www.nfa.pl/

:: DOBRE OBYCZAJE W NAUCE - ZAŁOŻENIA A PRAKTYKA
Artykuł dodany przez: nfa (2007-05-20 19:07:14)


Józef Wieczorek

DOBRE OBYCZAJE W NAUCE - ZAŁOŻENIA A PRAKTYKA



"Nie ma jednak dobrej zasady, której by nie można na złe użyć" (Kołakowski)

"Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala,
Czy ten, co mówić o tym nie pozwala?" (Norwid)

"Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie" (Kant)



1. CEL OPRACOWANIA "DOBRYCH OBYCZAJÓW W NAUCE"

Komitet Etyki w Nauce PAN opracował w 2001r. kolejne wydanie "Dobrych Obyczajów w Nauce" z podtytułem "Zbiór zasad i wytycznych" [1]; wcześniejsze wydania pochodzą z 1994r. (wyd. I) i z 1996r. (wyd. II). Przedmowę do opracowania napisał prof. K. Gibiński, obecnie Honorowy Przewodniczący Komitetu Etyki w Nauce PAN, w którego skład wchodzi obecnie ok. 30 profesorów z różnych dziedzin nauki.

Celem publikacji, jak czytamy w przedmowie K. Gibińskiego "jest budzenie świadomości społecznej i poczucia odpowiedzialności moralnej". W publikacji "Chodziło tylko o to, aby głównie wśród młodzieży krótko i zwięźle ujętymi wytycznymi i egzemplifikowaniem zachodzących coraz częstszych wypaczeń zwrócić uwagę na zagubioną lub zanikającą świadomość wartości w nauce i motywacji do pracy na tej niwie i odpowiedzialności za nią."

Jednocześnie czytamy "Nakłada ona (tj. nauka) na uczonych obowiązek wdrażania młodych naukowców i wpajania im zasad dobrej roboty i dobrych obyczajów. Z tego też wynika obowiązek wytykania i ścigania tych, którzy z tych reguł się wyłamują".

Ważność publikacji dla prawidłowego funkcjonowania nauki w Polsce podkreśla akapit: "Taki zestaw wymagań może być pomocnym elementem dla opiniowania nakładów na naukę i badania naukowe, dla rankingu osiągnięć, dla regulowania procedur awansowych i premiowania; wreszcie formułują one granicę odcinającą od nieuczciwości i fałszu, aby nie można się było tłumaczyć nieświadomością."

Te sformułowania zawarte w przedmowie mają istotne znaczenie dla podjęcia dyskusji o III Wydaniu "Dobrych Obyczajów w Nauce".

Należąc do osób mających świadomość zjawisk patologicznych w polskich środowiskach naukowych, mając doświadczenia na niwie wpajania, nie tylko młodym naukowcom, zasad dobrej roboty i dobrych obyczajów, oraz wypełniając obowiązek wytykania i ścigania tych, którzy z tych reguł się wyłamują, nie mogę pozostać obojętny na ukazanie się kolejnego wydania "Dobrych Obyczajów w Nauce", tak jak nie byłem obojętny na ukazanie się wcześniejszych.

Chciałbym odnieść się głównie do spraw ogólnych, a nie całej treści zasad, biorąc pod uwagę opinię L. Kołakowskiego [2] -"Nie ma jednak dobrej zasady, której by nie można na złe użyć", którą podzielam.


2. ROZPOWSZECHNIENIE "DOBRYCH OBYCZAJÓW"

Niezrozumiały jest dla mnie przyjęty sposób "budzenia świadomości społecznej" za pomocą wydawania broszury, którą podobno "w liczbie 255 egzemplarzy, rozesłano już Dziekanom Wydziałów posiadających uprawnienia do nadawania stopni naukowych" [2]. Jeśli autorzy chcą budzić świadomość społeczną na początku XXI wieku, to należy wykorzystać właściwe środki do realizacji tego celu. Lepszym i tańszym sposobem byłoby umieszczenie "Dobrych obyczajów" na stronach internetowych PAN (www.pan.pl). Niestety na tych stronach na temat etyki znajdujemy jedynie skład Komitetu Etyki w Nauce i jeszcze kilka zdań, bez informacji o "Dobrych obyczajach".

Aby obudzić społeczeństwo, trzeba do niego dotrzeć. Niestety dotrzeć do "Dobrych obyczajów" nie jest łatwo nawet dla "obudzonych" członków społeczeństwa, posiadających poczucie odpowiedzialności moralnej i zainteresowanych wdrażaniem dobrych obyczajów w życie. Szkoda, że nie zostały one dołączone do ogólnopolskiego miesięcznika "Forum Akademickie" z możliwością prowadzenia na jego łamach dyskusji. Częściowo sytuację ratują gazety akademickie [3, 4, 5] i strony internetowe niektórych uczelni (np. http://www.p.lodz.pl/pol/etyka/obyczaje.html), czy osób prywatnych publikujących "Dobre obyczaje" bądź komentarze do nich (np. http://www.jwieczorek.ans.pl), bądź oparte na "Dobrych obyczajach" własne zasady jak np. Śląska AM [6].

Potrzebne jest jednak ogólnopolskie FORUM DYSKUSYJNE na temat "DOBRYCH OBYCZAJÓW", do którego internet jest właściwym medium. Natomiast system "rozdzielczy" jest wadliwym sposobem "budzenia świadomości społecznej", w szczególności jeśli ma on z założenia dotyczyć głównie młodych.

Warto poważnie się odnieść do stwierdzeń W. Gasparskiego [7] - "...niezbędna jest współcześnie świadomość etyczna nie tylko profesjonalistów, ale wszystkich członków społeczeństwa. Tylko wówczas będziemy mogli kompetentnie uczestniczyć w debacie społecznej przyczyniając się do kształtowania społeczeństwa obywatelskiego świadomi praw i obowiązków oraz zagrożeń i szans".


3. DO KOGO SĄ KIEROWANE "DOBRE OBYCZAJE"?

Zgodnie z przedmową, "Dobre obyczaje" kierowane są do pracowników naukowych, ale podkreśla się, że głównie do młodzieży. Jednocześnie dokument "ukierunkowany jest indywidualnie do uczonych i pracowników nauki w przekonaniu, że wszystko zależy od ludzi".

Moim zdaniem kierowanie "Dobrych obyczajów" głównie do młodych jest wadliwe. W pierwszej kolejności winny być one kierowane do decydentów, gdyż to oni opiniują nakłady na naukę i badania naukowe, regulują procedury zatrudnienia, awansów i premiowania. To oni decydują, czy "Dobre obyczaje", będą używane na złe czy na dobre.

Natomiast jak wynika z moich doświadczeń, wielu młodych naukowców, a także studentów, wielokrotnie dało wyraz temu, że są "przebudzeni", ale całkiem bezradni wobec mocy deptania dobrych obyczajów przez profesorów, dziekanów, rektorów. a także członków Komitetu Etyki w Nauce PAN. Oczywiście oportuniści i konformiści są też wśród młodych, gdyż to ułatwia im oficjalną karierę. Ale za taki stan rzeczy w głównej mierze odpowiadają decydenci i wychowawcy kształtujący młodych swoim przykładem.

W pierwszej kolejności "Zasady" winny być kierowane do komisji etycznych nie wyłączając rzecz jasna członków Komitetu Etyki w Nauce PAN, którzy winni nad przestrzeganiem "Dobrych Obyczajów" czuwać, aby były one używane na dobre, a nie na złe.

Kierując zasady do pracowników naukowych, tzn. tych, którzy są na etatach naukowych w instytucjach uważanych za naukowe, autorzy zasad pominęli tych, którzy należą co prawda do świata nauki, ale na etatach naukowych nie mogą pracować, bo przestrzegając zasad "Dobrych obyczajów" są niepożądanym elementem w instytucjach "naukowych".

Jest to istotne uchybienie. Trzeba pamiętać o tym, że jednostki nierzadko są usuwane z zespołów, którym opłaca się bardziej łamanie dobrych obyczajów, niż dostosowywanie się do zasad nonkonformistycznych jednostek kategorycznie nastawionych na przestrzeganie "Dobrych obyczajów".

Autorzy "Dobrych obyczajów" winni zgodnie z "Zasadami i wytycznymi" wystąpić o takie zmiany prawne, aby tym pracownikom, którzy się do "Dobrych obyczajów" zastosują, zapewnić możliwość pozostania na etatach naukowych, a tym którzy już etatów zostali pozbawieni, aby na etaty mogli wrócić.

W innym przypadku instytucje naukowe zostaną pozbawione przestrzegających "Dobrych obyczajów", a kolejne wydania "Zasad" będą opracowane jedynie przez tych, którzy dobrych obyczajów nie przestrzegali, i kierowane jedynie do tych, którzy pozostali dzięki ich nieprzestrzeganiu.

Niestety moje doświadczenia świadczą o tym, że zespoły etyczne, w tym autorzy "Zasad", nie są zainteresowani takimi rozwiązaniami, co nie jest zgodne z "Dobrymi obyczajami".


4. KTO STOI NA STRAŻY PRZESTRZEGANIA ZASAD?

Autorzy "Zasad" nie podają kto stoi (będzie stał) na straży ich przestrzegania. Doświadczenie uczy, że nie są to komisje etyczne, raczej reprezentujące interesy kasty decydentów, niż pilnujące przestrzegania zasad etyki ogólnoludzkiej. W skład komisji etycznych wchodzą głównie profesorowie. Brak jest przedstawicieli młodszych pracowników. To nie jest zdrowa sytuacja. Takie komisje nastawione są na obronę swoich, a nie na obiektywną ocenę.

Obecna sytuacja stwarza wręcz komfortowe warunki dla działań nieetycznych. Odnosi się wrażenie, że głównym strażnikiem etyki pracowników nauki jest prezydent, który przecież do korporacji poszukujących prawdy nie należy. Ale to on decyduje, kto jest i kto nie będzie profesorem. Jeśli środowisko naukowe wykaże, że np. profesor jest plagiatorem, to i tak wszystko zależy od prezydenta. W "Forum Akademickim" M. Wroński (Nowy York) w swych artykułach Z archiwum nieuczciwości naukowej [8] przedstawia losy plagiatorów amerykańskich. Na ogół ujawnienie plagiatu kończy tam karierę naukową plagiatora. A u nas? To ujawniający plagiaty, nepotyzm, korupcję, nieuczciwość w środowiskach naukowych kończą źle. Są elementem niepożądanym!

Sprawy wykluczania uczonych ze środowiska wymagają nieraz detektywistycznych dochodzeń. Potrzebne są do tego profesjonalnie przygotowane komisje. U nas wykluczaniem ze środowiska na całe życie zajmują się anonimowe, autonomiczne komisje, fingujące zarzuty, łamiące prawo, konstytucję, elementarne prawa człowieka, i nic sobie z tego nie robią. Nie ma żadnej kontroli. Deprawacja ludzi nauki [9] zakorzeniona w nie do końca obalonym systemie komunistycznym jest wielka.

Brak jest określenia form napiętnowania stosowania niedobrych obyczajów. W pierwszym wydaniu "Zasad" łamaczom etyki groził ostracyzm, ale ten nierzadko stosowany był przeciwko walczącym o dobre obyczaje, jak wykazywałem w pismach do przewodniczącego Komisji Etyki w Nauce PAN - Prof. K. Gibińskiego domagając się wprowadzenia ostracyzmu w stosunku do łamiących dobre obyczaje zgodnie z "Zasadami". Był to jednak głos wołającego na puszczy. Z następnych wydań "Dobrych obyczajów" ostracyzm wykreślono!!! Z "Zasad", ale nie z życia! Łamiący "Dobre obyczaje" zajmują nadal decydenckie stanowiska, najczęściej wiele lub bardzo wiele stanowisk na raz, a walczący o ich przestrzeganie objęci są skrajnym ostracyzmem i skazywani na śmierć zawodową. Za zanieczyszczanie środowiska naturalnego grożą kary, za zanieczyszczanie środowiska intelektualnego raczej nagrody.

Prof. K. Gibiński w wywiadzie dla Forum Akademickiego z 1998 [10] mówił: "Ostatnio powstał nowy zespół w KBN, który ma czuwać nad tym, żeby sprawy ujawnione przez uczelniane komisje dyscyplinarne zostały doprowadzone do końca".

Problem w tym, że ten zespół, obecnie funkcjonujący jako Zespół opiniodawczo-doradczy, nad takimi sprawami nie czuwa. Skład tego zespołu częściowo pokrywa się ze składem Komitetu Etyki w Nauce PAN, a częściowo są to byli decydenci, chyba nie zainteresowani ujawnianiem łamania "Dobrych obyczajów" za ich kadencji. No cóż, to się nazywa konflikt interesów, którym poświęca się konferencje i karawana z konfliktami jedzie dalej.

Bez stworzenia instancji, która by stała za straży przestrzegania zasad, miała ku temu odpowiednie kwalifikacje i kompetencje, oraz bez odpowiednich uregulowań prawnych w tym zakresie, "Zasady" praktycznie nic nie znaczą. "Zasady" będą wtedy coś znaczyć jeśli będzie istniała nieuchronność odpowiedzialności za niegodny uczonego czyn.


5. NIKOGO TO NIE OBCHODZI?

Autorzy "Zasad" wielokrotnie narzekali na brak zainteresowania problemami etycznymi w polskim środowisku naukowym. Znamienny był tekst "Nikogo to nie obchodzi" [10]. Nie sądzę aby te narzekania były uprawnione. Zapewne jedynie w części dotyczącej decydentów nauki, do których na ogół się zwracano o opinię, o rozpowszechnienie, o wypełnienie ankiet.

I szło to opornie. I było to zrozumiałe, bowiem przestrzeganie zasad "Dobrych obyczajów" nie jest silną stroną decydentów nauki w Polsce. Co innego jeśli chodzi o osoby dotknięte ostracyzmem z powodu przestrzegania zasad. Te zadawały sobie nieraz wiele trudu aby dotrzeć do "Zasad", do których niestety dotrzeć nie było łatwo, i wykazywały wielkie zainteresowanie "Zasadami", ale skutki tego zainteresowania były niemal żadne.

Problem zainteresowania "Dobrymi Obyczajami" jest ściśle związany z problemem rozpowszechnienia "Zasad" i realnymi możliwościami pozytywnego ich stosowania w praktyce.


6. DOBRE OBYCZAJE W PRAKTYCE

Jak dotychczas moje usiłowania zainteresowania nieprzestrzeganiem "Dobrych obyczajów" decydentów oraz komisji etycznych, w tym autorów "Zasad", zakończyły się niepowodzeniem. Stąd uzasadniony jest chyba wniosek, że decydenci nauki w Polsce, a także komisje etyczne nie są odpowiednimi instancjami do realizacji punktu 13 "Zasad": Pracownicy nauki mają szczególny obowiązek szerzenia w swoich środowiskach osobiście oraz za pośrednictwem instytucji i organizacji naukowych, zasad rzetelnej pracy naukowej, tępienia nieuczciwości naukowej lub łamania dobrych obyczajów. Odnosi się wrażenie, że "Zasady" nie dotyczą twórców "Zasad", którzy nie muszą ich przestrzegać (moralność Kalego). Czy to jest etyczne?

Obyczaje panujące w KBN, których władze wydawały deklaracje etyczne, apele o dobre obyczaje w nauce [11], i postulowały wiązanie etyki z finansowaniem badań, tak jak postulują "Zasady", chyba dobrze obrazują zapaść etyczną pracowników nauki, a w szczególności decydentów nauki. Okres wygrywania konkursów na "projekty badawcze" nierzadko przez członków komisji czy ich rodziny oraz współpracowników bynajmniej się nie skończył, jakkolwiek ta patologia została nieco ograniczona. Rezultaty projektów badawczych, na które podatnik przeznaczył niemałe kwoty, są jednak dla podatnika tajne. Na stronach internetowych - http://badis.man.poznan.pl/ gdzie odsyłali mnie ministrowie nauki w poszukiwaniu rezultatów, na ogół rubryki: "Opis uzyskanych wyników:", "'Wykaz publikacji:" są puste. Na co KBN przeznaczał pieniądze podatnika, zostaje jego tajemnicą.

Powiadamiana o tym komisja etyki KBN, oczywiście na ten niedobry obyczaj instytucji propagującej "Dobre obyczaje" i "Dobrą praktykę naukową" [12], chowała głowę w piasek. Nie było żadnych oświadczeń Komisji w tej materii, mimo zgłaszania problemu i bojkotu wyborów o ile ten proceder nie zostanie zakończony!

Dopiero analiza NIK [13] potwierdziła słuszność wyników niezależnych badań prowadzonych przez badaczy objętych ostracyzmem. Jest to w gruncie rzeczy zwycięstwo "walczących samotnie z wiatrakami" dokumentujące nieprzydatność komisji etycznych w ujawnianiu patologii w nauce.

Komisje etyczne nie podjęły też innych spraw i uregulowań prawnych dla zmniejszenia patologii w nauce. Palący jest np. problem wieloetatowości w nauce i edukacji, czyli na ogół fikcji edukacyjnej i naukowej, przy braku etatów w nauce i edukacji dla aktywnych naukowo i mających znaczące osiągnięcia edukacyjne (np. wychowanie wielu aktywnych pracowników nauki). Komisje etyczne nie podjęły problemu zajmowania ogromnej ilości decydenckich stanowisk przez "feudałów" nauki, którzy są w stanie wytępić wszystkich im niewygodnych, oczywiście z przyczyn "etycznych". Nic się chyba nie zmieniło od słynnej publikacji M. Mazura [14], który pisał (s.42) - "Gdy niedawno jeden z takich "feudałów", którego nazwisko figuruje na czele prawie każdej placówki, każdego komitetu, każdej komisji, każdej redakcji, okazało się, że nie było komu powierzyć po nim kierownictwa jego zakładu - tak dalece wytępił wszelkich potencjalnych następców". Luka pokoleniowa, którą tak szeroko szermują decydenci, nie jest wynikiem niechęci młodych do pracy naukowej, jest to rezultat feudalnych stosunków panujących w nauce w Polsce. Nieprawdą jest, że nie ma chętnych do pracy na uczelniach. To uczelnie tworzące zamknięte środowiska, gdzie najważniejsze są stosunki rodzinno-towarzysko-zawodowe [15], organizują pseudokonkursy na obsadzenia stanowisk przez swoich krewnych czy znajomych nie dopuszczając nikogo lepszego z zewnątrz. To poważny problem etyczny tłumaczący genezę luki pokoleniowej, ale komisje etyczne tym się nie zajmują.

Komisje (Zespół do spraw etyki w nauce KBN) podjęły natomiast problem (?) prowadzenia seminariów i prac magisterskich przez "jedynie doktorów". Widać tu kastowy charakter komisji. "Profesorów" zapewne bardzo boli fakt, że "jedynie doktorzy" mieli nierzadko najlepszych magistrantów i najwyżej cenione seminaria, a do "profesorów" szły miernoty. Doktor intelektem i poważaniem wśród studentów nie może przewyższać "profesora"!!!. To, jak się okazuje, jest nieetyczne. Niestosowanie się do wytycznych ukazu cara Rosji Piotra I z 9 grudnia 1708 r. "Podwładny powinien przed obliczem przełożonego mieć wygląd lichy i durnowaty tak, by swoim pojmowaniem istoty sprawy nie peszył przełożonego" na ogół drogo kosztuje w kastowym systemie nauki polskiej. Widać też, że komisje etyczne nie kierują się zasadami etyki ogólnoludzkiej jak wytyczają "Dobre obyczaje", lecz zasadami etyki plemiennej.

Rozdział 1 Zasady Ogólne III Wydania "Dobrych obyczajów" rozpoczyna motto:
Wiedza i rozum są dzisiaj tak zagrożone,
Jak to się niegdyś rzadko zdarzało,
A wraz z nimi zagrożone jest także to,
Co ludzkie po prostu: być może samo człowieczeństwo
(J.M. Bocheński, 1992), z którym nie można się nie zgodzić, skoro w strukturach tzw. nauki polskiej niepożądana jest obecność ludzi nauki wykazujących poczucie własnej wartości, tj. tych, którzy w walce o byt nie utracili cech człowieczeństwa. Takich traktuje się jako wrogów kastowych, stanowiących zagrożenie dla dożywotnich decydentów. Nie mają co szukać w strukturach nauki polskiej.

Wytyczne "Dobrych obyczajów" zdają się nie odgrywać żadnej roli w życiu naukowym w Polsce, w przeciwieństwie do wytycznych twórców stanu wojennego respektowanych np. w najstarszej polskiej uczelni do dnia dzisiejszego (Jaruzelski dał im prawo do załatwiania niewygodnych nauczycieli, to z niego skorzystali i wszystko jest w porządku?!), czy wytycznej członka Komitetu Etyki w Nauce w kadencji 1993-95 "Poświęcić dobro jednostki dla dobra ogółu" (wytyczna z roku 1984, ale skuteczna do dnia dzisiejszego!!!) [16].

Jakich detektywistycznych niemal metod trzeba nierzadko używać aby poznać mechanizmy ostracyzmu w stosunku do niewygodnych ludzi nauki obrazują np. artykuły M. Durand-Delga o tzw. sprawie Deprata [17, 18], oskarżonego o nieuczciwość i objętego ostracyzmem geologa francuskiego. Nie widać zainteresowania polskich komisji etycznych do takich działań. Pozostają działania jednostek wrażliwych na sprawy etyczne, ale takie działania są mało skuteczne.

To poważny problem. Widocznie potrzebna jest zmiana struktury nauki w Polsce, w tym potrzebne jest określenie powinności i zasad etycznych dla komisji etycznych. Potrzebne są zmiany prawne. Rzecz w tym, że wytyczna "Zasad" - 11 "Jeśli przepisy prawne lub służbowe naruszałyby etos ludzi nauki, to pracownik nauki powinien dążyć do zmiany takich przepisów i uzgodnienia ich z kanonami dobrych obyczajów w nauce" nie jest realizowana przez komisje etyczne. Moje propozycje w tym względzie (www.jwieczorek.ans.pl/SPIS.htm) odłożono ad acta.

Jeśli komisje etyczne nie widzą potrzeby (nie mają kompetencji?) stosowania się do zasad i wytycznych "Dobrych obyczajów", to jaki jest rzeczywisty cel ich wydawania? Oskarżenia o działania nieetyczne kierowane są nierzadko do próbujących je respektować i wprowadzać w życie. Niekiedy kończy się to skazaniem na dożywotnią śmierć naukową, czasem na kilka lat zakazu uprawiania zawodu. Pod pozorem przestrzegania zasad etycznych cynicznie załatwia się niewygodne osoby. To jest nihilizm moralny, który ma długą tradycję. Centralne komisje etyczne nie czują się kompetentne nawet do wsparcia moralnego "załatwianych". Czemu czują potrzebę swojego istnienia? Przecież to nie jest zgodne z tym co głoszą w "Dobrych obyczajach".

Rektor UJ odsyła młodych pracowników do czytania "Dobrych obyczajów", pięknie mówi o poszukiwaniu prawdy, ale sam prawdę ukrywa. Akta pracowników wyrzuconych z UJ, po sfingowanych oskarżeniach przez anonimowe do dnia dzisiejszego komisje, są niedostępne dla zainteresowanych! Z rezerwy na badania własne publikuje się fałszywe dane o działalności naukowej i edukacyjnej pracowników, a komisja etyczna UJ milczy.

Rektor AM we Wrocławiu przyczynił się do opublikowania III wydania "Dobrych obyczajów" w akademickiej gazecie [4], ale służą mu one do wysuwania oskarżeń przeciwko pracownikowi, który miał cywilną odwagę przeciwstawiać się łamaniu "Dobrych obyczajów" [15]. Inni są obojętni, bo wiadomo co grozi za autentyczne przestrzeganie "Dobrych obyczajów". Łamanie "Zasad" nie wynika z nieświadomości. Łamanie "Zasad" jest w polskim systemie nauki opłacalne, a ich przestrzeganie kończy się fatalnie. Komisji etycznych, w tym autorów zasad "Dobrych Obyczajów" to nie obchodzi!

Tak wygląda realizacja "Dobrych obyczajów". Tak "Dobre obyczaje" nie mogą wyglądać!!!. Za etyczne nie może być uważane to co służy decydentom do dożywotniego utrzymywania się na stanowiskach i wykańczania niewygodnych osób, a za nieetyczne to, co takim poczynaniom może przeszkadzać. "Dobre obyczaje" muszą być kierowane przede wszystkim do decydentów! Ryba psuje się od głowy! Trzeba zapobiec przede wszystkim psuciu się głowy. Niezgodne z "Dobrymi obyczajami" postępowanie nie wynika z nieświadomości, tylko z opłacalności takiego postępowania. "Dobre obyczaje" muszą mieć głowę, niepodatną na psucie. Relatywizm moralny nie może być w nich stosowany.


7. ZASADY ETYCZNE DLA KOMISJI ETYCZNYCH W NAUCE

Na podstawie moich doświadczeń przygotowalem wykaz zasad, który winien moim zdaniem obowiązywać komisje etyczne w nauce.

1. Członek komisji etycznej przestrzega zasad etycznych, których przestrzegania wymaga od innych, w szczególności przestrzega zasad "Dobrych Obyczajów w Nauce", zwłaszcza wówczas, kiedy jest ich współautorem lub propagatorem.

2. Członek komisji przestrzega zasad "Dobrej Praktyki Naukowej", szczególnie wówczas jeśli jest ich współautorem czy propagatorem.

3. Członek komisji nie chowa głowy piasek, kiedy otrzyma informacje o nieprzestrzeganiu norm etycznych (szczególnie zasada ta dotyczy tych członków, którzy głoszą zasadę niechowania głowy w piasek).

4. Członek komisji ma obowiązek wytykania i ścigania tych, którzy nie przestrzegają norm etyki w nauce.

5. Członek komisji ma szczególny obowiązek wspierania osób, które wytykają nieprzestrzeganie norm etycznych w nauce i ścigają tych, którzy norm etyki w nauce nie przestrzegają (szczególnie wtedy, gdy za te poczynania godne najwyższego uznania są dyskryminowani czy wręcz prześladowani).

6. Tuszowanie spraw nieetycznych, szczególnie tych, które dotyczą najwyższych hierarchów naukowych jest niegodne członka komisji etycznej.

7. Członek komisji nie może tłumaczyć się nieświadomością, kiedy wspiera w awansach, nagrodach, nominacjach, nieprzestrzegającego dobrych obyczajów.

8. Członek komisji wpaja innym zasady dobrej roboty, które sam ma obowiązek stosować.

9. Zasada poświęcania dobra jednostki dla dobra ogółu nie jest godna członka komisji etyki.

10. Członek komisji ma na względzie fakt, że nie ma takiej zasady, której by na złe nie można było użyć.



Literatura:

1. Dobre obyczaje w nauce. Zbiór zasad i wytycznych. 2001, Polska Akademia Nauk. Komitet Etyki w Nauce. Warszawa.
2. Kołakowski L. 1997 - Mini-wykłady o maxi-sprawach. Wyd. Znak. Kraków
3. Dobre obyczaje w nauce - 2001 - Z Życia Politechniki Śląskiej, Nr 1. Październik 2001, Nr 2. Listopad 2001 (http://www.polsl.gliwice.pl/alma.mater/biuletyn/0108/obyczaje.html).
4. Dobre obyczaje w nauce. Zbiór zasad i wytycznych. 2002 - Miesięcznik informacyjny AM we Wrocławiu, nr 6 (66), marzec 2002 (http://www.gazeta.am.wroc.pl).
5. Krzymiński A.H. 1999 - Kilka uwag na temat dobrych obyczajów w nauce. Gazeta SGH, 106(16), (http://gazeta.sgh.waw.pl/106/).
6. Zasady etyczne i organizacyjne badań naukowych prowadzonych w Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach - (http://www.slam.katowice.pl/badania/kodeksb.htm).
7. Gasparski W. 2001 - REPETICIO EST MATER STUDIORUM, czyli o etyce nauki, techniki i gospodarki (biznesu) przypomnień kilka - Referat prezentowany na konferencji "Dylematy etyczne dnia dzisiejszego i przyszłości" zorganizowanej przez Komitet Prognoz "Polska 2000 Plus" przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk. Opubl. w Master of Business Administration, n. 5(52)/2001 (wrzesień-październik), s.7-12, (http://www.wspiz.pl/~cebi/E_publikacje.htm).
8. Wroński M. 2001-2002 - Z archiwum nieuczciwości naukowej. Forum Akademickie nr. 12, 2001, nr. 1-3, 2002.
9. Goćkowski J. 1996 - Ethos nauki i role uczonych. Wyd. i Drukarnia SECESJA. Kraków
10. Nikogo to nie obchodzi. 1998 - Rozmowa z prof. Kornelem Gibińskim, przewodniczącym Komitetu Etyki w Nauce przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk - rozmawiał Piotr Kieraciński. Forum Akademickie nr. 3.
11. Apel KBN o dobre obyczaje w nauce. 1999 r. - (http://www.kbn.gov.pl/etyka/apel_kbn.html).
12. Dobra praktyka naukowa - Zespół ds. Etyki w Nauce przy Przewodniczącym KBN, 16 listopada 2000, (http://www.kbn.gov.pl/etyka/praktyka.htm).
13. NIK - 2001 - Informacja o wynikach kontroli organizacji i finansowania badań naukowych realizowanych w formie projektów badawczych własnych (tzw. grantów) (Nr ewid. 174/2001) http://www.nik.gov.pl/wyniki_kontroli/informacje_ch2001.html
14. Mazur M. 1970 - Historia naturalna polskiego naukowca. Warszawa PIW.
15. Szychowska Z. 2001 - Zbyt dużo pytań. Forum Akademickie nr 9.
16. Wieczorek J. 2000 - Mój jubileusz. http://www.jwieczorek.ans.pl.
17. Durand-Delga M. 1991 - L'affaire DEPRAT, l'honneur retrouvé d'un géologue. La Recherche, no 237
18. Durand-Delga M. 1995 - L'affaire Deprat. Plaidoyer pour la réhabilitation d'un géologue proscrit. Mémoires de la Société géologique de France, n.s., mémoire no 168.

Józef Wieczorek

UWAGA: Jest to tekst opracowany w formie artykułu przedłożony najpierw do druku w kwartalnika
ZAGADNIENIA NAUKOZNAWSTWA, gdzie nie został wydrukowany, jak zostałem poinformowany, z
powodów ekonomicznych (obcięcie objętości kwartalnika). Następnie złożony do druku do kwartalnika NAUKA,
gdzie został zrecenzowany przez pierwszego i obecnego Przewodniczącego Komitetu Etyki w Nauce PAN (czyli
sędziów we własnej sprawie) i nie przyjęty do druku (stan na dzień dzisiejszy). Jest to najlepszy dowód, że
praktyka Dobrych Obyczajów w Nauce wyraźnie rozmija się z założeniami, co jest zasadnicza teza poniższego
artykułu.

Fragment tekstu został opublikowany w :
"Uniwersytet Wrocławski" - pismo społeczności akademickiej Uniwersytetu nr.17

(tekst z 2002 r.)


adres tego artykułu: www.nfa.pl//articles.php?id=403