Już w 2004 r. raport Banku Światowego podawał, że zagrożeniem dla budowy w Polsce gospodarki opartej na wiedzy jest, oprócz braku powiązań między środowiskiem akademickim a przedsiębiorstwami i niskich nakładów firm prywatnych na badania i rozwój, ułomny system edukacji. Rzeczywiście uczelnie wyższe alarmują, że mają trudności przy naborze na przedmioty ścisłe, a politechniki podają, że nie są w stanie wykształcić dobrych inżynierów z niedouczonych w liceach studentów. Niektóre politechniki organizują nawet dodatkowe zajęcia z fizyki i matematyki, aby studenci nadrobili braki ze szkoły średniej, gdyż mają trudności w przyswajaniu wiedzy z przedmiotów technicznych. Okazuje się, że wbrew realizacji reformy, która preferuje wiedzę humanistyczną, rynek pracy potrzebuje specjalistów z dobrą znajomością nauk ścisłych. Analitycy Centrum Adama Smitha oceniają, że rośnie zapotrzebowanie na inżynierów i techników, gdyż to oni będą wpływać na rozwój nowej gospodarki, a nie specjaliści od marketingu czy psycholodzy.
Na zakończenie, aby nie było zbyt pesymistycznie przytoczę budujący przykład ucznia uhonorowanego przez prasę tytułem „Młodego Einsteina”. Chodzi o Michała Pilipczuka, ucznia klasy III A XIV Liceum Ogólnokształcącego im. Stanisława Staszica w Warszawie, wielokrotnego laureata olimpiad przedmiotowych z fizyki, matematyki i informatyki. Został on wytypowany do udziału w Międzynarodowej Olimpiadzie Fizycznej w Singapurze, informatycznej w Meksyku i matematycznej w Słowenii. Michał zdobył już złoty medal w rywalizacji matematycznej w Atenach w 2004 r., a w Meksyku sięgnął po brąz a teraz liczy na złoto. Oprócz nauki poświęca swój czas na przygotowywanie innych uczniów do olimpiad i nauczanie ich metod rozwiązywania zadań. Planuje rozpocząć studia matematyczno-informatyczne na Wydziale Matematyki, Informatyki i Mechaniki Uniwersytetu Warszawskiego. To oczywiście przykład bardzo zdolnego ucznia, ale pokazujący, że zdolny uczeń w przedmiotach ścisłych, gdy chce to, może i w obecnych systemie kształcenia posiąść rzetelną wiedzę, a nie poprzestać jak większość jego kolegów na opowieściach o fizyce.
Natomiast odnośnie kompromitujących nas na tle Europy i Świata wyników badań nad analfabetyzmem, przytoczę wyniki badań brytyjskiego naukowca, prof. Charlesa Lynna, z których wynika, że Polacy są jednym z najmądrzejszych narodów świata. Według jego badań najinteligentniejsi są, co prawda, Niemcy, ale drugie miejsce ex aequo zajmują Polacy i Holendrzy, a na samym końcu znajdują się narody południowej Europy: Francuzi, Turcy i Serbowie. No cóż, mędrzec to ktoś inny niż uczony, naukowiec, czy inny gruntownie wyedukowany obywatel. Wiemy o tym nie od dziś i faktem jest, że chociaż co trzeci z nas jest funkcjonalnym analfabetą, a co piąty uczeń oblewa maturę, nasz naród w sumie mądry jest. Przecież już historyczny test Stańczyka wykazał, że Polacy zdolnymi lekarzami są. Byleby tylko ta wrodzona mądrość uchroniła nas od realizacji przesłania wizjonera narodowego Konrada Niewolskiego, tzn. zdobycia wszechświata przez „wcielanie” teorii unifikacyjnej i zimnej fuzji. Moglibyśmy wtedy zdobyć władzę nad wszechświatem, a zdobywcę nie krytykuje się przecież za takie drobiazgi jak edukacja czy analfabetyzm. A krytykancki Bank Światowy zostałby wtedy wcielony karnie do NBP. Chociaż bez podporządkowania NBP rządowi (co jest ostatnio u nas usilnie lansowane przez czynniki rządowe), prezes NBP i Rada Polityki Pieniężnej mogliby krytykować rządową politykę edukacyjną produkującą analfabetów funkcjonalnych mających kłopoty przy wyliczeniu prostego procentu, nie wspominając już o procencie złożonym.
Edward Rydygier
Autor jest fizykiem jądrowym, nauczycielem fizyki, matematyki i informatyki, aktywistą Ogólnopolskiego Seminarium Dydaktyki Fizyki w Warszawie.
strony: [1] [2] [3]
|