Gorący temat: Edukacja wyższa jako bastion socjalizmu
Punkt wyjścia tekst -
prof. Krzysztof Rybiński|- biznes.pl 14.09.2012
Od oficjalnego upadku socjalizmu w Polsce minęło ponad 20
lat. Ale bastiony socjalizmu pozostały, w niektórych obszarach nawet
powiększają swój stan posiadania, w innych opierają się skutecznie
procesowi zmian…
…. Pomimo regulacji prawnych, łamiących konstytucję i jawnie
dyskryminujących sektor prywatny, od żłobków po wyższe uczelnie, liczba
zatrudnionych w jednostkach prywatnych w sektorze edukacji rośnie. Ale
liczba zatrudnionych w jednostkach publicznych wzrosła bardziej, co
pokazuje, że patologiczne regulacje oraz naciski dobrze zorganizowanych
grup interesu skutecznie blokują rozwój sektora prywatnego w edukacji.
Efekty socjalizmu w edukacji widać coraz bardziej, szczególnie na
uczelniach wyższych…
…w przypadku wielu polskich uczelni, umysły studentów często
są wypełniane starą, niepotrzebną wiedzą i potem mają problemy, żeby
odnaleźć się na rynku pracy. To pokazuje też najnowsza Diagnoza
społeczna, według której premia na rynku pracy za tytuł magistra w
minionych latach systematycznie spadała, a w sektorze publicznym już jej
nie ma. Czyli pięcioletnia inwestycja w edukację wyższą młodego
człowieka w Polsce znika, i ci młodzi ludzie z polskim wykształceniem
wyższym zarabiają już niewiele więcej niż ich rówieśnicy, którzy nie
mają takiego wykształcenia…
..Te patologie mamy właśnie dlatego, że edukacja wyższa pozostała bastionem socjalizmu........
….Na polskich państwowych uczelniach socjalizm działa tak
samo. Ustala się parametry, na przykład liczbę punktów z publikacji
naukowych. W odpowiedzi socjalistyczne uczelnie publiczne uczelnie
tworzą tony bezwartościowych publikacji, publikując nawzajem w swoich
uczelnianych wydawnictwach które nic nie wnoszą i których nikt nie
czyta, ale punkty mają i mogą udawać że cel został osiągnięty. Często
wystarczy wysłać byle co, zapłacić kilkaset złotych wpisowego na
konferencję w Konferencjowie Dolnym, nawet nie trzeba tam jechać i 9
punktów ministerialnych uzyskane. W ten sposób podtrzymujemy
socjalistyczną fikcję na wyższych uczelniach publicznych, produkujemy
makulaturę którą nazywa się badaniami naukowymi. Szkoda lasów. Bo prace
naukowe wysokiej jakości publikuje się w prestiżowym międzynarodowych
pismach naukowych, albo nie publikuje się wcale, tylko wdraża wyniki i
zarabia na tym duże pieniądze…..Na wielu uczelniach wyższych wiele
przedmiotów wstawia się do programu zajęć nie dlatego, że będą potrzebne
młodym ludziom, ale dlatego żeby dany profesor miał czego uczyć.
Pieniądze idą nie na te uczelnie które mają najlepsze wyniki
kształcenia, mierzone sukcesami absolwentów, ale tam gdzie jest
najsilniejszy lobbing grup nacisku. I dopóki nie zmienimy zasad
finansowania uczelni wyższych, degrengolada będzie
postępowała……Publiczne pieniądze powinny płynąć przede wszystkim do tych
uczelni, które mają wysokie wskaźniki jakości. Gdyby proponowane przeze
mnie rynkowe miary jakości zastąpiły obecne socjalistyczne wskaźniki, i
gdyby finansowanie zostało oparte na tych miarach, wówczas byłaby
szansa na radykalną poprawę jakości kształcenia i na szybszy rozwój
gospodarczo-społeczny Polski. Ale podjęcie takich decyzji przez rząd i
Sejm wymaga odwagi przeciwstawienia się silnemu lobby uczelni
publicznych, które bronią swoich przywilejów w jednym z ostatnich
bastionów socjalizmu w Polsce.
|