5. NIKOGO TO NIE OBCHODZI?
Autorzy "Zasad" wielokrotnie narzekali na brak zainteresowania problemami etycznymi w polskim środowisku naukowym. Znamienny był tekst "Nikogo to nie obchodzi" [10]. Nie sądzę aby te narzekania były uprawnione. Zapewne jedynie w części dotyczącej decydentów nauki, do których na ogół się zwracano o opinię, o rozpowszechnienie, o wypełnienie ankiet.
I szło to opornie. I było to zrozumiałe, bowiem przestrzeganie zasad "Dobrych obyczajów" nie jest silną stroną decydentów nauki w Polsce. Co innego jeśli chodzi o osoby dotknięte ostracyzmem z powodu przestrzegania zasad. Te zadawały sobie nieraz wiele trudu aby dotrzeć do "Zasad", do których niestety dotrzeć nie było łatwo, i wykazywały wielkie zainteresowanie "Zasadami", ale skutki tego zainteresowania były niemal żadne.
Problem zainteresowania "Dobrymi Obyczajami" jest ściśle związany z problemem rozpowszechnienia "Zasad" i realnymi możliwościami pozytywnego ich stosowania w praktyce.
6. DOBRE OBYCZAJE W PRAKTYCE
Jak dotychczas moje usiłowania zainteresowania nieprzestrzeganiem "Dobrych obyczajów" decydentów oraz komisji etycznych, w tym autorów "Zasad", zakończyły się niepowodzeniem. Stąd uzasadniony jest chyba wniosek, że decydenci nauki w Polsce, a także komisje etyczne nie są odpowiednimi instancjami do realizacji punktu 13 "Zasad": Pracownicy nauki mają szczególny obowiązek szerzenia w swoich środowiskach osobiście oraz za pośrednictwem instytucji i organizacji naukowych, zasad rzetelnej pracy naukowej, tępienia nieuczciwości naukowej lub łamania dobrych obyczajów. Odnosi się wrażenie, że "Zasady" nie dotyczą twórców "Zasad", którzy nie muszą ich przestrzegać (moralność Kalego). Czy to jest etyczne?
Obyczaje panujące w KBN, których władze wydawały deklaracje etyczne, apele o dobre obyczaje w nauce [11], i postulowały wiązanie etyki z finansowaniem badań, tak jak postulują "Zasady", chyba dobrze obrazują zapaść etyczną pracowników nauki, a w szczególności decydentów nauki. Okres wygrywania konkursów na "projekty badawcze" nierzadko przez członków komisji czy ich rodziny oraz współpracowników bynajmniej się nie skończył, jakkolwiek ta patologia została nieco ograniczona. Rezultaty projektów badawczych, na które podatnik przeznaczył niemałe kwoty, są jednak dla podatnika tajne. Na stronach internetowych - http://badis.man.poznan.pl/ gdzie odsyłali mnie ministrowie nauki w poszukiwaniu rezultatów, na ogół rubryki: "Opis uzyskanych wyników:", "'Wykaz publikacji:" są puste. Na co KBN przeznaczał pieniądze podatnika, zostaje jego tajemnicą.
Powiadamiana o tym komisja etyki KBN, oczywiście na ten niedobry obyczaj instytucji propagującej "Dobre obyczaje" i "Dobrą praktykę naukową" [12], chowała głowę w piasek. Nie było żadnych oświadczeń Komisji w tej materii, mimo zgłaszania problemu i bojkotu wyborów o ile ten proceder nie zostanie zakończony!
Dopiero analiza NIK [13] potwierdziła słuszność wyników niezależnych badań prowadzonych przez badaczy objętych ostracyzmem. Jest to w gruncie rzeczy zwycięstwo "walczących samotnie z wiatrakami" dokumentujące nieprzydatność komisji etycznych w ujawnianiu patologii w nauce.
strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9]
|