Mobbing w Wyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej Ignatianum w Krakowie
Chciałabym opowiedzieć o tym, co przeżyłam w Wyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej IGNATIANUM w Krakowie prowadzonej przez Księży Jezuitów będąc studentką tej uczelni. W uczelni tej byłam mobbingowana przez dziekana Wydziału Pedagogicznego księdza A. H. i innych pracowników uczelni w okresie od 4 marca 2006 r. do 11 lipca 2006 r. oraz miałam wiele problemów dotyczących studiowania z ich strony. Z winy dziekana ks. A. H. i innych pracowników uczelni IGNATIANUM ja nie ukończyłam studiów. Z winy w/w osób doznałam rozstroju zdrowia i o mało co nie straciłam życia. Chciałabym również opowiedzieć o tym jak wyglądało studiowanie w uczelni IGNATIANUM, kiedy byłam studentką tej uczelni (z tego co wiem od studentów IGNATIANUM nadal wiele spraw dydaktycznych i organizacyjnych w tej uczelni pozostało bez zmian).
W roku akademickim 2005/2006 byłam studentką IV roku studiów zaocznych licencjackich uczelni IGNATIANUM, a potem także studentką I roku studiów zaocznych uzupełniających magisterskich na kierunku pedagogika. Oto są niektóre wydarzenia, które miały miejsce na terenie uczelni IGNATIANUM w Krakowie w trakcie trwania moich studiów, a szczególnie w okresie od 4 marca 2006 r. do 11 lipca 2006 r. W tej uczelni podejmowałam naukę na studiach zaocznych w latach 2001-2006 (z przerwą). Przychodząc do uczelni wybrałam specjalność pedagogikę społeczno-opiekuńczą. Po przerwie w studiach musiałam iść z rocznikiem, który studiował pedagogikę ogólną i miał z tej specjalności bronić licencjat. Chciałam mimo wszystko zrobić licencjat z pedagogiki społ-opiek dobierając potrzebne przedmioty, ale z powodu złego zorganizowania studiowania systemem ECTS w IGNATIANUM nie udało mi się zdobyć potrzebnych przedmiotów do obrony licencjata z pedagogiki społeczno-opiekuńczej (bo nie pojawiały się systematycznie), musiałam bronić licencjat z pedagogiki ogólnej. Byłam na 3 roku i nadrabiałam przedmioty, aby iść równo z moim rocznikiem. Wypisywałam na podaniu co semestr przedmioty, które chciałam zaliczyć i chodziłam osobiście do dziekana, w celu uzyskania zgody na ich zaliczenie. Na 3 roku zafascynowała mnie pedagogika religijna i katechetyka, z tego powodu zaczęłam dobierać sobie dodatkowe przedmioty z tej specjalności. Na 3 roku złożyłam osobiście podanie do dziekana ks. A. H. w którym zaznaczyłam, że wybieram na studiach dwie specjalności: pedagogikę społeczno-opiekuńczą oraz pedagogikę religijną i katechetykę. Podanie to nie zostało przyjęte przez dziekana, bowiem powiedział on, że jest ono niepotrzebne teraz, bo cały rocznik studiuje pedagogikę ogólną, a to podanie należy złożyć na 4 roku. Z tego powodu nie miałam żadnego papierowego dokumentu stwierdzającego, że jestem studentką także drugiej specjalności - katechetyki. Nadszedł czas, kiedy pomyślałam o praktykach katechetycznych. Dostałam z sekretariatu skierowanie na praktykę katechetyczną podpisane przez dziekana. Zrobiłam 150 godzin praktyki katechetycznej i dostałam zaliczenie praktyki do indeksu. Miałam już także zaliczenie praktyki pedagogicznej (150 godzin) w indeksie. Wynika z tego, że skoro dostałam skierowania na praktykę pedagogiczną, jak i praktykę katechetyczną, jestem studentką dwóch specjalności. Do semestru VII uczyłam się na studiach raczej przeciętnie, w granicach średniej ok.4.0 (mniej lub więcej), bowiem na 1 i 2 roku w tygodniu pracowałam zarobkowo. Kiedy zakończyłam pracę zarobkową znalazł się czas na naukę i w semestrze VII (2005/2006) uzyskałam średnią ocen 4,633 oraz zaliczyłam przedmioty na wysokie oceny i zaliczyłam seminarium licencjackie.