W semestrze letnim roku akademickiego 2005/2006 uczęszczałam na zajęcia w uczelni IGNATIANUM cztery razy w tygodniu (poniedziałek, wtorek, piątek – zajęcia po kilka godzin, sobota – zajęcia w całym dniu). Wynika z tego, że dużo czasu spędzałam w w/w uczelni każdego tygodnia. Nie było ani jednego dnia od 4 marca 2006 r. do 11 lipca 2006 r., (a miałam zajęcia 4 dni w tygodniu), gdy będąc na terenie uczelni IGNATIANUM nie płakałabym z powodu tego co zdarzyło się i dzieje się względem mnie od strony pracowników uczelni IGNATIANUM, z powodu postępowania pracowników w/w uczelni względem mnie. Płakałam na korytarzach, schodach, w salach i innych pomieszczeniach uczelni. Zastanawiające jest gdzie byli ci, którzy się przyczynili do tego? Gdzie byli? Zastanawiające jest, gdzie byli księża jezuici i inni pracownicy uczelni, kiedy chodziłam zapłakana po uczelni z powodu tego co zdarzyło się i dzieje się w stosunku do mnie na terenie uczelni IGNATIANUM, kiedy moje łzy padały na korytarze, schody i ławki uczelni? Gdzie byli? Byli tam gdzie i ja byłam – w uczelni – byliśmy pod jednym dachem. A gdzie byli inni pracownicy uczelni, kiedy potrzebowałam pomocy, kiedy byłam prawie „wykończona” postępowaniem pracowników uczelni? Nie widzieli tego, nie wiedzieli o tym? Skądże! Wielu z nich przechodziło obok mnie obojętnie – patrząc i odchodząc i nie udzielając mi pomocy (pani K. J., pani B. A., pan A. G., panie sekretarki studiów zaocznych, pani z pracowni internetowej, kilku księży jezuitów i inni) lub wyśmiewając mnie (pan A. G.). Miałam 9 przedmiotów przez cały semestr – W lub ĆW (+ 1 przedmiot, na który z braku zgody dziekana nie uczęszczałam do końca + 1 przedmiot do uzupełnienia godzin), na które uczęszczałam w semestrze letnim 2005/2006, na których wykładowcy-pedagodzy (profesjonalnie przygotowani do udzielania fachowej pomocy osobom w trudnych sytuacjach i w złym stanie emocjonalnym) mięli możliwość/okazję zauważyć/zaobserwować, że ze mną coś złego się dzieje (bowiem „każde samobójstwo jest sygnalizowane”, a ja w tym czasie codziennie walczyłam z myślami suicydalnymi), ale żaden z tych wykładowców nie podszedł do mnie i nie zapytał się mnie, co się dzieje ani nie zaoferował mi pomocy. A pomiędzy wykładami, po nich oraz przed nimi, spędzałam czas na korytarzach, schodach lub w innych pomieszczeniach uczelni IGNATIANUM, na terenie której każdego dnia w okresie od 4 marca 2006 płakałam z powodu tego, jak postępują wobec mnie pracownicy uczelni, zmagałam się z problemami zdrowotnymi i myślami o śmierci - walczyłam o życie, borykałam się z problemami uczelnianymi jakie miałam z powodu mobbingowania mnie przez pracowników uczelni i jakie miałam studiując systemem ECTS źle zorganizowanym w tej uczelni. Miałam problemy zdrowotne, które zagrażały mojemu życiu, ale NIKT z pracowników uczelni IGNATIANUM mi nie pomógł.
strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10] [11] [12]
|