Konformizm środowisk naukowych
Ponadto środowiska akademickie były grupą politycznie oportunistyczną. Podobnie jak socjalistyczna klasa robotnicza, której ideowość wyparowała błyskawicznie w latach 1980 - 1989, socjalistyczna inteligencja była warstwą politycznie chwiejną, nielojalną wobec organizacji politycznej, która ją powołała do życia. Szybko i chętnie opuściła to miejsce w PRL, jakie dla własnych przywilejów zajmowała przez cztery dekady.
Pamiętam kuriozalne wystąpienie w czasach komunizmu pewnego młodego uczonego, który podczas spotkania w stowarzyszeniu naukowym wyliczył pięć dowodów na wyższość marksizmu nad kapitalistyczną demokracją, natomiast 20 lat później, występując na forum światowego stowarzyszenia, oświadczył wszystkim, że zawsze był za kapitalizmem.
Inny zdeklarowany ideolog marksizmu-leninizmu w 1990 roku na forum amerykańskiego uniwersytetu, którego był wielokrotnie gościem - właśnie jako ceniony marksista - oświadczył, że zawsze był demokratą, tylko nie umiał tego nazwać.
Warto też pamiętać, że część kadry akademickiej należała do PZPR. Te osoby, z racji sprawowanych przez siebie funkcji partyjnych, zajmowały się działalnością społecznie niesłychanie szkodliwą - będąc częścią aparatu przemocy, wymuszały dominację miernoty nad błyskotliwością.
A jednocześnie nie musiały podpisywać żadnych zobowiązań do współpracy ze służbami specjalnymi PRL. Były bowiem ich dobrowolnymi współpracownikami.
I to właśnie oni ponoszą moralną odpowiedzialność za ogromne morze zła i głupoty, którego ofiarą padły całe rzesze polskiej młodzieży kształcącej się w uczelniach wyższych.
Bo nauczyciel akademicki (podobnie jak sędzia czy prokurator), który nie reprezentuje standardów moralnych i jest podatny na naciski polityczne, po prostu narusza prawa obywatelskie swoich studentów.
Jeśli zaś chodzi o tych, którzy formalnie zadeklarowali współpracę z aparatem przemocy, produkowali raporty i donosili na ludzi ze swego środowiska zawodowego, to ich działania w kategoriach dobra i zła nie są ani niejasne, ani relatywne. Bo skutkiem było szerzenie się już nie miernoty, jak we wcześniejszym przypadku, lecz zła, czystego zła.
Polsce tuż po 1989 roku zabrakło woli politycznej, mądrości, przezorności i uczciwości, by to zło natychmiast, jednym ruchem i bez okrucieństwa rozliczyć.
strony: [1] [2] [3]
|