,
Czy jest wyjście?
Niewątpliwie konieczne jest przeprowadzenie w Polsce reformy nauki i edukacji w oparciu o gruntowne rozwiązania systemowe. Bez powiązania nauki i edukacji z gospodarką i otwarciem się na sprawdzone rozwiązania zachodnie, nie jest to możliwe. Obecny system nie przystaje do współczesności. Wiąże on ze sobą elementy tradycyjnego, przedwojennego systemu europejskiego z narzuconymi w latach powojennych rozwiązaniami wzorowanymi na modelu sowieckim. Tymczasem sukcesy na polu nauki i szkolnictwa wyższego, a co za tym idzie także sukcesy gospodarcze, odnoszą kraje, w których wprowadzono różne warianty systemu opartego na rzeczywistej konkurencji i współzawodnictwie zarówno na poziomie poszczególnych uczonych, jak i na poziomie uczelni. Współzawodnictwo to wyraża się z jednej strony na wolnym rynku usług edukacyjnych, a z drugiej w otwartych konkursach na projekty badawcze. W systemie takim nie liczą się tytuły przed nazwiskiem, lecz rzeczywisty poziom naukowy, który reprezentuje sobą dana osoba lub zespół badawczy.
Proste skopiowanie wzorców zachodnich nie jest możliwe, gdyż w Polsce państwo jest wciąż praktycznie jedynym sponsorem badań naukowych. Brakuje bowiem w naszym kraju prywatnych fundacji wspomagających naukę, podczas gdy pozostający w obcych rękach przemysł nie jest zainteresowany badaniami badawczo-rozwojowymi w Polsce i korzysta z odpowiednich ośrodków w swoich krajach macierzystych. Stąd rola finansowania badań naukowych z budżetu państwa będzie wciąż duża. Nie wolno jednak marnotrawić tych nielicznych funduszy, które są na naukę przeznaczane. Szkoły nie mogą być fabrykami bezwartościowych nierzadko dyplomów, lecz winny kształcić kreatywną kadrę dla gospodarki opartej na autentycznej nauce. Nie może być tolerowana wieloetatowość profesorów i bezetatowość doktorów. Na to nie stać żadnego kraju, nawet mocarstwa gospodarczego. Należy zlikwidować relikty poprzedniego systemu, tj. znieść habilitację i profesury "belwederskie", zaostrzając jednocześnie wymagania stawiane kandydatom do stopnia doktora. Profesura powinna być jedynie stanowiskiem nadawanym przez uczelnię osobom wygrywającym autentyczny konkurs. O kwalifikacjach kandydata na stanowisko profesora powinien decydować jedynie jego dorobek naukowy oceniany przez gremia międzynarodowe, a nie tytuły i koneksje czy działalność polityczna, jak to ma miejsce i obecnie. Takie zmiany stworzyłyby odpowiedniejsze warunki do powrotu polskich naukowców pracujących za granicami, którzy obecnie nie mają po co do kraju wracać (niekiedy dobrze opłacany amerykański profesor musiałby pracować w Polsce na etacie co najwyżej adiunkta, o ile w ogóle byłby zatrudniony).
Uczelnie powinny ze sobą współzawodniczyć na wolnym rynku przyciągając studentów odpowiednią ofertą edukacyjną, a nie ilością, figurujących niekiedy jedynie na liście płac, profesorów "belwederskich". Należałoby zweryfikować obecne kryteria akredytacji szkół wyższych, aby zapobiegały patologiom zamiast je preferować.
Wyniki badań naukowych, finansowanych wyłącznie na drodze autentycznych konkursów na projekty badawcze, winny być jawne i rozliczane przed podatnikiem.
Należałoby zlikwidować PAN, włączając jego silne instytuty do struktur uniwersyteckich, a finansowanie wartościowych jednostek badawczo-rozwojowych winno spoczywać na resortach zainteresowanych ich badaniami.
Państwo powinno wspierać możliwość finansowania badań naukowych przez pozarządowe organizacje czerpiące środki z darowizn zwolnionych od podatku. Trzeba dążyć do stworzenia systemowych udogodnień i ulg podatkowych promujących rozwój drobnych i średnich firm zakładanych często przez samych uczonych, które miałyby na celu wdrażanie nowych technologii i osiągnięć naukowych.
Józef Wieczorek & Cezary Wójcik
Tekst opublikowany w dwumiesięczniku OBYWATEL, nr 4 (18) 2004
strony: [1] [2] [3] [4]
|