Waldemar Korczyński
Co robić z masowością kształcenia? Próba diagnozy.
O edukacji dyskutuje się dziś tak często, że i ja pozwolę sobie wrzucić kamyk do tego ogródka. Nie mam ambicji naprawiania świata, nie uważam się też za specjalistę od dydaktyki i nie potrafię określić na ile moje uwagi są sensowne a propozycje realizowalne. Ot, siedzę w tym od wielu lat i chciałbym po prostu podzielić się kilkoma spostrzeżeniami, które prawdę mówiąc wydają mi się być trywialne, ale których nie spotkałem w innych wypowiedziach (być może niedostatecznie pilnie śledzę tą dyskusję). Nie wiem czy nie ocieram się o utopię, ale pogadać chyba można. Zacznijmy od dość powszechnie akceptowanych stwierdzeń. Przeciętny student przychodzi na studia, aby zwiększyć swe szanse na rynku pracy. Zobaczmy jak może to wyglądać z jego punktu widzenia (nie napiszę że tak to widzi, bo studentem nie jestem, z rozmów ze studentami wyniosłem taki jednak mniej więcej obraz).
1.Zauważa on otóż, przynajmniej na kierunkach w jakimś sensie „ścisłych”, zasadniczą różnicę w „przekazywaniu wiedzy”. Zwykle jest tym, nieprzyjemnie zaskoczony; podział zajęć na wykłady i ćwiczenia wymaga większej samodyscypliny w nauce. Do tej pory miał zwykle jedną książkę do każdego przedmiotu, teraz każą mu korzystać z kilku. Jest jeszcze parę innych problemów związanych z formami nauczania, ale te są chyba najbardziej widoczne..
2.Ma już jakąś wizję kariery zawodowej. Są to często oderwane od rzeczywistości marzenia, ale są. Oczekuje więc, że dostanie to, co chce możliwie szybko. I tu pierwsze rozczarowanie; przez pierwsze lata każą mu się uczyć przedmiotów tzw. ogólnych, których związki z jego oczekiwaniami są mało zrozumiałe, co gorsze często nie ma wystarczająco dużo czasu aby na ćwiczeniach opanować treść wykładu. Zazwyczaj zresztą nie jest to wcale takie ważne, to do trzeciego czy czwartego roku, gdy będzie ich naprawdę potrzebował zdąży już większość zapomnieć. Nauczy się jednak na „cztery z” (zakuć, zdać, zapić, zapomnieć) i egzamin zda. Nie ma jednak żadnych praktycznie możliwości wyboru terminu; co najwyżej sesję poprawkową. Nie ma też szans na dobór treści nauczania.
strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9]
|