www.nfa.pl/

:: Nie bądźmy dumni z naszego zaścianka
Artykuł dodany przez: nfa (2005-04-18 16:22:07)

Ewa Kostarczyk

Nie bądźmy dumni z naszego zaścianka

Wspólczesne polskie uczelnie - dziedzictwo lat PRL’u nie nadążają za wyzwaniami współczesnego świata: ani kadrowo, ani organizacyjnie ani też merytorycznie. Świadczą o tym liczne skargi studentów, nauczycieli akademickich oraz niemal codziennie opisywane w mediach afery spowodowane patologiami życia akademickiego.
Wszelkie próby zreformowania szkolnictwa wyższego sprowadzają się do mało istotnych zabiegów kosmetycznych. Grono akademickich starych wyjadaczy chleba strzeże swojego pastwiska kierując się zasadą: nie ważne czy żyzne byle moje. Wychowani w duchu konformizmu oraz poczucia bezradności nauczyciele akademiccy oraz naukowcy nie mają śmiałości wystąpić czynnie i tłumnie przeciwko swoim zwierzchnikom w gronostajach. Niektórzy z nich bowiem już się szykują do tytułów i zaszczytów, inni dopiero weszli w przyjemny acz mało krytyczny okres olśnienia wiedzą a jeszcze innym po prostu żal stracić co miesięcznego wpływu 2000 PLN.
Sytuacja nauki i szkolnictwa wyższego jest sytuacją dramatycznie patową, co koniunkturalnie wykorzystują środowiska decydenckie dla zabezpieczania własnych interesów.

Cel przeprowadzanych zmian gubi się w potoku nieistotnych poprawek do ustawy, nieadekwatnych do zmieniającej się rzeczywistości geopolitycznej oraz szybko następujących zmian cywilizacyjnych.
Prace nad nowelizacją ustawy trwają od początku lat 90-tych.
W ciągu kilkunastu lat tak Polska jak i cały cywilizowany świat zmienił się bardziej niż w ciągu poprzedzającego ten okres półwiecza. Przeżywamy intensywny skok cywilizacyjny, którego rezultatem jest społeczeństwo wiedzy funkcjonującej ponadnarodowo, wiedzy globalnej. Tego procesu nikt nie jest w stanie powstrzymać i zahamować. Nikt też nie będzie w stanie ukryć braku własnej wiedzy oraz kompetencji. Nie pomogą tytuły, znajomości ani belwederskie nobilitacje.

Krytycznych czytelników debaty nad ustawą o szkolnictwie wyższym ogarnia zażenowanie wobec całkowitego braku powiązania polskiego systemu szkolnictwa wyższego z problemami, które są dyskutowane aktualnie na forum Komisji Europejskiej, czego wynikiem było ogłoszenie 11 marca 2005 dekretu w sprawie karty naukowca. Karta naukowca wprowadzona w Unii Europejskiej stanowi zbiór zasad dotyczących warunków zatrudniania pracowników naukowych i dydaktycznych w krajach Unii Europejskiej. Od roku Polska stanowi integralną część przestrzeni naukowej Unii Europejskiej. Fakt pominięcia tego wydarzenia poprzez polskie media oraz instytucje edukacyjno-naukowe stanowi jaskrawy przykład świadectwa braku troski polskich decydentów o miejsce naszych naukowców w Europie.

Podstawowym celem nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym powinno być zbliżenie naszego systemu szkolnictwa wyższego do efektywnych systemów szkolnictwa wyższego i nauki obowiązujących w krajach europejskich. Francja i Niemcy również dostosowują swoje systemy w kierunku ujednolicenia systemu nauki w taki sposób aby wspólna przestrzeń naukowa umożliwiała podejmowanie pracy ma terenie krajów UE oraz USA. Wśród tych adaptacji istotną zmianą jest eliminowanie stopnia doktora habilitowanego, który w systemie anglosaskim nie występuje. System anglosaski posługuje się tytułem profesora w odniesieniu do pełnionej funkcji nauczania, a tytuł doktora nauk wieńczy osiągnięcia tytularne. Wśród zasad Europejskiej Karty Naukowca na pierwszy plan wysuwają się zagadnienia: jawności dorobku naukowego, jawności konkursów na obsadzanie etatów akademickich, wprowadzania stanowiska mediatora akademickiego pośredniczącego w sporach pracodawcy z pracownikiem, a także promowanią mobilności naukowców rozumianej jako narzędzie wzbogacania warsztatu pracy oraz poszerzania horyzontów wiedzy. Według ostatnich ustaleń Komisji Europejskiej prawdziwy ekspert naukowy to osoba o ustalonym i porównywalnym w skali światowej dorobku naukowym, to osoba, która według kodowanych wymagań wygrywa w konkursie swoje miejsce pracy, zdobywa swoje doświadczenie naukowe w wielu miejscach pracy ucząc się w nich różnych podejść metodologicznych, wreszcie osoba, która nie lęka się walczyć z nieprawidłowościami w swoim środowisku ponieważ nad jej poczuciem bezpieczeństwa czuwa mediator akademicki.

Europejskiemu ekspertowi odpowiada aktualnie w Polsce zazwyczaj stanowisko wyrzuconej z pracy czarnej owcy, która przypadkowo (pozakonkursowo) wdarła się w familijne grono osób (zazwyczaj bez światowego dorobku) które jej mobilność interpretuje jako zmiany pracy wskutek konfliktowości, którą wykazuje walcząc bezskutecznie z patologiami.

Szanowni Państwo, nie bądźmy dumni z naszego zaścianka!

Ewa Kostarczyk




adres tego artykułu: www.nfa.pl//articles.php?id=81