To są ograniczenia wynikające z ustawy, bo tylko IPN wie o kogo tu chodzi i gdzie są jego akta. Jednak tym co naprawdę ludzi interesuje jest pytanie „czy pan(i) X był(a) TW, czy tez nie”. Aby poznać odpowiedź trzeba zajrzeć do właściwych akt i na podstawie ich zawartości wyrobić sobie samemu pogląd na sprawę. I tu zaczynają się schody.
·Założymy, że teczki IPN zawierają tylko oryginalne, nie modyfikowane dokumenty. Czy mamy jakieś kryterium bycia TW? Można przyjąć, że jest to np. wyraźne, własnoręcznie napisane zobowiązanie człowieka do donoszenia na kolegów lub inne wskazane osoby. Wygląda jednak na to, że IPN akceptuje również inne kryteria np. meldunki SB-ków. Jeśli byli oni materialnie zainteresowani, np. w postaci premii za wydajną pracę, posiadaniem dużej ilości współpracujących z nimi TW albo wysokowydajnych TW, to mogło się zdarzyć, że meldunki takie pisali nie tyle zgodnie z rzeczywistością, co np. osobistymi potrzebami finansowymi. Bezkrytyczne przyjmowanie, iż każdy SB-ek był ideowym obrońcą socjalizmu jest naiwne, a możliwości sprawdzenia ewentualnych potwierdzeń takich meldunków i zasadności pobrania przez tego SB-ka pieniędzy są praktycznie żadne, bo akt do sprawdzenia jest za dużo. Trwałoby to dłużej niż przewidywany okres życia przeciętnego TW.
·Podnoszone są często argumenty w rodzaju „był wprawdzie TW, ale go do tego zmusili”, „był wprawdzie TW, ale nieszkodliwym”, „był wprawdzie TW, bo go do tego zmusili ale ich oszukiwał” i podobne. Ciekawe kto potrafi to jednoznacznie ocenić. Jest jeszcze trudność zasadnicza; to IPN decyduje co i komu zostanie udostępnione. Co może więc przeciętny obywatel uczynić? Może wyinterpretować posiadane dane osobowo-numerowe w sposób zdeterminowany przez jego wiedzę o konkretnych osobach, swoje sympatie i antypatie, a głównie to co powiedzą media, bo większości osób na liście nie zna. To nie są jego Pappenheimerowie i nie może okazać im swego zaufania. Na interpretację tę wpływ ma tzw. autorytet interpretowanej osoby. Jeśli jest odpowiednio zręczna, robi dobre wrażenie i przez ostatnie 15 lat wykazywała się publicznie odpowiednią postawą, mówiła zawsze to co obywatel chciał usłyszeć, brała udział w akcjach charytatywnych itp., to jest prawie pewne, że za TW, a przynajmniej tego naprawdę szkodliwego uznana nie będzie. Co najwyżej za żałującą swoich błędów, do których przymuszało ją SB, ofiarę dawnego systemu lub lokalnego Wallenroda. Jest również bardzo prawdopodobne, że – domniemując niewinności - potwierdzi to, jeśli będzie taka potrzeba właściwy sąd, a ludzie chętnie w to uwierzą, „bo to przecież taki dobry człowiek”.
strony: [1] [2] [3] [4] [5]
|