Józef Wieczorek & Cezary Wójcik
Petryfikacja czy zmiana systemu
Stan obecny - stan niepokoju
Nie ulega wątpliwości, że w dzisiejszym świecie sukces gospodarczy danego kraju zależy w większym stopniu od zaawansowanych technologii, a w mniejszym stopniu od wydobycia surowców i produkcji prostych dóbr materialnych. Za sukcesem gospodarczym kryją się badania naukowe i ich umiejętne wdrażanie w przemyśle. Świadomość tego faktu zaczyna docierać do coraz szerszego kręgu obywateli. Jeżeli chcemy, aby nasz kraj był czymś więcej niż drugorzędnym członkiem UE, źródłem taniej siły roboczej i rynkiem zbytu dla przestarzałych technologii, to niezbędne jest odpowiednie inwestowanie w naukę. Jej finansowanie w Polsce znajduje się obecnie na tragicznym poziomie - od wielu lat są to ułamki procenta PKB, co stawia nas na samym końcu krajów UE. Na dodatek, wiele z tych pieniędzy jest niestety marnotrawione, a system organizacji nauki i szkolnictwa wyższego w Polsce stanowi skansen PRL-u. System ten jest co prawda korzystny dla korporacji profesorów ("belwederskich"), ale nie jest korzystny dla poziomu nauki i edukacji, a co za tym idzie dla - rozwoju gospodarczego Polski.
W systemie edukacji rozpoczęto reformy, ale nie zreformowano głowy, czyli pionu szkolnictwa wyższego i nauki, stąd poprawiła się nieco sytuacja na poziomie przedszkolnym, ale im wyżej, tym gorzej. Mimo braku pieniędzy na naukę, nadal istnieje PAN w postaci niezmienionej zasadniczo od czasów, kiedy powołano ją do życia według narzuconych, sowieckich wzorców. Na istnienie takich rozbudowanych struktur oderwanych niemal całkowicie od szkolnictwa wyższego nie stać nawet bogatych krajów. Dubluje się całą infrastrukturę, biblioteki, drogą aparaturę, która i tak często nie jest wykorzystana. Korporacja profesorów, w niemałej części o miernych kwalifikacjach intelektualnych i moralnych, broni dostępu do stanowisk, aparatury i projektów badawczych.
Liczne rzesze nowych absolwentów ogromnej już liczby szkół wyższych powiększają co prawda statystykę ludzi z wyższym wykształceniem, ale i statystykę bezrobotnych. Coraz powszechniejsze stają się studia doktoranckie, ale poziom doktoratów zdaje się niewiele odbiegać od poziomu dyplomów magisterskich sprzed ćwierć wieku.
Obecne dyplomy magisterskie na ogół niewiele są warte, ponieważ profesorowie rzadko są w stanie wykształcić dobrych absolwentów. Prowadzą niekiedy po kilkaset prac dyplomowych, nie znając nawet ich treści. Prace dyplomowe można zresztą kupić bez problemu za kilkaset złotych. System kształcenia, jak i poziom opiekujących się pracami profesorów jest taki, że niemal nikt tego nie jest w stanie wykryć, a przy tym mało kto tego chce.
strony: [1] [2] [3] [4]
|