Uchwała Senatu UW stanowi formalnie wyraz obaw przed szeregiem deformacji państwa prawa, w rzeczywistości jednak ma dwojaki charakter. Jest bezpardonową oceną istniejącego systemu rządów i zarazem jego ostrą krytyką polityczną. Niezbędne jest tutaj przytoczenie pierwszej części uchwały: Senat Uniwersytetu Warszawskiego z obawą obserwuje nasilające się w życiu politycznym i społecznym naszego kraju przejawy instrumentalnego traktowania prawa, „zawłaszczania” instytucji państwowych przez rządzące partie polityczne, ideologizacji stosunków społecznych i gospodarczych, ograniczania niezależności mediów, a przede wszystkim publicznego radia i telewizji. Tylko ten fragment jasno określa stanowisko Senatu: w imię obrony demokratycznego państwa prawa atakuje on rządzącą opcję polityczną. Co zatem jest najbardziej uderzające w tym zdaniu ? Po pierwsze, graniczący z fałszem brak umiarkowania. Stwierdzenie, że wspomniane negatywne zjawiska nasilają się jest nadzwyczaj enigmatyczne. Każdy naukowiec zgodzi się, że takie stwierdzenie powinno mieć jasno określone ramy czasowe. Brak odpowiedzi na zasadnicze pytanie: od kiedy się nasilają ? (czy nasilają się w ostatnich miesiącach, w ostatnich kilkunastu latach czy może w całym okresie powojennym).
Jest rzeczą bezsporną, że w okresie rządów SLD negatywne działania – instrumentalnego traktowania prawa, ideologizacji, uzależnienia mediów – były tak oczywiste, jak oczywiste jest, że słońce nie wstaje o północy. Co gorsze, były to działania cynicznie jawne. Stanowiły praktykę głęboko zakorzenioną w instytucjach publicznych.
Trudno nie zauważyć, że wielu profesorów UW nie tylko uczestniczyło w tej praktyce, ale nawet ją „twórczo” kształtowało. Wielu z nich zostawiło ślady takiej aktywności w postaci publikacji oraz imiennych składów ówczesnych gremiów politycznych i legislacyjnych. Część z nich zapewne zasiada w Senacie i uczestniczyło w podjęciu omawianej uchwały. Ich szczególnie obowiązywało umiarkowanie, bowiem z ich winy czytając uchwałę Senatu można powiedzieć: przyganiał kocioł garnkowi. Nawet, jeśli uznać ich krytykę obecnej polityki rządu za zasadną, problem nie znika. Za krytyką kryje się obłuda. Cóż jest bardziej obłudnego, aniżeli zarzucanie swym przeciwnikom politycznym niegodziwych czynów, które samemu się popełniło ? Jakie członkowie Senatu UW mogą mieć poważne wątpliwości etyczne, wyrażane w związku z tym, że nie podoba im się kształt, jaki przybiera proces lustracyjny.
A przy tym zarzuty wcale nie są oczywiste.
strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6]
|