Zbigniew Rykiel
Związek Zawodowy Miernot
Polskich uniwersytetów grzechy główne
Nie wszystko, co jest nazywane nauką, zasługuje na to miano. Nauka jest bowiem z istoty globalna. Badania, które nie mają wartości poza krajem, w którym były prowadzone, zwykle w ogóle nie mają wartości.
Jeśli ktoś przed czterdziestką nie opublikował książki za granicą i nie ma publikacji w czasopismach z listy filadelfijskiej, jest naukowo bezużyteczny, nie ma więc moralnego prawa domagać się finansowania swej działalności paranaukowej ze środków publicznych. Tyle tylko, że z uprawiania takiej działalności żyją całe instytuty, zwane humorystycznie naukowymi.
Nauka polska lokuje się raczej na peryferiach nauki światowej, nie mając z tą ostatnią żadnego istotnego związku. Jeśli komukolwiek marzył się awans cywilizacyjny, to należałoby naukę polską gruntownie zreformować, aby zwiększyć jej nikłą obecnie efektywność. W tym jednak celu trzeba by mieć najpierw miarę efektywności, do tego są zaś potrzebne jawne dane o wynikach badań prowadzonych za publiczne pieniądze. Dziwnym jednak trafem niesławnej pamięci Komitet Badań Naukowych takich danych nie publikował przez cały okres swego istnienia. Kto wierzy w bajki, może twierdzić, że to czysty przypadek. Dorośli mówią raczej o grupach interesów, korporacjach i monopolach, które dominują nad interesem publicznym i kolidują z dobrem wspólnym.
W obecnym stanie rzeczy w nauce polskiej musi więc być źle, gdyż jest ona zdominowana przez antyrozwojową grupę interesu. Idąc tropem propozycji prof. Andrzeja Zybertowicza z UMK w Toruniu, można zidentyfikować 13 podstawowych zasad działania tej grupy.
Po pierwsze, umoczenie. Na odpowiedzialne stanowiska nie awansuje się osób o nieposzlakowanej uczciwości, na które nie ma żadnych haków, takie osoby mogą bowiem grupie tylko zaszkodzić.
Po drugie, gra na haki. Należy gromadzić haki na przeciwników, sojuszników i współpracowników, ale ich pochopnie nie ujawniać. W niektórych uczelniach wciąga się do tej gry asystentów i studentów.
Po trzecie, mord założycielski. Wspólne przestępstwo, wykroczenie lub przynajmniej zachowanie nieetyczne jest najlepszą metodą uzyskania spójności grupy. Dobrym początkiem jest wspólne picie alkoholu w godzinach i miejscu pracy, podczas gdy umówieni na konsultacje studenci czekają pod drzwiami.
Po czwarte, ciągłość i reprodukcja bezkarności. Opuszczając kluczowe stanowisko, należy zadbać, by następcy nie stanowili zagrożenia dla interesów poprzedników i ich popleczników. Najlepiej zatem otaczać się miernotami, które bez poparcia grupy nie miałyby szans na awans w środowisku konkurencyjnym. A pięknoduchy niech sobie piszą, że miernotom wstęp wzbroniony. Może i wzbroniony, ale nie u nas.
strony: [1] [2] [3] [4]
|