PODSUMOWANIE. Pracownicy uczelni IGNATIANUM (wychowawcy), doprowadzili do takiej sytuacji (sytuacji wychowawczej), w której student (wychowanek) musiał odejść (dla dobra wychowanka).
ŻYJĘ. Poradziłam sobie bez pomocy pracowników uczelni IGNATIANUM – wykładowców –pedagogów z tytułem magistra lub doktora z pedagogiki, przygotowanych profesjonalnie do swojego zawodu, do udzielania pomocy osobom w trudnych sytuacjach i w złym stanie emocjonalnym, bo na ich pomoc nie mogłam liczyć, kiedy przez 4 miesiące walczyłam o życie.
ŻYJĘ. Poradziłam sobie bez pomocy Kościoła, reprezentowanego przez Księży Jezuitów, deklarujących codziennie miłość do bliźnich i pomoc potrzebującym, bo na ich miłość i pomoc nie mogłam liczyć, kiedy przez 4 miesiące walczyłam o życie (nie mogłam liczyć na ich pomoc mimo, że studiowałam w uczelni do nich należącej i przebywałam razem z nimi pod jednym dachem).
ŻYJĘ. Nie ukończyłam studiów magisterskich w WSFP IGNATIANUM w Krakowie, bo pozostanie nadal w uczelni, w której od 4 miesiący mnie mobbingowano, skończyłoby się moją śmiercią.
Ci, co przeżyli obóz koncentracyjny w Oświęcimiu, próbują zapomnieć o tym, co w nim przeszli. Ja próbuję zapomnieć o uczelni IGNATIANUM, bo ona była moim „obozem koncentracyjnym” – z którego musiałam uciec – aby uratować swoje życie.
Nie studiuję już w uczelni IGNATIANUM, ale koszmar, jaki mi tam zgotowano, dla mnie się jeszcze nie skończył...
12.04.2007 r.
K. M.
strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10] [11] [12]
|