Karol Życzkowski
Czy nauka polska może być konkurencyjna ?
Gdy we wrześniu roku 1983, dwa miesiące po zniesieniu stanu wojennego, rozpoczynałem pracę w Instytucie Fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego zarabiałem równowartość 15 dolarów na miesiąc. Niewielka wartość nabywcza mojej pensji była dodatkowo limitowana kartkami na mięso, cukier i masło. Wybór towarów przemysłowych dostępnych w sklepach był mocno ograniczony, a podaż usług świadczonych na dobrym poziomie była rzadka. Zapomniane po części realia Polski lat osiemdziesiątych trafnie odzwierciedla diagnoza ks. Józefa Tischnera: „Polska praca jest chora”.
Obecnie, siedemnaście lat po rozpoczęciu transformacji ustrojowej, żyjemy w zupełnie innym kraju. Nasze pensje mają wymierną wartość nabywczą, a podaż najróżniejszych towarów na rynku jest wręcz nieograniczona. Co więcej, stosunkowo łatwo jest znaleźć malarza czy hydraulika dobrze wykonujących swą pracę po konkurencyjnej cenie. Rozglądając się wokół dostrzec można, iż dużo osób pracuje więcej i lepiej niż przed dwudziestu laty.
Polska praca pomału zaczyna zdrowieć. Zwłaszcza w tych dziedzinach, w których istnieje bezpośrednia korelacja pomiędzy jakością wykonywanej pracy, a otrzymaną zapłatą. I nie jest to skutek pogłębionej refleksji nad ważnymi dziełami filozoficznymi, ale raczej efekt działania „niewidzialnej ręki rynku”. Niezależnie od ideologicznych zapatrywań kolejnych rządów Rzeczypospolitej mechanizmy konkurencji działają coraz skuteczniej w wielu dziedzinach naszego życia. Niektóre produkty zreformowanych podmiotów gospodarki polskiej nie ustępują jakością najlepszym wyrobom zagranicznym, a często oferowane są za korzystniejszą cenę. Z drugiej strony, nieefektywne zakłady przemysłowe odziedziczone po poprzedniej epoce, które nie miały szczęścia do reform, a nie były sztucznie utrzymywane przez państwo za pieniądze podatnika, zakończyły działalność.
Dokonana transformacja ustrojowa tylko w niewielkim stopniu objęła polską naukę, której udało się w dużej mierze zachować metody pracy przeniesione z czasów PRL. Dlatego też nauka polska, stanowiąca pewien fragment nauki jednoczącej się Europy, nie jest konkurencyjna, zwłaszcza w porównaniu z krajami anglosaskimi. Ten stan rzeczy dobitnie ilustruje ciągły odpływ zdolnych polskich uczonych za granicę. Niezależnie od niezadowalających nakładów na naukę w Polsce można stwierdzić, że znaczna część środków przyznanych z budżetu państwa nie jest wykorzystywana optymalnie. Za ten stan rzeczy winę ponosi archaiczna struktura uniwersytetów i placówek naukowych, nie wymuszająca uprawiania nauki na europejskim poziomie.
strony: [1] [2] [3]
|