowodów na zasadność tego oskarżenia, jak i innych 'ocen', do dnia dzisiejszego nie otrzymałem ! Nie został odtajniony także skład Komisji serwującej paranoidalne oskarżenia.
Władze UJ do dnia dzisiejszego powołują się na 'prawo' z r. 1982 , które pozwalało im na wyrzucanie każdego niewygodnego pracownika pod dowolnym, także sfingowanym, jak pokazuje mój przypadek – oskarżeniem. Jednocześnie rektorzy w tym roku heroicznie walczyli o autonomię względem prawa, o niemożliwość odwoływania rektorów przez ministra edukacji nawet w przypadku rażącego naruszenia prawa, a to ze względu na negatywne doświadczenia z lat 80-tych kiedy zapisy w ustawach wykorzystywano do usuwania niewygodnych rektorow. Sami rektorzy jednak na podstawie zapisów ustawy z 1982 gorliwie usuwali niewygodnych nauczycieli akademickich i do tej pory stoją na stanowisku słuszności takich poczynań. Jest to przykład jak dobro złem się zwycięża ! w ramach tworzonych przez siebie norm 'etycznych'.
Komisja senacka UJ z 1989 r. , której zadaniem było zbadanie i zarejestrowanie działań represyjnych w stosunku do pracowników i studentów UJ w PRL–u (Jerzy Wyrozumski - POWRACAJĄCA FALA ROZRACHUNKU Z PRZESZŁOŚCIĄ - Alma Mater nr. 69 ) ani słowem nie wspomniała o rozrachunkach z niewygodnymi nauczycielami akademickimi a o nieprzemijającej 'wartości' tego raportu świadczy m.in. fakt zaliczenia do pokrzywdzonych np. znanego konfidenta L. Maleszki ( publikacja raportu w 2005 r. ! bez żadnych wyjaśnień !) czy np. Artura Bieszczada, który donosił na mnie i współpracowników w czasie konspiracyjnej pracy w stanie wojennym. Nieudokumentowano także (a przynajmniej nie dostałem żądanej dokumentacji) mojego podszywania się pod działalność w 'Solidarności' o co ochoczo mnie oskarżyły władze uczelni na Komisji Pojednawczej (r.1990), i do tej pory ten haniebny akt wysunięty dla uniemożliwienia powrotu na uczelnię niewygodnego nauczyciela akademickiego ( czym to się różni od działań SB ?) bynajmniej nie został potępiony.


Obecny stan rzeczy jasno wskazuje, że tylko władze UJ są władne w podjęciu decyzji o moim powrocie na uczelnie, podobnie jak jedynie władze UJ były władne w przeprowadzeniu haniebnej akcji wydalania mnie z uczelni bez żadnych przyczyn merytorycznych . Co prawda rektor A.Koj w 1987 r. informował mnie, że moja sprawa nie jest sprawą uniwersytetu, ale czas pokazał, że po r. 1989 to jest tylko i wyłącznie sprawa UJ.
W czasie mojej pracy na UJ uruchomiłem duży pakiet podstawowych przedmiotów (na wznowionych po długiej, stalinowskiej przerwie studiach geologicznych): wykładów, seminariów, zajęć terenowych, których nie byli w stanie prowadzić ‘najlepsi z najlepszych’ zatrudnieni na etatach ‘profesorów’. Od 1978 r jako 'niekompetentny' prowadziłem od 120 do ok. 200 godz. samych wykładów, których 'kompetentni' profesorowie nie byli w stanie merytorycznie realizować, ale byli w stanie oskarżać mnie o niechęć do dydaktyki i zapisywać na swoje konto sporą część mojej działalności w uczelni. Zapewne zapisanie na swoje konto osiągnięć 'niekompetentnego' podnosi ich kompetencje ! i świadczy o ich 'skromności' (w odróżnieniu ode mnie !) oraz wysokim poziomie etycznym wymaganym do zatrudniania na UJ.
Ilość moich zajęć, typowo profesorskich, przekraczała ok 2-krotnie pensum. Ponadto niemałą część zajęć prowadziłem bez wpisywania do pensum w ramach walki z systemem ogłupiania młodzieży akademickiej i jak sądzę te zajęcia miały istotne znaczenie dla zdyskwalifikowania mnie przez ‘profesorów’, ale także dla pozytywnej oceny mojej działalności przez studentów i moich wychowanków :
Rzecznik Dyscyplinarny :odejście dr. J.Wieczorka uważałbym za wielką stratę dla Uniwersytetu”, ‘świadectwo, które wystawiają dr J.Wieczorkowi jego młodsi koledzy, a także studenci jest takie, jakiego mógłby sobie życzyć każdy nauczyciel akademicki;

Studenci i wychowankowie:
..'efekty dydaktyczne, tzn. szerokość spojrzenia, jak też zakres trwałej wiedzy zdobywanej na zajęciach prowadzonych przez dr J.Wieczorka są większe niż efekty jakichkolwiek innych zajęć tego typu. W tej sytuacji decyzje podejmowane wobec dr J.Wieczorka wywołują w nas oburzenie i głęboki niepokój. Uderzają one bezpośrednio w samych studentów i pozwalają wątpić w sens studiowania. Podważają rozwój naukowy instytutu i godzą w dobre imię Uniwersytetu..'

‘dr Wieczorek uczył nas rzetelności i uczciwości naukowej oraz postaw nonkonformistycznego krytycyzmu naukowego.." "dr Józef Wieczorek był dla nas wzorem nauczyciela i wychowawcy", "Pod jego wpływem geologia stała się dla jego wychowanków nie tylko przyszłym zawodem, ale życiową pasją" .


To mnie zdyskwalifikowało i nadal dyskwalifikuje jako nauczyciela akademickiego !!! oczywiście w ramach walki z nieuczciwością. Kto uczył uczciwości, ten w ramach walki z nieuczciwością musi być poza uczelnią! Czym ta walka różni się od walki Największego Językoznawcy o pokój, której to walki nie mieli szans przetrwać pokojowo nastawieni mieszkańcy tej ziemi ???

Jako 'niekompetentny' uformowałem największą ilość aktywnych naukowo absolwentów geologii (w tym profesorów) co w cywilizowanych środowiskach akademickich nazywa się tworzeniem szkoły a w środowiskach dla nauki przestępczych ‘negatywnym oddziaływaniem na młodzież akademicką ‘ i niekompetencją.
W czasie mojej aktywności na uczelni jako 'niekompetentny' prowadziłem wiele prac dyplomowych, opiekując się aktywnie magistrantami, ucząc ich rzetelności naukowej. Prace moich magistrantów często były recenzowane poza macierzystą uczelnią.
Realizowałem zatem w praktyce to co dopiero obecnie jej przedmiotem reformy (jak do tej pory werbalnej) rektorów KRASP, których wyprzedziłem o dobre ćwierć wieku. Nie może być tak, że coś co jest uważane za chwalebny element walki o poziom naukowy jednocześnie jest uważane za ‘negatywne oddziaływanie na młodzież’ tylko dlatego, że czyniłem to z własnej inicjatywny i braku lojalności do deprawujących młodzież akademicką poczynań ‘profesorów’. Swoje 'neagtywne oddziaływanie na młodzież' pogłębiałem jako opiekun koła naukowego i w ramach konspiracyjnej działalności w stanie wojennym ( czy też w ramach podszywania się pod Solidarność jak to się określa w języku uj-u) .
Usunięcie mnie z uczelni miało istotny wpływ na ‘niebezpieczne osłabienie tempa pracy naukowej oraz rozwoju zwłaszcza młodszej kadry naukowej, obniżenie poziomu nauczania, nadszarpnięcie więzi kadry nauczającej ze studiującą młodzieżą’ co Senat UJ niesłusznie wiąże z sytuacją ekonomiczną szkół wyższych. Wina jest wyłącznie po stronie władz uczelni, a nie po mojej, bo nie jest prawdą co twierdził pełnomocnik rektora na posiedzeniu Komisji Pojednawczej w 1990 r., że to ja byłem kimś na kształt dyktatora uczelni ‘zmieniającym kierowników jak rękawiczki’. Żadnych funkcji kierowniczych, a tym bardziej dyktatorskich, w czasie pracy na uczelni nie pełniłem, jakkolwiek samodzielnie kierowałem podlegającymi mi zajęciami, procesem formowania studentów, samodzielną pracą naukową.

Wybitne zaciemnienie mojej działalności w uczelni przedstawił dla Senatu UJ w 1994 r. Dziekan BiNoZ Antoni Jackowski, który za swoje nieuczciwości do tej pory nie stanął przed komisją dyscyplinarną czego się domagałem, a stanął do odznaczeń uczelnianych. Władze uczelni i KRASP ogłaszają walkę z nieuczciwościami, tolerując jednakże, a nawet promując działania nieuczciwe. Zamykają jednocześnie drzwi uczelni przed działaniami uczciwymi i nauczycielami mającymi doświadczenia w wykrywaniu i ujawnianiu nierzetelności naukowej, zarówno studenckiej, jak i profesorskiej - szczególnie szkodliwej dla nauki i edukacji.
Dokumenty w mojej sprawie w części zostały zniszczone, jak byłem informowany w czasie rozpraw sądowych. Sąd twierdził, że to były bezwartościowe dokumenty, których nikt nie trzyma, ale nie podał ich wykazu ani dowodu na ich bezwartościwość ! Pozostałe dokumenty są nadal modelowane lub aresztowane, natomiast władze uczelni przedkładają do dnia dzisiejszego ‘prawo’ stanu wojennego nad Konstytucję III RP uniemożliwiając mi do nich dostęp a przekazując je osobom trzecim !(Konstytucja III RP jasno mówi: art.51/3’Każdy ma prawo dostępu do dotyczących go urzedowych dokumentów i zbiorów danych’. )
Poszukiwanie prawdy poprzez zamykanie jej w sejfach z punktu widzenia metodologii naukowej jest dyskwalifikujące i winno skutkować odejściem z uczelni dopuszczających się takiej nierzetelnosci.
Zaznaczę, że moje protesty w sprawie deprawowania środowiska i inne 'niegodne' nauczyciela poczynania były przedmiotem dochodzeń rzecznika dyscyplinarnego. Ponieważ wykazał on, że wina leży nie po mojej, lecz po decydenckiej stronie - wyniki dochodzenia zaaresztowano.
Na okoliczność obchodów 600 lecia zostało wydane historyczno-futurystyczne dzieło W.Zuchiewicz (red.) - Nauki geologiczne w Uniwersytecie Jagiellońskim w latach 1975-2000. Instytut Nauk Geologiczny, Kraków 1999, 152 str. w którym z mojej działalności w ING UJ nie zostało wiecej niz 20 %. Mimo to fałszerze historii pracują na UJ a uczelnia ogłaszająca konieczność walki z nieuczciwością - nieuczciwość promuje! Metoda zwalczania nieuczciwości za pomocą jej promowania z punktu widzenia naukowego, ani moralnego jest nie do przyjęcia na jakiejkolwiek uczelni. Takich uczelni nie można klasyfikować do grupy uczelni akademickich. Sama liczba profesorów nie może być kryterium oceny wartości uczelni ( w rankingach międzynarodowych w ogóle nie jest brana pod uwagę, stąd takie niskie miejsca polskich uczelni), natomiast liczba profesorów stosujących nieuczciwość w nauce, lub tworzących dla niej przyjazny klimat (np. przez chowanie głowy w piasek, umywanie rąk ) może być natomiast kryterium oceny jej patologii.
Zgodnie z uchwałą KRASP z życia akademickiego winny być wyeliminowane zachowania mające znamiona wykroczeń przeciwko prawu i zasadom, jakimi powinno kierować się w swoim postępowaniu środowisko akademickie. Niestety te zachowania nie zostaly wyeliminowane z życia UJ, a zostali wyeliminowani ci, którzy o taką eliminację walczyli.

Po usunięciu mnie z UJ jako bezetatowiec prowadziłem badania mimo braku środków do życia (żarłem glównie kartofle, a nie było to w czasie okupacji hitlerowskiej czy sowieckiej, a tylko w czasie okupacji ‘profesorskiej’), wygłaszałem referaty naukowe na posiedzeniach PTG, aż do bezprawnego usunięcia mnie z tego towarzystwa przez klikę towarzysza A. Ślączki (po przedstawieniu planu naprawy PTG i autentycznym, demokratycznym wybraniu mnie na delegata na Zjazd naukowy PTG). U Łukaszenki dzieje się to samo, ale jest to potępiane !!!
Do dnia dzisiejszego pozbawiony jestem warsztatu pracy naukowej, co ma miejsce w okresie powszechnej wieloetatowosci na uczelniach, nierzadko fikcyjnej, ale zagwarantowanej prawem ! ( także nową ustawą o szkolnictwie wyższym !) Jest to hańba zarówno dla środowiska akademickiego, jak i dla organów nadzorczych, oraz dla stanowiących prawo.
Mojej ogromnej biblioteki naukowej, która służyła wszystkim !, w tym do ‘psucia’ młodzieży akademickiej nie byłem w stanie zmieścić w moim małym mieszkanku 50m3 ( słownie 50 metrów sześciennych!). W cześci biblioteka została zniszczona przez nieznanych sprawców. Moje geologiczne zbiory naukowe w części wyniesione w kilku plecakach i przechowywane w maleńkiej łazience posłużyły mi do napisania kilku publikacji, część wywiozłem poza Kraków (tak jak w czasie okupacji hitlerowskiej czyniono np. z ołtarzem Wita Stwosza) w celu ich ochrony przed akademickimi ‘poszukiwaczami prawdy‘, część została w ING UJ w piwnicach, gdzie jeszcze w 1995 roku widziałem zapory grożące śmiercią - tym, którzy te zbiory będą niszczyć (ktoś moich zbiorów bronił !). Zbiory te chciałbym opracować jeszcze przed śmiercią fizyczną, która nie nastąpiła w 1987 jako, że postanowiłem 'cykuty' nie wypijać ( mimo to sprawdzano czy coś w pokoju jeszcze się rusza, czy nie !) .
O mojej konspiracyjnej i bezetatowej aktywności naukowej świadczą publikacje w latach 90-tych wykonywane głównie hobbystycznie, przy nakładach (w ostatnich latach) z kieszeni podatnika - 0 zl (słownie - zero złotych polskich). Ich spis jest dostępny publicznie na mojej stronie www.geo-jwieczorek.ans.pl gdy natomiast informacje o ludziach nauki i rezultatch ich badań często są niedostępne dla podatnika, z którego podatków (setki tysięcy, miliony złotych) są finansowane.
Działam aktywnie na rzecz normalności w nauce i edukacji jako inicjator Niezależnego Stowarzyszenia na Rzecz Nauki i Edukacji i autor wielu już tekstów publicystycznych docenianych zarówno przez profesorów z ekstraklasy światowej, jak i przez studentów, a znienawidzonych przez trzymających kurczowo władzę w nauce i edukacji.
Stworzyłem portal Niezależne Forum Akademickie (obecnie pod adresem www. nauka-edukacja.tubaza.pl) dla prezentowania niezależnych tekstów o konieczności rzeczywistych reform w nauce i szkolnictwie wyższym, o patologiach środowiska akademickiego.
Portal cieszy się dużym powodzeniem w środowisku akademickim o czym świadczy fakt, że niemal codziennie ma tyle odwiedzin co witryna oficjalnej 'reprezentacji' środowiska akademickiego – KRASP, od początku swojego istnienia !

W UJ chciałbym kontynuować moje badania geologiczne i paleontologiczne oraz działalność edukacyjną, która cieszyła się niestety dużym uznaniem studentów oraz młodych pracowników UJ i jednocześnie nienawiścią ‘profesorów’. Mogę także zaoferować prowadzenie zajęć na temat niewłaściwych zachowań w środowisku akademickim (etyka akademicka, mobbing w środowisku akademickim, dobre obyczaje w nauce i edukacji) w celu zrealizowania w praktyce uchwały KRASP w sprawie zwalczania niewłaściwych zachowań w środowisku akademickim, 2004 oraz realizacji zapotrzebowania środowiska akademickiego, które często się do mnie zwraca w tych kwestiach. Uważam, że zamiast walczyć m.in. ‘z promotorami, którzy z powodu natłoku zajęć zaniedbują magistrantów, nie czytają dokładnie ich prac i nie przykładaja wagi do egzaminów magisterskich’ o wiele bardziej produktywne byłoby przywrócenie do pracy tych promotorów, którzy magistrantów nie zaniedbywali, którzy czytali dokładnie ich prace i przykładali dużą wagę do egzaminów magisterskich, takich którzy do komisji egzaminujących przyszłych magistrów wprowadzali wykładowców z innych szkół. Od tego należałoby zacząć !!! co ja robiłem już przed ćwierć wiekiem, a czemu ‘gromada błaznów’ położyła kres ‘ na pomieszanie dobrego i złego’.
Moja działalność w uczelni winna przynieść pozytywne skutki w zakresie: przyspieszenia tempa pracy naukowej oraz rozwoju zwłaszcza młodszej kadry naukowej, a przede wszystkim podniesienia poziomu nauczania i zacieśnienia więzi kadry nauczającej ze studiującą młodzieżą, co jest przedmiotem głoszonej publicznie troski Senatu UJ. Pozytywna decyzja oznaczałaby wejście UJ na drogę powrotu do uniwersytetu rozumianego jako korporacja nauczanych i nauczających poszukujących razem prawdy, który obecnie zastępuje uniwersytet traktowany jako korporacja kasujących kasę (nierzadko za bubel edukacyjny) i kasujących dyplomy (nierzadko bez pokrycia).

Uprzejmie przy tym informuję, że na pismo z dnia Kraków, 30.09.2004 do członków Senatu UJ nie dostałem do tej pory odpowiedzi ! Wiem jednak, że moja sprawa była wnoszona na obrady Senatu a zmanipulowane informacje na mój temat zostały przedłożone rektorowi UW !!! w celu zdyskredytowania mnie, jako osoby, która rzekomo destabilizuje życie akademickie w Polsce. Metody te jasno przypominają metody esebckie stosowane dla uciszenia niewygodnych obywateli.( np. oficer SB o Tygodniku Solidarność – Biul IPN nr.7-8, 2005 s.44 – 'stanowi jeden z wielu elementów destabilizujących ...'.) SB zostało rozwiązane, metody pozostały.

Chciałbym przypomnieć, że nauczyciele akademiccy usuwani w najciemniejszych okresach PRL z uczelni za rzekomo negatywne oddziaływanie na młodzież akademicką po kilku latach wracali na uczelnie. Odnosi się uzasadnione wrażenie, że obecny reżim akademicki głęboko, szczególnie moralnie ( amoralnie), zakorzeniony w rzeczywistości komunistycznej jest jeszcze bardziej represyjny, a wartości w nim realizowane mają odwrócony znak, jak w orwellowskim Ministerstwie Prawdy. Kłamliwe są informacje przekazywane mediom o samooczyszczeniu się środowiska akademickiego. Środowisko dokonało jedynie samopobrudzenia m.in. poprzez usunięcie elementu niewygodnego, zbyt niezależnego, cieszącego się zbyt dużym uznaniem młodzieży akademickiej.

Informuję również, że powoływanie się przez władze uczelni na decyzje Komisji Pojednawczej i wyroki Sądów Pracy dla uzasadnienia poczynań władz UJ dowodzi jedynie porażającej i przerażającej deprawacji władz akademickich.
Komisja Pojednawcza nie miała kompetencji przywrócenia mnie do pracy, gdyż ze strony władz UJ nie było woli pojednania a tylko groźby wyrzucenia mnie z uczelni na wypadek gdyby komisja ośmieliła się wydać korzystne dla mnie rozwiązanie.
Sąd Pracy (po 11 latach od usunięcia mnie z uczelni, po podpisaniu przez Polskę umów międzynarodowych odnośnie respektowania praw człowieka) nie wykazywał zasadności oskarżeń dokonanych przez anonimową do tej pory komisję, bo nawet ich nie rozpatrywał , lecz wykazywał tylko brak swojej kompetencji do przywrócenia mnie do pracy. Brak kompetencji sądu nie świadczy o mojej niekompetencji ! Parodia procesów sądowych, w których nie przesłuchano żadnego świadka świadczy jedynie o głębokiej deprawacji systemu sądownictwa toczonego przez trąd podobnie jak system szkolnictwa wyższego. Jest to nie tylko moja opinia.

Usunięcie mnie z uczelni uniemożliwiło mi uformowanie co najmniej kilkudziesięciu pracowników nauki i napisanie co najmniej kilkudziesięciu prac naukowych o znaczeniu międzynarodowym. Miało też poważne konsekwencje 'wychowacze' - wielu nauczycieli boi się podpisywać pod swoimi poglądami, wiedząc że to poglądy i lojalność w stosunku do trzymających władzę w nauce i edukacji są najważniejszym kryterium oceny naukowców. Nauczyciele akademiccy boją się też uczyć rzetelności i uczciwości naukowej - bo wiedzą już jakimi konsekwencjami to grozi. Tych 'zasług' nikt poza władzami UJ, nie może zapisać na swoje konto.

Chciałbym wyrazić nadzieję, ze nowe władze UJ rozpoczną nowy, bardziej chwalebny rozdział w historii UJ.

Józef Wieczorek


Tekst został opublikowany w Kontratekstach (ttp://www.kontrateksty.pl/index.php?action=show&type=news&newsgroup=16&id=895)

Zamieszczam ten list, gdyż dokumentuje on uwarunkowania systemowe patologii środowiska akademickiego oraz kosmiczną wręcz hipokryzję tzw. niekwestionowanych ( pod karą dożywotniej śmierci zawodowej ) autorytetów moralnych i intelektualnych.
Rektor UW dla uzyskania podkładki od władz UJ (potrzebnej do uciszenia piszącego niewygodne teksty-http://www.nfa.pl/articles.php?id=42) nie musiał czekać nawet miesiąca ! Trudno o lepszy przykład brutalizacji życia akademickiego szczególnie przez cieszących się największym uznaniem rektorów KRASP. Warto zwrocić uwagę, że rektorzy walczyli o całkowitą autonomię wobec prawa, o niemożliwość ich odwoływania przez ministra powołując się na praktyki ministrów w latach 80-tych. Prawo wykorzystywano bowiem do usuwania niewygodnych rektorów. Ale sami rektorzy także usuwali niewygodnych nauczycieli akademickich na podstawie prawa 1982 r. i do tej pory ! to usuwanie akceptują. To nie jest tylko historia, to jest ponura aktualność ! Tego nie można chować pod dywanem, zamykać usta, zasłaniać oczy.
Jak będzie funkcjonowała nowa ustawa o szkolnictwie trzeba przetestować, nie tylko w prowincjonalnych uczelniach, ale przede wszystkim w tych uczelniach, które są wzorcem dla pozostałych. Zgodnie z nową ustawą studenci mają oceniać wykładowców. To może zapobiec wielu patologiom na uczelniach. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że wysoko oceniani wykładowcy, szczególnie nie zawsze utytułowani, z tego powodu ( z powodu wysokich studenckich ocen !) mogą być mobbingowani a nawet usuwani z uczelni (pod byle pozorem). Nie wypracowano bowiem mechanizmów obrony takich wykładowców przed ich przełożonymi, którzy są gorzej oceniani.
Jak jasno wynika z przedstawionej sprawy rektorom bynajmniej nie zależy na podniesieniu jakości kształcenia, ani na obniżeniu kosztów zarówno badań, jak i studiów. Wręcz przeciwnie. Rektorom bynajmniej nie zależy na stosowaniu w życiu zasad dobrych obyczajów, zasad Akademickiego Kodeksu Wartości, które już zostały opracowane i do lojalnej akceptacji przedstawione. Rektorzy ( fundacja rektorów na zlecenie KRASP !) przymierzają się do opracowania kolejnego zestawu dobrych praktyk w szkołach wyższych, mimo że nie zamierzają zrezygnować ze stosowania złych praktyk. Chciałbym się mylić.

Józef Wieczorek, 1 października 2005 r.




adres tego artykułu: www.nfa.pl//articles.php?id=121