Polityka prorodzinna na uczelniachOstatnio Gazeta Wyborcza ( 20.03.2008) podniosła publicznie, że "olsztyńska uczelnia jest bardzo rodzinna". Nie
umniejszając zasług warmińskiej uczelni w zakresie sukcesow polityki
prorodzinnej nie mozna mieć wątpliwości, ze inne uczelnie też swoje
zasługi mają i nie nalezy ich pomijać. Być może w wielu
sukcesach biją na głowę w końcu nie największą uczelnię. Na okrętach
flagowych też czasem kapitan, i majtek, i przyboczna gwardia to ta sama
rodzina. My generalnie jesteśmy prorodzinni, co widać nie tylko na
Święta. W tym temacie informujemy o sukcesach polityki prorodzinnej polskich uczelni i instytutów naukowych.
Być może ten problem zostanie zauważony na okoliczność nowej reformy
nauki i szkolnictwa wyższego. NFA od dawna postuluje wyższość kryteriów
merytorycznych nad genetyczno-towarzyskimi, ale węzły rodzinne są
silniejsze - jak dotąd.
==================
Gazeta Wyborcza, 20.03.2008 http://miasta.gazeta.pl/olsztyn/1,35193,5044543.html Olsztyńska uczelnia jest bardzo rodzinna Na
wielu katedrach olsztyńskiego uniwersytetu mężowie są zwierzchnikami
żon, żony szefują mężom, a rodzice - dzieciom. - Nikt o tym głośno nie
mówi, ale na zachodnich uczelniach to niedopuszczalne - mówią inni
naukowcy.. Rodzinne katedry
Rodziny
pracują w katedrze biochemii i biotechnologii zwierząt (kierownik
katedry prof. Jerzy Strzeżek zatrudnia swojego syna), botaniki i
ochrony przyrody (kierownikowi katedry prof. Czesławowi Hołdyńskiemu
podlega jego żona), fizjologii zwierząt (u szefowej katedry prof.
Jadwigi Przały pracuje jej zięć), ekonomiki nieruchomości (u prof.
Teresy Łaguny, szefowej katedry pracuje jej syn), geodezji satelitarnej
i nawigacji (kierownikowi katedry prof. Stanisławowi Oszczakowi podlega
syn), gospodarki nieruchomościami i rozwoju regionalnego (z szefową
katedry prof. Sabiną Źróbek pracuje mąż), inżynierii i aparatury
procesowej oraz gospodarki energią (z dr hab. inż. Lidią Zander jako
szefową katedry pracuje mąż), biochemii żywności (kierownik katedry
prof. dr hab. Jerzy Dziuba pracuje ze swoją żoną), w zespole
profilaktyki weterynaryjnej i higieny pasz na wydziale medycyny
weterynaryjnej (u szefa zespołu prof. Macieja Gajęckiego pracuje
córka), w zespole chorób ptaków (kierownikiem jest prof. Andrzej
Koncicki, a pracuje w nim też jego żona). To tylko przykłady.
Krewnym jest łatwiej
Wielu pracowników uczelni, z którymi rozmawialiśmy, takie rodzinne zależności w katedrach ocenia negatywnie. - To sprzeczne z tym, co zawiera zbiór zasad i wytycznych zawartych w "Dobrych obyczajach w nauce",
książeczce wydanej w 2001 roku przez Polską Akademię Nauk i Komitet
Etyki w Nauce - mówi nam anonimowo jeden z pracowników uczelni. - Jest
tam napisane, że pracownik nauki ma grupować
wokół siebie adeptów nauki jedynie na podstawie bezstronnej oceny ich
kwalifikacji. Powinien też ujawniać i zwalczać wszelkie przejawy
protekcjonizmu. Jeśli się tego nie przestrzega, dochodzi czasem
do kuriozalnych sytuacji, że całą katedrą rządzi żona szefa. Znam
jednak małżeństwa starej daty, które pracując na jednej katedrze,
osiągały olbrzymie sukcesy w swojej dziedzinie. Ale na olsztyńskim
uniwersytecie to rzadkość.
W uchwale z 2005 roku w sprawie zasad
postępowania pracowników senat olsztyńskiej uczelni powołał się właśnie
na zasady zawarte w "Dobrych obyczajach...".
- To delikatna sprawa. Ale uważam, że szefowie katedr nie powinni zatrudniać u siebie osób ze swojej rodziny, bo to od razu kojarzy się z nepotyzmem.
W sytuacji, gdy podwładny jest krewnym szefa, często dochodzi do
podejrzeń, że ma ułatwiony dostęp do grantów naukowych, że szybciej
będzie awansował lub chociażby, że nie będzie miał zajęć w piątek o
godz. 18 - dodaje inny pracownik. - Nie ma zakazu zatrudniania osób spokrewnionych. Ale pod względem etycznym to naganne.
Rodzina ma trudniej?
Nie zgadza się z tym prof. Maciej Gajęcki. - Jest wręcz przeciwnie, bo każdy awans jest wtedy cenzurowany.
Dlatego osoby [z rodziny - red.] pracują pod jeszcze większym
pręgierzem niż pozostali pracownicy - zapewnia. - Takich układów na
uczelni jest więcej. Ale struktura na uczelni wygląda tak, że
największą rolę odgrywa dorobek naukowy, a nie związek rodzinny. |