www.nfa.pl/

:: Zrzutka na nowe szaty starego cesarza
Artykuł dodany przez: jw2009 (2010-05-11 18:58:10)

 

Waldemar Korczyński

Zrzutka na nowe szaty starego cesarza


Przeczytałem w „Wyborczej” informację o zakończonym w Kielcach spotkaniu rektorów naszych polskich uczelni. Jeden z tytułów głosił coś o Kielcach jako „stolicy nauki”, w innym akcentowano, że rektorzy chcą położyć nacisk na jakość.

I poczułem się jak w dawnych dobrych peerelelowskich czasach, kiedy gazety trąbiły jaką to stajemy się potęgą i ile krajów już przegoniliśmy. Nie pomnę już w ilu to wyścigach i kogo na łeb biliśmy, ale generalnie to albo było dobrze, albo zaraz miało być. I potem, cholera wie skąd przyszła inflacja i brak kiełbasy. Niby dalej byliśmy dobrzy, ale tej kiełbasy jednak było coraz mniej. No to partia i rząd z sejmem do spóły uchwaliły, że trza z tym coś zrobić.

Programy powstały poważne, ludzie mądrzy w mediach gadali czemu jest źle i dlaczego jutro będzie lepiej, a tej cholernej kiełbasy zamiast przybywać, to ubywało. Pamiętam, że nikt wtedy nie pytał, czy to czasem nie rząd (np. dzięki obronie socjalizmu jak jakiejś niepodległości) nie jest w kiełbasianej sprawie głównym winowajcą. Zdaje się, że tych co tak powiadali reedukowano w pierdlu i/lub na ścieżkach zdrowia. Nikt też nie proponował, by tych nażartych kiełbasą jakoś dyskryminować, z tego tylko tytułu, że kiełbasę np. spod lady kupili. IRCHa jakaś chadzała, ale wiedziała, kogo trza karać, a kogo nie i było OK. Gwoli prawdy powiedzieć trzeba, że nikt też oszukanym jakością kiełbasy (a bywała ona różna) forsy zwracać nie chciał. Było po prostu sprawiedliwie. Kiełbasa wróciła do sklepów dopiero wtedy, gdy rząd przestał się o nią troszczyć.

No i teraz mamy powtórkę. Kiełbasy jest wprawdzie w bród, ale poziomu nauczania w uczelniach podobno nie widać. KRASP chyba czasy PRL-u pamięta, to i środki zaradcze podejmuje właściwe i w czasie odpowiednim. I tak jak i wtedy nikt o winnych braku poziomu nie zapyta. Przywara to jaka nasza narodowa, czy co?

A coś mi się zdaje, że głównie to właśnie wierchuszka naszej nauki te, tak dziś opluwane, szkoły prywatne tworzyła. A może to krasnoludki? Albo elfy? No bo trolli nijakich to przecież w środowisku uczonych nie widać. A o uczonych chodzących w togach to już nikt w tym kontekście nawet nie pomyśli. Gdzie by taki etosowy uczony na boku dorabiał jak on, jeno naukę dla dobra publicznego zasuwa!

Musi, co krasnoludki jakie najpierw prawo nam cichcem zmieniły, a potem przez kilkanaście lat uprawnienia uczelniom różnym (publicznym też!) dawały. Nie żeby tak całkiem darmo, bo tytuły przecież kosztują, ale te kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie to dla uczonego jest pensją głodową (etos, ten etos kosztuje!).

A w tytułach to my jesteśmy potęgą światową i kielecki uniwersytet jest w tym zakresie lepszy niż niejedna z czołowych uczelni amerykańskich (coś mi się widzi, że taki Harvard i Stanford do spółki, to chyba możemy olać).

A przecież – z mocy ustawy – tytuły przekładają się natychmiast na poziom uprawianej nauki i poziom nauczania. Wie to każdy profesor (polecam wykłady prof. Józefa Betona w portalu NFA oraz dyskusjach pod artykułami w „Forum Akademickim”) i tylko dysydenccy malkontenci (może malkontenccy dysydenci?) pyskują, że coś tu nie gra. No to skąd nagle bezdysydencki, zwarty i gotowy (do u(ch)walania, oczywiście) KRASP wpadł na pomysł by poziom naszych uczelni podnosić?!

Czy mój czcigodny uniwersytet ma stawać do zawodów z byle Harvardem?

Który to Harvard nie ma nawet połowy tak utytułowanych głów?!

Kto chce tak deprecjonować największą w mym mieście uczelnię?

Ja nie wiem. Jak ktoś wie to niech napisze. Rozumiem, że dbające o renomę uczelnie państwowe po centralnym – jakże by inaczej – ustaleniu właściwego, tj. odpowiednio wysokiego poziomu nauczania zaproszą swych niedouczonych absolwentów na dodatkowe, bezpłatne oczywiście, studia aby poziom ów wyrównać. Jak np. Toyota swych klientów.

A może zaproponują im jakąś wymianę? Głów na inne? A może profesorów? To ostatnie, to oczywiście, głupi żart. A tak na poważnie, to można możnym naszej nauki postawić jeszcze mnóstwo innych pytań. Niektóre wyartykułowano m.in. ostatnim numerze „Wprost”. Ale może najpierw zaproponuje nam KRASP jakąś precyzyjną i jasną definicję wysokiego poziomu. Nauki i kształcenia. Rozumiem, że wraz ze stosowną skalą i jednostkami tego poziomu. Tak, byśmy mogli wreszcie dostrzec, że nasza wysoko zorganizowana nauka i szkolnictwo wyższe są światowymi liderami, a chłopiec, który w bajce Andersena nie umiał dostrzec nowych szat cesarza był matołem i frustratem. No bo w końcu zamiast narzekać mógł przecież wystąpić do współobywateli, by złożyli się na jeszcze nowsze szaty dla swego cesarza.

A krawca zmieniać nie trzeba.




adres tego artykułu: www.nfa.pl//articles.php?id=626