Edward
Rydygier
Nauka
o szczęściu.
Mimo
że do dzisiaj nie rozwiązano problemu szczęścia, co
więcej funkcjonują najróżniejsze definicje tego pojęcia,
reformatorzy szkolnictwa forsują naukę nowego przedmiotu nazwanego
przez nich „lekcjami o szczęściu”. Dowiadujemy się z prasy, że
w kolejnych krajach Unii Europejskiej wprowadzane są pilotażowe
programy nauki o szczęściu.
Program
„lekcji o szczęściu” został już wdrożony w szkolnictwie
publicznym w Wielkiej Brytanii w zeszłym roku i objęto nim blisko 2
tys. uczniów.
„Lekcje
o szczęściu” mają nauczyć młodego człowieka pewności siebie.
Pewność siebie ma, jak podaje brytyjska gazeta „Independent”,
zapobiec depresji oraz antyspołecznym zachowaniom młodzieży.
Uczniowie
w trakcie nauki są poddawani działaniu różnych technik
psychologicznych, a także uczą się różnych technik
oddychania (w celu pomocy w sytuacjach stresujących). Brytyjskie
ministerstwo edukacji ma zamiar wprowadzić „lekcje szczęścia”
we wszystkich szkołach w Wielkiej Brytanii. Podobne programy
pilotażowe nauki o szczęściu w skali lokalnej są wprowadzane w
Niemczech. I tak przykładowo dyrekcja gimnazjum w Heidelbergu
wprowadziła w zeszłym roku do rozkładu zajęć „lekcje o
szczęściu” i zaangażowała do ich przeprowadzenia pedagoga,
aktora i specjalistę od zajęć relaksujących. Zajęcia te mają
nauczyć uczniów gimnazjum samozadowolenia poprzez m.in.
poznanie metod osiągania równowagi psychicznej i wiary w
siebie. Wśród tematów lekcji znajdują się takie jak:
„Obraz samego siebie a obraz ideału”, czy „Dobre
samopoczucie”.
W
reakcji na doniesienia o zachodnioeuropejskich nowinkach
edukacyjnych, różni rodzimi eksperci edukacyjni wystąpili z
propozycjami wprowadzenia lekcji o szczęściu w polskich szkołach.
W efekcie tej kampanii uruchomiono w lutym 2008 r. program edukacyjny
„Uwierz w siebie” firmy „Dove” i Polskiego Towarzystwa
Oświaty Zdrowotnej obejmujący 76 tys. uczniów gimnazjów
z całej Polski.
Scenariusze lekcji zostały opracowane przez
psychologów i pedagogów. Przygotowano także filmy ze
wskazówkami dla prowadzącego zajęcia oraz dla uczniów.
Głównym celem programu „Uwierz w siebie” jest nauczenie
młodzieży akceptacji własnej atrakcyjności fizycznej. Program ten
jest reakcją na problemy młodzieży z samoakceptacją, gdyż
badania zrealizowane w 10 krajach na świecie wykazały, że aż 19%
dziewcząt między 15. a 17. rokiem życia nie akceptuje swojego
wyglądu fizycznego i aż 92% z nich chciałoby go zmienić w
najbliższej przyszłości.
Faktem jest, że 13 % badanych nastolatek
cierpi na bulimię lub anoreksję (informacje z dodatku „metropraca”
dziennika „Metro” z 18.02.2008 r.). Autorzy programu mają
nadzieję, że nauka samoakceptacji wpłynie także na polepszenie
kontaktów z rówieśnikami.
Niewątpliwie ambitne programy
edukacyjne mające pomóc młodzieży nadać własnemu życiu
sens wspomagają wychowawcze funkcje szkolnictwa, lecz w obliczu
obserwowanego obecnie kryzysu szkoły wydają się produktem myślenia
życzeniowego.
Z badań socjolog Hanny Palskiej (por. artykuł w
„Więzi” z października 2003 pt. „ Szczęśliwi Polacy”)
wynika, że 60% polskiej młodzieży nie ma żadnego autorytetu w
sensie personalnym, ani też żadnego spójnego systemu
wartości. Zatem aż 60% młodych ludzi nie ma zasad i wzorców
moralnych pomocnych do kształtowania swojej postawy. Jeśli do tego
dojdzie niski poziom wiedzy ogólnej przekazanej w szkole, to
nic dziwnego, że młodzież jest podatna na manipulacje ze strony
mediów i reklamy.
Kryzys polskiej szkoły wynika nie
tylko z nieustannego jej reformowania. Kryzys szkoły obserwowany
jest także na Zachodzie i ma głębsze przyczyny natury
ideologicznej związane z zakwestionowaniem przez elity intelektualne
prawdy uniwersalnej. Z kolei zakwestionowanie istnienia prawdy
uniwersalnej dewaluuje rolę intelektualisty i autorytet wiedzy, a w
szkolnictwie powoduje podważenie koncepcji jednolitych,
uniwersalnych standardów nauczania.
Właśnie w upadku standardów
widzi profesor Kent University Frank Furedi przyczynę upadku funkcji
edukacyjnej szkoły na Zachodzie (por. F. Furedi, „Gdzie podziali
się wszyscy intelektualiści?”, PWN, 2008). Decydenci w obszarze
edukacji sukcesywnie obniżają standardy, aby utrzymać model
„przyjaznej szkoły” (albo „szkoły bezstresowej”) zgodnie z
obowiązującą w liberalnej polityce społecznej zasadą inkluzji
(włączania).
Skoro nowoczesna szkoła nie może
wyłączać, a część młodzieży ma trudności w przyswojeniu
materiału i czytaniu lektur, zatem obniża się standardy, czyli
„równa w dół”.
Drugą przyczyną upadku standardów
w edukacji jest relatywizm kulturowy. Zgodnie z liberalną polityką
kulturalną nie można utrzymać uniwersalnych standardów z
uwagi na ludzi o innym zapleczu kulturowym. Zmuszanie ich do
przyjęcia uniwersalnych standardów stanowiłoby „przemoc
symboliczną”. Relatywizm kulturowy wpływa także na poziom
kształcenia na uniwersytetach, co w wyniku daje pomieszanie wiedzy
naukowej z potoczną. Inną przyczyną kryzysu szkolnictwa jest
instrumentalizacja wiedzy polegająca na tym, że priorytetem
nauczania nie jest obecnie zdobycie wiedzy, ale jej praktyczność.
Odnośnie szkolnictwa wyższego promowanie praktyczności w
kształceniu studentów prowadzi do przekształcenia się
uniwersytetów z ośrodków formujących elitę naukową
i obywatelską w szkoły specjalistów albo wyrafinowanych
konsumentów kultury masowej.
Mając na uwadze to, że
kryzys polskiego szkolnictwa wynika z bezkrytycznego przenoszenia do
systemu szkolnictwa zasad liberalnej polityki społecznej, programy
„pomocowe” typu nauki o szczęściu wydają się chybione i
przypominają raczej eksperyment psychologiczny niż przedmiot
wspomagający kształcenie. Techniki psychologiczne stosowane w
psychoterapii, a którym poddane mają być dzieci, mogą
doprowadzić do trwałych zmian samoświadomości.
Propagowanie na Zachodzie modnych
psychoterapii opartych na filozofii pozytywnego myślenia, czy
programowaniu neurolingwistycznym nie oznacza ich skuteczności,
zwłaszcza w skali masowej. Krytycy tych technik wykazują, że tzw.
pozytywne myślenie oferuje tani i naiwny optymizm i zbyt ambitne i
nierealne wizje przyszłości, a z kolei programowanie
neurolingwistyczne uczy ludzi technik manipulacji. W specyficznej
sytuacji polskiego szkolnictwa przejęte z Zachodu eksperymentalne
lekcje o szczęściu nie pomogą młodzieży w kształtowaniu
prospołecznej postawy i radzeniu sobie z zagrożeniami, gdyż to sam
system szkolnictwa jest źródłem zagrożeń.
Trwające od dziesięciu lat
reformowanie oświaty polegające w istocie na zastępowaniu
tradycyjnego modelu wychowania opartego na hierarchii wartości
permisywizmem i relatywizmem prowadzi do chaosu i utraty poczucia
bezpieczeństwa u ucznia, co stanowi przyczynę wielu zaburzeń
psychicznych, które narastają z roku na rok.
Stale rośnie
liczba młodocianych pacjentów psychiatrycznych, wśród
których dużą część stanowią dzieci z tzw. trudnościami
szkolnymi. Dzieci te mają kłopoty z uczeniem się, przy
potencjalnie dużych zdolnościach i dużym wysiłku wkładanym w
naukę, albo przejawiają zaburzenia zachowania, utrudniające lub
uniemożliwiające funkcjonowanie w szkole i grupie rówieśniczej.
W dziecięcych i młodzieżowych oddziałach psychiatrycznych notuje
się ostatnio wzrost przypadków hospitalizowanych z powodu
zachowań autoagresyjnych.
Sporą część pacjentów stanowią
uczniowie nieśmiali, spokojni, odrzuceni przez grupę a nawet
dręczeni w wymyślny sposób przez rówieśników
(por. art. „Dzieci z krainy chaosu”, dr Ewa Piesiewicz z Centrum
Zdrowia Dziecka w Warszawie „Nasz Dziennik” z 4.07.2007 r.).
Coraz częściej psychiatrzy dziecięcy rozpoznają zaburzenia
lękowe, także pod postacią dolegliwości fizycznych, oraz fobie
szkolne i społeczne. Za to, że coraz więcej dzieci wymaga nie
tylko pomocy korepetytorów, psychologów, ale także
psychiatrów dr Piesiesiewicz wini system szkolnictwa, gdyż
jak twierdzi: „Szkoła jest nieustannie reformowana. Zmieniane są
nie tylko programy nauczania, ale także metodyka, a program
wychowania, jak się wydaje, przestał w ogóle istnieć,
zgodnie z zasadami przyjętymi z tzw. nowej szkoły francuskiej”.
Dr Piesiewicz wytyka błędy przeprowadzenia reformy systemu oświaty
w 1999 r. pod hasłem odciążenia dzieci od zbędnej wiedzy
encyklopedycznej. Tymczasem podręczniki wcale nie są wolne od
balastu niepotrzebnej, szczegółowej wiedzy, a dodatkowo
wiedza ta nie układa się w całość, co skutkuje zamętem i
chaosem pojęciowym.
Wygląda na to, że rzeczywistym celem szkoły
stało się wyłącznie przygotowanie ucznia do kolejnego testu
kompetencji. Uczniowie ćwiczą rozwiązywanie testów, co nie
jest metodą do zdobywania rzetelnej wiedzy. Uczniowie młodszych
klas zmuszani do wielogodzinnej nauki w domu zniechęcają się albo
reagują buntem, co powoduje napięcia w rodzinie. W odpowiedzi
szkoła oferuje zajęcia wyrównawcze, które zmuszają
do kolejnego ślęczenia nad książką.
Negatywnym aspektem obecnego
systemu szkolnego jest też rozpowszechniony, podsycany przez
rodziców, pęd do sukcesu, zwany „wyścigiem szczurów”.
Zdarzają się nawet egzaminy do renomowanych zerówek. W
renomowanych gimnazjach na porządku dziennym jest bezwzględna
rywalizacja.
Tymczasem system wychowania wyłącznie do sukcesu i
samorealizacji powoduje negatywne następstwa w kształtowaniu
osobowości ucznia.
Z drugiej strony propaguje się szkołę bez
stresów wg metody „nowej szkoły francuskiej” gdzie
nauczanie staje się zabawą. Dlatego stosuje się kolorowe
podręczniki, pełne malowanek, zgadywanek oraz nie przeprowadza się
sprawdzianów wiedzy. Lecz taka nauka przez zabawę serwowana w
nadmiarze rozprasza zamiast uczyć.
Dr Piesiewicz zarówno
wyścig szczurów, jak i uczenie przez zabawę ocenia jako
zakłócenie normalnego, harmonijnego rozwoju dziecka w sferze
intelektualnej, emocjonalnej i duchowej, a to rzutuje na zachowania i
postawy w dalszym życiu. Zaburzenia psychiczne nieleczone w okresie
szkolnym najczęściej prowadzą do ugruntowania nieprawidłowych
postaw, takich jak: wycofanie z kontaktów z innymi, wrogość,
skrytość, obojętność na sprawy innych oraz do utrwalenia
zachowań antysocjalnych: agresji, bójek, wagarów i
kłamania. W dalszym rozwoju osobniczym kształtuje się
nieprawidłowa osobowość.
Bez naprawy całego
systemu szkolnictwa, lekcje o szczęściu nie pomogą w kształtowaniu
prospołecznej postawy młodzieży.
|