Warning: unlink(online_g/85.208.96.196) [function.unlink]: No such file or directory in /home/nfadddij/www/main.php on line 802

Warning: file(online_g/35.175.236.44) [function.file]: failed to open stream: No such file or directory in /home/nfadddij/www/main.php on line 799
Niezależne Forum Akademickie

www.nfa.pl/

:: Czy tylko prawo może nam pomóc?
Artykuł dodany przez: nfa (2006-02-08 02:33:34)

Alberich

Czy tylko prawo może nam pomóc?


Dyskusja na tym portalu została ostatnio zdominowana przez różne wątki związane ze zmianą prawa. Jest to zrozumiałe; nowe władze, nowe nadzieje, szansa na nowe rozwiązania prawne i generalnie zakorzeniona w większości ludzi wiara w skuteczność działań prawnych. Czy uzasadniona? Obawiam się otóż, że nie. Może wpierw
dwa przykłady.
1.Nowa ustawa o szkolnictwie wyższym stanowi, że pracownik uczelni pracować może na dwóch etatach i nie może być liczonym podwójnie na żadnym typie studiów. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie by był liczony jeden raz na studiach licencjackich, jeden raz na studiach inżynierskich, jeden raz na studiach magisterskich i jeden na doktoranckich. Ja myślałem, że studia licencjackie liczą się tak jak inżynierskie, ale okazuje się, że może (nie musi) to zależeć od czasu trwania studiów. To na ilu etatach będzie rzeczywiście pracował zależy od Rektora w jego pierwszym miejscu pracy (nb. to pojęcie też nie jest w ustawie określone precyzyjnie). Wielu dyskutantów wyrażało przekonanie, że jasne stwierdzenie, iż pracownik uczelni ma prawo do jednego tylko miejsca pracy załatwi sprawę. Nie jest to niestety możliwe, bo zapis taki byłby sprzeczny np. z prawem unijnym. Nie wiadomo nawet, czy obecny zapis jest całkowicie z tym prawem zgodny. Prawdopodobnie jednak dałoby się podciągnąć sprawę pod
przepisy dotyczące pracy u konkurencji. To jednak nie jest kwestią prawną, ale problemem stosowania prawa przez władze uczelni. Być może minister mógłby wymusić takie postępowanie rektorów, ale ciężko byłoby znaleźć takiego ministra, który by się odważył tak ograniczać autonomię uczelni.
2.Druga sprawa to najczęściej chyba poruszany tu problem utajniania naukowych dokonań niektórych uczonych . Nie ma w Polsce przepisu explicite zabraniającego ani nakazującego utajnianie takich danych. Jest jednak ustawa o ochronie danych
osobowych i nie da się (mimo, że tajność publikacji od słowa publiczne; jest oczywistym nonsensem) zmusić kogokolwiek do ujawnienia co napisał. Przypomnę tu, że np. zgodnie z prawem to student-dyplomant decyduje o tym czy jego dyplom może być ogólnie
dostępny czy nie i w wielu uczelniach podpisuje nawet odpowiedni papier. Takich przykładów można by podać więcej.

Mnożenie przepisów niewiele da, bo prawo jest dziś już dostatecznie skomplikowane i zawiera masę sprzeczności i nonsensów, tych interpretacyjnych nie wykluczając (por. zawiłe tłumaczenie gliwickiego sądu w sprawie obowiązku odśnieżania dachu hali w Chorzowie). Tak więc liczenie na to, że da się wszystko załatwić odpowiednimi przepisami jest trochę naiwne. Z drugiej strony liczenie na zmianę mentalności decydentów naukowych jest jeszcze bardziej naiwne;historia nie zna (podobno poza naszym okrągłym stołem ,ale starzy Górale mają i tu inne zdanie) przypadku, by ktokolwiek sam, w imię Platońskiej idei sprawiedliwości z czegokolwiek, w szczególności zaś z władzy, rezygnował. Co zatem pozostaje? Wydaje mi się, że obecnie żadne deterministyczne, przewidywalne rozwiązania po prostu nie istnieją. Istnieją za to liczne przeszkody utrudniające proces samoregulacji systemu. Innymi słowy; im mniej przepisów i sztucznych hierarchii, tym lepiej. Lepiej, bo prawo jest zbyt często wykorzystywane jako parawan dla działań sprzecznych z jego duchem. Wspomniane orzeczenie gliwickiego sądu nie jest wcale wyjątkiem, wielu dyskutantów tego portalu mogłoby podać własne , wcale nie gorsze przykłady. Podobnie wygląda sprawa z tzw. kodeksami etycznymi, których zasady mają to do siebie, że ich użycie daje zupełnie inne efekty w przypadku wierchuszki niż w przypadku zwykłych wyrobników nauki czy szkolnictwa wyższego. Równie konsekwentne są instytucje dbające o poziom merytoryczny czy etyczny systemu i jego składowych. Przykłady nietrudno byłoby znaleźć również w bardzo współczesnych i (teoretycznie) ukierunkowanych na naprawianie ewidentnych błędów i monitorowanie poprawności działania systemu. CkdsTiSN, PKA, KRASP, Komitet Etyki w Nauce i wiele innych instytucji ma w końcu również dbać o jakość systemu. Efekty ich działalności, to głównie pomysły na nowe instytucje naprawiające lub sterujące nauką. Ja mam odczucie, że wołanie o zmiany przepisów przynosi efekty odwrotne do zamierzonych i potrzebna jest raczej likwidacja sztucznego gorsetu przepisów niż beznadziejne próby jego racjonalizacji. Być może na tym powinniśmy skoncentrować nasze działania. Ja wiem, że, choć niektóre podnoszone tu postulaty (np.likwidacji habilitacji) wpisują się w te poglądy dobrze, to generalnie pomysły takie odbierane są jako nawoływania do anarchii, chaosu społecznego i innych bezeceństw. To, co napisałem wynika z faktu, że ja lepszego pomysłu nie widzę. Nie oznacza to, oczywiście, że go nie ma, a celem tego tekstu nie jest zniechęcanie do poszukiwań rozwiązań prawnych. Przeciwnie, bardzo bym się cieszył, gdyby ktoś wpadł na pomysł co realnie można w obecnej sytuacji zrobić. Idzie oczywiście o takie rozwiązania,
które mają szansę powodzenia bez oczekiwania na zmianę sposobu myślenia pracowników uczelni. Nie można dziś wymagać od ludzi zachowań narażających ich na represję np. w postaci poddania człowieka bardzo specyficznemu mobbingowi akademickiemu ,
który ma szereg cech piętnujących pracownika w sposób niespotykany właściwie w żadnym innym zawodzie. Nie wiem też czy warto bardzo brutalnie niszczyć w ludziach wiarę w związane z nauką ideały i etosy i niszczyć satysfakcję wynikającą z kolejnego pokonywania (sztucznie zbudowanych, ale szanowanych)
różnych szczebli awansu . Tego i tak nie da się uniknąć, ale może warto rozłożyć to na raty . Nie wiem jak szybko i bezboleśnie zmienić w wielu pracownikach nauki i szkolnictwa przekonanie o swej wyjątkowości i misji wynikających z innego niż reszta społeczeństwa sposobu widzenia niektórych
aspektów rzeczywistości. Ja pomysłów, o których mógłbym z przekonaniem powiedzieć, że są dobre, nie mam.

Alberich


adres tego artykułu: www.nfa.pl//articles.php?id=193