WZAJEMNA ADORACJA I IZOLACJA
Na uniwersytet płaci państwo, czyli pośrednio – też rodzice studentów (ze swoich podatków). I sytuacja powinna być tutaj jak najbardziej jasna: rodzic płaci i wymaga, pracownik uniwerku bierze, więc musi dać.
Nie może być tak, że np.: państwo nie może zrobić nic gwieździe nauki, bo jest sławna (choć jest zdegenerowana); nie może być tak, że gwiazda decyduje co ma ochotę robić (bez względu na sens i przydatność tego), kogo będzie rozwijać, a kogo nie (zależnie od prywatnego uznania), i czy w ogóle będzie przygotowywać się do wykładu (zależnie od kaprysu).
Niestety w praktyce obserwujemy, że takie środowiska naukowe są bardzo oderwane od sponsora-społeczeństwa (robią, co chcą), a mimo to, panuje w nich pewność siebie i jej pochodna – zarozumiałość.
Na UW dokonałem ciekawej obserwacji socjologicznej. Na początku lat 90-tych wytworzyła się na Wydziale Biologii UW druga kasta studentów, ze studiów międzywydziałowych MISMAP. Ci drudzy wchodzili na UW z wyraźnie większą wiedzą, co miało także tą przyczynę, że mieli oni wcześniej warunki do rozwoju (bogatsze rodziny). Nie musiało to zawsze oznaczać większego talentu; były wśród nich też wydajne kujony.
Obecność drugiej kasty odbiła się źle na biologach. Było gorsze do nich nastawienie, było więcej uprzedzeń, mieli oni mniejsze szanse na współpracę i rozwój.
Obecnie wiem już, że studenci biologii radzą sobie w labach bardzo dobrze (ci, którym udało się załapać). Na poziomie pracy w labie różnica po prostu okazała się nie istnieć. Biologów cechuje pracowitość, koleżeńskość i brak gwiazdorskiego zadęcia. Po prostu cieszy mnie to, bo lubi się ludzi, którzy nie są lizusami, kapusiami, czy starymi-maluśkimi.
Wniosek z tego taki, że ludziom młodym w ogóle warto się przyglądać i ich rozwijać, a zadaniem pracownika uniwerku jest uczyć i nie dyskryminować (bo podatki płacą wszyscy). A jak będzie – pokaże czas.
NEGATYWNA SYNTEZA
Na łamach NFA, system polskiej nauki oceniany jest jako feudalny. Trudno się z tym nie zgodzić, z tym, że uważam, że gdy popatrzymy na zagadnienie nieco bardziej szczegółowo, sytuacja będzie jawić się jako bardziej skomplikowana.
W systemie polskiej nauki widać mieszankę elementów feudalnych, peerelowskich i kapitalistycznych, a wiodąca rola feudalizmu wskazuje niewątpliwie na zacofanie polskiej nauki.
Mieszanka elementów z 3 systemów jest trudna do przełknięcia, bo konglomerat zawiera przede wszystkim elementy złe, czyli antyrozwojowe.
Omówię teraz pokrótce skład polskiej nauki instytucjonalnej:
strony: [1] [2] [3] [4]
|