Józef
Wieczorek
Działania
operacyjne i dezintegracyjne wobec NFA
(okres fundacyjny)
Jasne
było od początku, że trzeba działać oficjalnie, aby niezależny
głos akademicki się więcej liczył. Portal już był, była
zatem platforma do działania, ale stowarzyszenie było tylko
wirtualne, a nie realne i nie było jakoś nadziei aby coś się
zmieniło. Co prawda w
mediach występowaliśmy jako stowarzyszenie ( w stadium powstawania)
ale trzeba było kiedyś powstać, a nie tylko powstawać w
nieskończoność .
Postulowałem
aby zrobić fundację co jest łatwiejsze do realizacji niż
stowarzyszenie. Namawiałem do tego amerykańskich członków grupy.
Niestety chęci nie było, a u mnie nie było funduszy, no i
jakiegoś wsparcia personalnego. Ostatecznie zdecydowałem się na
wersje minimalną dla spełnienia wymogów formalnych do czego
wystarczyły moje honoraria za kilka publikacji prasowych.
Jednocześnie podjąłem próbę prowadzenia działalności
wieloosobowej w strukturach zarządu i rady, co zostało wpisane do
statutu. Oczywiście można było fundacją zarządzać np. w 2
osoby, tak jak to robi np. Adam Małysz z żoną, ale lepiej było
wciągnąć dla dobra sprawy więcej osób.
Udało
się kilka takich osób namówić, ale bez entuzjazmu. Podobnie było
z redakcją portalu, gdzie trzeba było odwalać robotę w niemal
90% , przy wsparciu głównie technicznym, jednak bardzo potrzebnym.
Najważniejsza osoba wśród wspierających mnie nie chciała się
jednak ujawnić.
Ci,
którzy mieli udział w budowie promilowy, później twierdzili, że
to oni tyrają, a ja z tego korzystam ! Na całe szczęście w
przypadku działalności internetowej jest dokumentacja działań i
ich rezultatów, a więc sytuacja jest lepsza niż w przypadku np.
uczelni, gdzie wykonywano podobne skoki na rezultaty pracy.
Rejestracja
fundacji przeszła sprawnie, tak u notariusza, jak i w sądzie.
Gorzej było z jej prowadzeniem, bo to sporo biurokracji,
księgowania, sprawozdawania, oprócz tego co wymagało prowadzenie
portalu. To jest robota na kilka osób, ale jak robota nie jest
płatna, a jeszcze wymaga nakładów, to nikt nie chce robić a
tylko kontrolować robiącego i jeszcze dezintegrować
robotę, z czym od samego początku było problem.
Kilka
osób pisało od czasu do czasu teksty na NFA, sporo dyskutowało na
forum. Gorące tematy cieszyły się powodzeniem, a ilość
internautów odwiedzających portal i ilość subskrybentów nowości
portalu rosły dość szybko.
Serwis
NFA umieszczony został na wielu stronach, na wszystkich
kontynentach i jak wynikało ze statystyki odwiedzany był przez
internautów z wielu krajów, z wielu uczelni i instytucji, tak
krajowych, jak i zagranicznych.
Minister
do NFA nastawiony był przychylnie, mimo że systemu nauki nie za
bardzo chciał reformować. O wsparciu dla NFA nie było co jednak
marzyć. Stawało się jasne, po wielu wysiłkach, że ze
sponsoringiem nie będzie łatwo mimo rosnącego zainteresowania NFA.
No
cóż . Sponsorzy lgną raczej do decydentów, a nie do dysydentów.
Niezależność kosztuje !
Najbardziej
we znaki dawały się problemy techniczne ze względu na ubóstwo
fundacji niezdolnej do przejścia na bardziej wydajną, ale i
bardziej kosztowną platformę.
Ciągły
spam, ataki hakerskie, no i nokautowanie przeciwników przez
dyskutantów, co prowadziło nawet do gróźb prokuratorskich, które
by mogły doprowadzić do likwidacji NFA. Trudno to było opanować.
Tym
niemniej po roku działalności fundacja miała swojej sukcesy,
odbyto spotkania jawne na Politechnice Warszawskiej i przekazano kilka
wystąpień do decydentów. NFA stało się powszechnie znane w środowisku akademickim.
Postulaty
zmian w systemie nauki podpisało 200 osób z różnych ośrodków,
głównie jednak zagranicznych. Niestety w Polsce trudno znaleźć
osoby, które by o zmiany odważyły się walczyć jawnie. Na ogół
liczą, że ktoś to ma za nich zrobić, a oni mają tylko z tego
korzystać. Takie jest konsumpcyjne nastawienie, jakże inne od tego
z okresu Solidarności o czym nawet nie można pisać, bez narażania
się na oskarżenia o ciągoty lustracyjne.
--------------
Działania operacyjne i dezintegracyjne wobec NFA
|