Rozliczyć zło, poniechać zemsty
Ustawa lustracyjna, którą częściowo podważył Trybunał Konstytucyjny, miała doprowadzić do samoidentyfikacji zła.
Intencja składania oświadczeń lustracyjnych była jasna, ale szansa na to, że takie prawo będzie dobrze działać - niewielka. Prawodawca nie powinien bowiem oczekiwać, iż złoczyńca sam zechce dokonać aktu pokuty, uderzy się w piersi i powie: "uczyniłem źle".
Korzystniej byłoby skupić się na skontrastowaniu zła z dobrem, na pokazaniu tych setek czy tysięcy przypadków, gdy młodzi i starsi pracownicy uczelni odmawiali współpracy.
Jedynie w porównaniu z tysiącami uczynków dobrych, które zablokowały zdolność aparatu przemocy do zniewolenia wszystkich umysłów, można obnażyć nikczemność i zło kolaboracji.
To nie pierwszy i pewnie nie ostatni przypadek dyspozycyjności w stosunku do aparatu władzy.
Kiedy w powojennej historii oskarżano Polaków o nagminne wydawanie Żydów Niemcom, nie było lepszego sposobu na oczyszczenie narodowej pamięci niż tylko pokazanie tych tysięcy przypadków, w których Polacy Żydów ratowali.
To na tle dobra, mądrości i bezinteresowności tysięcy można było osądzić nikczemność setek.
Piętnowanie zła ma sens wtedy, gdy się je kontrastuje z uczynkami dobrymi, szlachetnymi i mądrymi.
Jest w interesie wszystkich Polaków, by - podobnie jak bywało w innych krajach posttotalitarnych - dokonać rozliczenia zła oraz aby kluczowe dla państwa instytucje oczyścić z tych, którzy działali przeciwko narodowemu interesowi.
Ale jest też w interesie wszystkich Polaków, aby nie pomylić rozliczenia zła z resentymentem wobec osób, które, choćby dla wygody, wyznawały poglądy polityczne podówczas uznawane za jedyne właściwe.
Jest też w interesie Polski, aby to rozliczenie nie miało charakteru odwetowego, aby było przeprowadzone w sposób moralnie przyzwoity, przez obnażenie i napiętnowanie zła i poniechanie zemsty.
Tysiące osób, które miały odwagę się sprzeciwić komunizmowi, które dla wygody czy z konformizmu nie przystąpiły do PZPR, mogą dziś legitymować się honorem i godnością.
To oni mają moralne prawo spojrzeć w twarz tym, którzy przefarbowywali się z dobrowolnych współpracowników jednego reżimu na piewców innego, i powiedzieć im dziś z godnością: "nie zapominamy, ale nie będziemy brać odwetu". I to powinno być logicznym zakończeniem nieszczęsnego rozdziału w polskiej historii.
Bronisław Misztal
Autor jest profesorem i dziekanem Wydziału Socjologii na Katolickim Uniwersytecie Ameryki w Waszyngtonie
Tekst opublikowany W Rzeczpospolitej, 15.06.2007
http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/opinie_070615/opinie_a_4.html
zamieszczony na NFA za zgodą autora
strony: [1] [2] [3]
|